MMA PLNajnowszePublicystykaRealizm czy sztuka dla sztuki? Sporty walki na igrzyskach [FELIETON]

Realizm czy sztuka dla sztuki? Sporty walki na igrzyskach [FELIETON]

Dopięta gilotyna, przeciwnik odpływa, koniec walki i… przegrałeś!!! To nie MMA, ale zapasy na igrzyskach. W judo jesteś za plecami przeciwnika całą walkę, ale raz upadasz i … przegrywasz. Znasz zasady, jesteś ich świadomy i wiesz, co się stało. Przeciwnik oddaje plecy, nie pilnuje szyi, bo na zawodach nic mu nie grozi. Kto doceni realizm? Czy tylko „ugrzeczniona” walka ma szanse na szerokie uznanie w świecie sportu?

Ktoś może powiedzieć: „Po co zajmujesz się innymi dyscyplinami? Nie twoja działka, nie twój interes. Chcesz realizmu, to oglądaj tylko MMA!”. No właśnie je oglądam, ale czasami włączam inne sporty walki. Coś jednak nie daje mi spokoju. To wewnętrzne poczucie, że przez „ugrzecznianie” zasad wiele straciliśmy i nadal wiele będziemy tracić, bo nic nie funkcjonuje w próżni. Kto wie, czy gdyby nie podejście „sztuka dla sztuki” i zamknięcia na realizm wielu dyscyplin, MMA nie rozwinęłoby się szybciej i nie stałoby dziś na jeszcze wyższym poziomie, a ludzie przyzwyczailiby się i już dawno docenili realne pojedynki. MMA cały czas musi mierzyć się z ludźmi z „klapkami na oczach” i ich przekonaniem o doskonałości jednego stylu.

Warto zadać sobie pytanie, jaki jest cel trenowania oraz ogólnego istnienia sportów i sztuk walki. Rozwój charakteru, kształtowanie postaw, rozwój fizyczny. Wszystko jasne. Ale podobno jest cel praktyczny, czyli umiejętność walki w realnym starciu. Z drugiej strony jest to sport, a więc pewien dystans i dbanie o zdrowie i życie wojowników jest zalecane. W realnej walce na śmierć i życie można wydłubać przeciwnikowi oko. Dla sportu lepiej tego nie robić. Jak zawsze kluczem jest zdrowy dystans i wypośrodkowanie pewnych kwestii. Dlatego zawsze będę z dużym uśmiechem słuchał o wygranym starciu z kilkoma przeciwnikami na raz, o energii chi obezwładniającej wroga w nanosekundę, czy też o tym, że jedna płaszczyzna walki jest tą najwłaściwszą.

Sądzę, że ludzie zbyt długo zajmowali się dzieleniem dyscyplin i ograniczaniem zasad w imię własnych biznesów. Dlatego całość wygląda tak, jak wygląda. Wystarczy popatrzeć na wielość odłamów karate, aikido itp. czy też dziwne i nielogiczne zasady w innych sportach. Nie chcę, by wszyscy nagle zaczęli trenować MMA, bo rozumiem zasadność istnienia poszczególnych dyscyplin. Chodzi mi o usuwanie „złych nawyków”, by sport faktycznie uczył walki, dobrze przygotowywał do ewentualnego starcia i nie był traktowany przez innych jako dziwactwo. Potrzeba było wielu lat, by podzielone dyscypliny pełne dziwnych nawyków w końcu ukazały zły kierunek rozwoju, gdy mistrzowie zostali „zweryfikowani” w klatce. Niech każdy rozwija się w swojej płaszczyźnie, ale ważna jest świadomość skuteczności i realności swoich działań. Swobodne oddawanie pleców nigdy nie powinno być przyjęte przez jakiegokolwiek adepta sportów walki. Szkoda, że tak bardzo odseparowane od siebie dyscypliny podzieliły między siebie trenujących, a zapomniano o podstawowych kwestiach skuteczności technik i o tym, że zbyt wiele wymyślonych zasad nie wpłynie dobrze na dyscyplinę.

Pankration nie wrócił na programu nowożytnych igrzysk olimpijskich, bo podobno był zbyt brutalny. Rozumiem, że trzeba zwrócić uwagę na publiczność, i że zbytnia brutalność starć może niektórych widzów odrzucać. Nie wszyscy jednak pomyśleli, że brak logiki i sensu zniechęca jeszcze bardziej. Przykro mi to pisać, ale wojownicy na Igrzyskach Olimpijskich  nie zawsze zachwycają. Gdy widzę jak po przypadkowym lekkim uderzeniu ręką dżudoczka jest opatrywana przez sztab medyków a walka jest wstrzymana na minutę, mam poczucie, że coś jednak jest nie tak i zastanawiam się, czy oglądam sport WALKI.

Na każdy argument w omawianej kwestii walki znajdzie się kontrargument. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób powinny zmieniać się zasady sportów walki i gdzie powinny być granice poszczególnych dyscyplin, by uzyskać realizm, ale też zachować tożsamość stylu. Trzeba jednak zauważać, że zaduszony czy nieustannie oddający plecy zwycięzca nie jest dobrą wizytówką sportu.

 

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis