Polskie MMA – nie oglądam? To zacznij, bo wiele tracisz!
Polskie MMA to tragedia, UFC i polskie gale to przepaść? – jest w naszym kraju grupa odrzucająca rodzime organizacje, bo „UFC jest lepsze”. Narzeka na niski poziom nawet nie oglądając tych gal. Sądzę, że odrzucanie polskiej sceny MMA nie ma sensu, a „różnica poziomów” to bardziej uogólnienie niż niezaprzeczalny fakt.
Najczęstszy zarzut w stronę polskich organizacji to niski poziom sportowy. Zauważyłem 2 główne argumenty. Pierwszy – celebryci na galach KSW i wprowadzanie ich do pomniejszych organizacji. Drugi – nie każdy Polak dobrze poradził sobie w największej organizacji świata. No i co z tego? Oba zarzuty nie są do końca trafione. Warto też zwrócić uwagę na różnicę skali i zastanowić się, czy faktycznie powinniśmy się wstydzić.
Polskie MMA najeżone celebrytami? To mit!
Zwróć uwagę, że poza walkami celebrytów poziom polskiego MMA stale rośnie, tak jak wszędzie na świecie. Celebryci walczyli również w UFC. Tak jest, CM Punk zaprezentował poziom podobny do poziomu niektórych polskich gwiazdorów. Swego czasu Brock Lesnar, przez krytyków uważany za celebrytę (nie do końca podzielam ten pogląd), zdobył pas wagi ciężkiej UFC. Poza kilkoma gwiazdorami na polskich galach masz wielu młodych, perspektywicznych zawodników, którzy stale się rozwijają i kto wie, czy niedługo nie pojawią się w czołówce UFC. Trochę głupio byłoby poznać ich dopiero wtedy, gdy podpiszą kontrakt z największą organizacją MMA na świecie. Czy kilka gwiazd rapu, filmu czy czegokolwiek innego obraża Cię tak mocno, byś nie oglądał masy innych walk?
Polacy w UFC i różne koleje losu
Czy fakt, że nie każdy polski zawodnik odnosi sukcesy w UFC świadczy o niskim poziomie rodzimego MMA? To świadczy wyłącznie o przygotowaniu, szczęściu lub nieszczęściu konkretnej osoby. A czynników jest mnóstwo, spora część z nich jest niezależnych od wojownika. Wnioskowanie na podstawie kilku niepowodzeń to absurd. Czy Joanna Jędrzejczyk jako była mistrzyni wagi słomkowej jest wyjątkiem od reguły? Wcale nie. Zwróć uwagę, że w czasie swoich największych sukcesów trenowała w olsztyńskim Arrachionie! Mamy wielu innych ciekawych sportowców, którzy zaaklimatyzowali się w UFC (m.in. Jotko, Błachowicz, Tybura, Jędrzejczyk, Kowalkiewicz) . Wygrywają, przegrywają, ale możemy być zadowoleni z tego, że mamy swoich przedstawicieli w największej organizacji MMA na świecie.
Od pierwszego UFC w Polsce, gdzie tylko 2 rodaków wygrało swoje walki całkiem sporo się zmieniło. Nie zawsze odstajemy technicznie. Bardzo zauważalne są różnice w kondycji, wydolności polskich zawodników. Tylko ten zarzut potrafię zrozumieć, bo tutaj najczęściej widać, że w tej kwestii odstajemy. Pomyśl jednak, czy w polskich warunkach, gdzie nie wyrobisz finansowo, jeżeli poświęcisz się tylko treningom, da się dopilnować wszystkiego i utrzymać idealną formę. No i w końcu zastanów się, czy porażka polskiego zawodnika świadczy o różnicy poziomów czy może w grę wchodził jeden konkretny błąd lub dyspozycja dnia…
Polskie MMA, różnica skali i system naczyń połączonych
W jaki sposób nasze rodzime organizacje mogą mieć tylu świetnych zawodników, co UFC, skoro to właśnie tam ściągają najlepsi sportowcy z poszczególnych państw. Mam wrażenie, że jak na blisko 40 milionów Polaków mamy całkiem przyzwoitą grupę reprezentantów. Cały czas możemy obserwować nowych perspektywicznych wojowników, którzy rozwijają swoje umiejętności w polskich klubach i pokazują niezłe show na polskich galach. Podczas gdy piłkarze Legii Warszawa przegrywają z półamatorami z Luksemburga, fighterzy toczą boje ze światową czołówką, a jeszcze kilka lat temu walczyli w kraju.
Tyle mówi się o wysokim poziomie Brazylijczyków. Najlepsi z nich ściągają do UFC, ale i tak Brazylijczycy mają wyrobioną markę, podczas gdy u nas jest grupa ludzi typu: „nie oglądam polskiego MMA”. Jak to nie oglądasz? Tzw. poziom światowy to składowa najlepszych wojowników z poszczególnych państw, również z Polski. To tak, jakby młody brazylijski kibic śmiał się z lokalnych prospektów zachwycając się brazylijską czołówką UFC. Największa organizacja MMA na świecie wysysa najlepszych wojowników z różnych państw. To właśnie otwarcie na świat sprawia, że poziom stale rośnie.
Kibic MMA czy kibic UFC?
Skąd wiesz, czy mistrz polskiej organizacji MMA (której nie oglądasz, bo „polskie MMA jest słabe”) za parę tygodni nie podpisze kontraktu z UFC? Wygra pierwszą walkę, a do drugiej wskoczy na zastępstwo i pokona kogoś z czołówki, a pas zdobędzie w ciągu kolejnego roku. Kibicu, wiele tracisz, jeżeli w swoim zacietrzewieniu odrzucasz polskie MMA. Gdyby UFC miało klapki na oczach tak jak Ty, nie zachwycałoby Cię tym decydującym „najwyższym poziomem”.