Oskar Piechota: UFC w Gdańsku to dla mnie wisienka na torcie
Z Oskarem Piechotą spotkaliśmy się w Gdańsku przy okazji seminarium z Masakazu Imanarim. Były już mistrz Cage Warriors w wadze średniej powiedział nam parę słów o rzeczywistości po podpisaniu kontraktu z UFC, a także przygotowaniach do jego debiutu 21 października w Gdańsku. Polak zawalczy tam z Jonathanem Wilsonem.
Czy nie obawiasz się przewagi fizycznej swojego rywala, który wcześniej walczył w kategorii półciężkiej?
Zobaczymy. Ja nie jestem osobą, która zaniedbuje siłownię. Robię treningi wytrzymałościowe i siłowe i sam jestem bardzo ciekaw, jak wypadnę przy rywalu, który bił się wcześniej wagę wyżej. Ja raczej staram się po prostu wykonać swoją pracę i nie myślę o tym, żebym miał w jakikolwiek sposób od niego odstawać.
Do UFC dołączyłeś niedawno. Czy odczuwasz w związku z tym jakiekolwiek zmiany w codziennym funkcjonowaniu, zainteresowaniu sponsorów?
Zainteresowania sponsorów na razie nie odczuwam, ale to przyjdzie z czasem. Teraz jesteśmy na etapie promocji, nagrywania materiałów. Ta informacja, że jestem w UFC, idzie dopiero w obieg. Myślę, że najlepszym argumentem dla sponsorów będzie, że tą walkę po prostu wygram. Na razie nie chcę robić wokół siebie większego szumu w momencie, gdy jeszcze nie zadebiutowałem. Póki co chcę się dobrze pokazać, a dopiero wtedy myśleć o wsparciu, czy jeszcze bardziej promować swoją osobę.
Całkiem niedawno zdobyłeś pas Cage Warriors, do tego jeszcze w debiucie. Anglicy nie nakłaniali, żeby zostać jeszcze na 1-2 obrony tytułu?
Akurat organizacja Cage Warriors jest w pewien sposób powiązana z UFC. Chociażby poprzez emisję ich gal w Fight Passie. Oni raczej nie mają z tym kłopotów, żeby puszczać swoich zawodników. Myślę, że dla nich to dodatkowa promocja. Zresztą większość fighterów, którzy zdobyli u nich pas, od razu poszło do UFC. Bardziej to decyzja zawodnika, który tam występuje, ale wątpię, żeby ktokolwiek powiedział „nie chcę być w UFC, wolę Cage Warriors”.
Na szybką decyzję miała wpływ nadchodząca gala w Gdańsku?
Propozycja, aby wystąpić w UFC była jeszcze przed Gdańskiem, ale tutaj już jest rola trenera i menedżera, żeby to dogadać i aby termin był dogodny. Impreza w Gdańsku natomiast jest to taka wisienka na torcie. Zwłaszcza, że zawalczę u siebie w mieście.
A jak wyglądają przygotowania? Czy wybierasz się np. na jakiś obóz zagraniczny, czy zostajesz w Polsce?
Obozów raczej nie planuję. Zostaję tutaj, może parę wyjazdów po kraju do różnych klubów, aby posmarować z różnymi zawodnikami.