Po KSW 38! Kameralnie dla kumatych…
Czy wielka widownia na stadionie może sprawić, że gala będzie udana? Finansowo tak, ale sportowo niekoniecznie. To od zawodników zależy sportowa atrakcyjność wydarzenia. KSW 38 było kameralne, obstawione mniej popularnymi, ale bardzo dobrymi zawodnikami. Kolejne KSW zapowiada się jeszcze lepiej pod każdym względem, ale i tak jestem pod wrażeniem. Podoba mi się pomysł organizacji gal „Live in Studio”.
Wczorajsze wydarzenie w pod Warszawą było pełne perspektywicznych zawodników. Dla każdej osoby głębiej zainteresowanej polskim MMA zestawienia były bardzo ciekawe, a wyniki dawały odpowiedź na pytania o rozwój karier prospektów lub doświadczonych wojowników w ważnym punkcie kariery. Jestem pewien, że wkrótce wielu z występujących na gali zawalczy o pas, spora część ma potencjał na bycie mistrzem. KSW skupiło się na ciekawym sposobie pokazywania poziomu sportowego pretendentów. Coraz trudniej jest o jedną błyszczącą gwiazdę. Skupienie się na jednostce jest opłacalne. Uczciwszy, trudniejszy a zarazem ciekawszy kierunek to promowanie wszystkich zawodników, którzy na to zasługują. A poziom jest tak wyrównany, że zasługują niemal wszyscy.
Z dużym zaskoczeniem przyjąłem odpoczynek od wielkich marketingowych fajerwerków tak często obecnych na poprzednich galach. Kameralność, skupienie na sporcie, rezygnacja z oprawy ogranej i przeładowanej emocjami – to również ciekawy kierunek. Już coraz mniej Pride, a coraz więcej UFC. Przy tym zachowana wizualna elegancja i wyważenie show i sportu. Oglądałem galę w barze obserwując też zachowania innych oglądających, którzy zapewne nawet nie wiedzieli o KSW. Byli zainteresowani walkami w nie mniejszym stopniu niż było to na galach z „błyszczącą” oprawą. Może potrzebne jest trochę inne spojrzenie na kwestię oprawy? Sprawa do rozważenia.
Na KSW 38 najwięcej mówiło się o… KSW 39! Ale jakoś się nie dziwię. Może i leciutki niesmak, ale zapobiegający zepsuciu całego dania. Nie oszukujmy się. Wszyscy wiedzą, co ma przynieść największe zyski, a nie wszystko, co spodoba się hardcorowym fanom, trafi do masowego widza. Czas antenowy zawsze wykorzystuje się do promocji kolejnych wydarzeń. Mam nadzieję, że organizacja kameralnych gal z mniej popularnymi nazwiskami mimo wszystko opłaci się z organizatorom, którzy nie zrezygnują z kontynuowania tego ciekawego zjawiska. Był czas, gdy UFC zrezygnowało z „Fight Nightów”. Po pewnym czasie wróciło i najprawdopodobniej zaczęło się opłacać. Osobny produkt dla hardcorowych fanów przy kolejnej gali mającej zainteresować obie grupy kibiców to chyba całkiem dobry układ.
KSW 39 będzie bombą. To wydarzenie dla różnych typów kibica i każdy będzie miał na co popatrzeć. Obserwując starcia o pas gdzieś w głowie będę sobie przypominał poprzednią kameralną galę i wyobrażał wojowników z KSW 38 w starciu z mistrzami. Mam wrażenie, że kilka pasów niedługo zmieni właściciela, a „Live in Studio” nie okaże się jednorazowym wyborem.