„Okrągły” Frank Mir deklasuje pyskatego Todda Duffee.
Bardzo słaba frekwencja widzów na UFC fight night 71 w San Diego nie ujęła nic świetnemu widowisku, które zafundowali nam Frank Mir i Todd Duffee w walce wieczoru. Wcześniejsze pyskówki Duffeego i brak szacunku dla byłego, dwukrotnego mistrza UFC kategorii ciężkiej nie spotkały się z aprobatą kibiców i sprawiły, że zwycięstwo Mira było jeszcze słodsze.
Walka toczyła się tylko w stójce. Od samego początku widać było przewagę starszego i bardziej doświadczonego Mira, który świetnie kontrował rękoma i kolanami dosyć chaotyczne ataki Duffeego. Świetne przygotowanie fizyczne młodszego zawodnika, niestety dla niego, nie rekompensowało braków technicznych i już w 73 sekundzie walki, po obszernych cepach oponenta, Frank Mir odpowiedział fantastycznym, krótkim lewym hakiem, posyłając nieprzytomnego Duffeego na deski- KO (i to jakie!)
Frank Mir, mimo widocznego brzuszka i czterech przegranych z rzędu, wrócił prezentując świetną formę w 2015 roku, wygraną z Antonio „Bigfoot” Silvą. Kto następny dla byłego mistrza, Arlowski? A może Feodor?