Orlando Sanchez i jego przemiana. Od ćpuna do mistrza ADCC!
160 kg wagi przy wzroście 175 cm, uzależnienie alkoholowe i narkotykowe, zachowania zagrażające zdrowiu i życiu… Orlando Sanchez od zawsze poszukiwał wrażeń. Ze zgubnego nałogu wyrwał go sport, a BJJ okazało się pasją życia. Mistrz ADCC 2015 w kategorii +99 przebył drogę od ćpuna do mistrza. Sport uratował mu życie.
Orlando Sanchez – kokainowe uzależnienie niespełnionego fubolisty
Zaakceptowałem śmierć. Tak było: „Mam 26 lat i niedługo umrę”. Tego dnia powiedziałem sobie, że jeżeli przeżyję noc, muszę coś zmienić w swoim życiu. Muszę coś zrobić.
tak wspominał swoją przeszłość Orlando Sanchez. Urodził się w 1982 roku w Kalifornii. Trenował futbol amerykański. Był futbolistą niezwykle szybkim jak na bardzo krępą budowę ciała. Uzyskał stypendium, poszedł do college’u. Niestety, nie udało mu się zostać zawodowym futbolistą. By oderwać się od smutków zmarnowanych lat amatorskiej kariery imprezował, pił, brał narkotyki i niedługo później był wrakiem człowieka z poważną depresją.
Jedynym powodem, dla którego poszedłem do college’u była chęć gry w football. Marzyłem o NFL. Budzisz się i zdajesz sobie sprawę, że ci się nie uda i pytasz „co ja, k**rwa, będę teraz robił?”
Sanchez znalazł zajęcie, jednak nie prowadziło ono w dobrym kierunku:
Nie pragnąłem niczego innego poza kokainą. W najgorszym momencie brałem uncję kokainy dziennie – to kosztowało około tysiąc dolarów. Wszystko co robiłem – jedzenie, branie sterydów, picie alkoholu i wciąganie kokainy. Robiłem to mając niewiele ponad 20 lat. Gdy jesteś naćpany, nic cię nie obchodzi. Gdy prowadzisz tak swoje życie, twój mózg jest usmażony kokainą, a ty nie wiesz, co się dzieje. Uważasz, że nic ci nie jest. Byłem tak nisko, że nie zdawałem sobie sprawy, co robiłem. Ryzykowne sytuacje stawały się normalnością.
Nowe uzależnienie Orlando Sancheza
Sanchez porozmawiał z jednym ze swoich przyjaciół, a ten zaprowadził go na trening muay thai. Mimo wielkiej nadwagi i ciągłego zmęczenia, Sanchezowi spodobała się nowa rozrywka. Przychodził na treningi i tracił zbędne kilogramy. Przełomowym momentem był jednak dzień, w którym do klubu przyjechał czarny pas BJJ. Każdy mógł go wyzwać do walki parterowej. Sanchez nie miał pojęcia o BJJ, ale miał wrażenie, że ważąc 2 razy więcej niż jego przeciwnik, nie będzie miał problemów z pokonaniem go. Mylił się:
Tak ostro mnie zniszczył. Roz**bał mnie. Udusił, powykręcał. Nie mogłem się nadziwić. Zastanawiałem się “co to, k**wa, jest?”. To było to uczucie, którego szukałem. Tego haju, którego doświadczyłem jako ćpun. Jeżeli nie odklepię, będę miał złamaną rękę lub będę nieprzytomny. To było coś, czego szukałem.
Opętany geniusz! Orlando Sanchez w BJJ i w MMA!
Sanchez został opętany przez BJJ. Ostro trenował i po 3 miesiącach wygrał swój pierwszy grapplingowy turniej. Po pół roku treningów był już niebieskim pasem. Po roku pierwszy raz poddał rywala z czarnym pasem. Po czterech latach sam był czarnym pasem i jednocześnie jednym z najszybciej awansowanych amerykańskich sportowców (BJ Penn zdobył czarny pas po 3 latach od rozpoczęcia treningów). Jako specjalista od parteru występował również w klatce, trenował w klubie Kings MMA sparując m. in. z Fabricio Werdumem. Wygrał 5 zawodowych pojedynków w klatce, nie przegrał ani jednego. W 2015 roku zdobył mistrzostwo ADCC w kategorii +99kg. Zaangażował się również w promocję sportowego trybu życia z chęcią dzieląc się swoją historią:
Chodzi o to, że są ludzie uzależnieni. Nie tylko od narkotyków. Uzależnieni od seksu, od jedzenia, od czegokolwiek. Kokaina, narkotyki, seks, jedzenie – cokolwiek nie robisz, jest to przykład uzależnienia. Chemia mojego mózgu jest inna niż u zwykłej osoby. Chodzi o to, by docierać do ludzi cierpiących, do ludzi, którzy nie wiedzą, co robią.
Orlando Sanchez i przesłanie byłego ćpuna
Orlando Sanchez był wrakiem człowieka, gdy większość sportowców rozwija swoją karierę. Zaczynając treningi w dość późnym wieku uratował się przed przedwczesną śmiercią. Kontynuował swoją pasję, znalazł alternatywę dla uzależnienia. Człowiek po przejściach trenuje, odnosi sukcesy i motywuje innych:
Najbardziej jestem dumny z tego, że poprosiłem o pomoc. Najbardziej jest dumny z bycia człowiekiem, który przyznał, że jest z**bany, że potrzebował pomocy. Ludzie o tym nie mówią, ludzie nie rozmawiają o uczuciach, o emocjach, o słabych punktach. Ludzie nie chcą tego skonfrontować, rozmawiać na poważne tematy.
Oczekuje się od nas bycia twardymi, silnymi. Nie płacz. Nie bądź c*pą. Wielu mężczyzn boi się powiedzieć: “człowieku, czuję się jak g**no. Mam depresję, chce mi się płakać. Muszę z kimś porozmawiać. Powiedzieć ci o moich uczuciach”. Większośc mężczyzn nie robi tego. Musisz umieć o tym mówić. Jeżeli będziesz to dusił w sobie, umrzesz.
To jest dla mnie wszystko – bycie głosem. Informowanie ludzi, że to jest OK. Jest OK, jeżeli cierpisz, jesteś smutny i o tym mówisz. Jest OK, jeżeli jesteś otwarty. Jest OK, jeżeli szukasz ludzi do rozmowy, jeżeli rozmawiasz z terapeutą. To nie czyni cię złą osobą. Nie szkodzi, jeżeli coś sp***dolisz. Jesteśmy tylko ludźmi, nikt nie jest doskonały. Im mocniej będziemy się wspierać, pomagać innym pokonać uzależnienie i problemy psychiczne, tym silniejszym społeczeństwem będziemy.