MMA PLNajnowszeUFCOBSZERNA ANALIZA TECHNICZNA GALI UFC FN HAMBURG: ARLOVSKI VS BARNETT

OBSZERNA ANALIZA TECHNICZNA GALI UFC FN HAMBURG: ARLOVSKI VS BARNETT

Już dziś odbędzie się pierwsza gala UFC w tym miesiącu. Przed nami – UFC Fight Night Hamburg: Arlovski vs Barnett. Z tej okazji, wspólnie z naszym partnerem, bukmacherem, firmą UNIBET zapraszamy do analizy kursów najbardziej oczekiwanych walk tej gali. Sprawdźcie na kogo warto postawić i ile możecie wygrać!


 

Screenshot_2

Peter Sobotta

foto: ufc.com
foto: ufc.com

Informacje ogólne:
Peter Sobotta to doświadczony i przede wszystkim czołowy europejski reprezentant wagi półśredniej.
Fighter trenujący w Planet Eater, słynie ze swoich parterowych umiejętności, a na swoim koncie ma 7 wygranych w pierwszej rundzie przez duszenie zza pleców. Piotrek – bo i tak możemy mówić na Petera, kontrakt z UFC ma już nie pierwszy raz. Walczący w MMA – od ponad 12 lat – Polak, pierwszą swoją walkę dla największej organizacji na świecie, stoczył nie cały rok po wygranej w 2008 roku na KSW z Kerimem Abzaiłowem. Występy w UFC nie były z początku udane dla Sobotty, 3 pierwsze walki przegrał przez decyzje, co zmusiło włodarzy UFC do nie przedłużenia kontraktu polskiemu zawodnikowi.
4 lata poza UFC pozwoliły Sobocie odzyskać ducha zwycięstwa i pięć wygranych z rzędu zapewniły powrót do łask potentata mma na świecie. Peter ogólnie stoczył 21 zawodowych walk – z czego 6 dla UFC, przegrał tylko raz przez poddanie i knockout. Ostatnia jego walka, to bolesna przegrana w pierwszej rundzie z Kyle’m Noke’m w listopadzie ubiegłego roku.

Stójka:
Peter jest mańkutem, więc walka z nim wymusza na przeciwniku innego rodzaju ataki i zmusza do trudniejszych obron. Sobotta zazwyczaj szybko zaczyna narzucać tempo walki, serwując przy tym solidne kopnięcia w każdej płaszczyźnie, począwszy od lowkicków, mocnych kopnięć na korpus, a ostatnio także coraz częściej – highkicków. Często używa kombinacji lewy-prawy prosty, kończąc na lowkicku / middlekicku. Ataki bokserskie Polaka są przeważnie złożone z krótkich ciosów prostych, które pozwalają Sobocie skracać dystans i otwierać drogę do przeniesienia walki do parteru. Peter nie boi sie kickbokserskich wymian, a najczęściej podchodzi do nich z myślą zmylenia przeciwnika i wejścia w klincz. Fighter z Niemiec na nogach porusza się przeważnie tylko w przód i tył lub wręcz stoi w miejscu. To daje sygnał przeciwnikom do odpowiednich ataków, jak np. frontkickiem. Mogliśmy to zauważyć w ostatniej walce Petera na UFC 193, gdzie Polak uległ w pierwszej rundzie Kyle’owi Noke po kopnięciu frontalnym w brzuch. Poza tym odporność na ciosy jest mocną stroną zawodnika z Balingen – w całej swojej karierze przegrał tylko raz przez KO – właśnie w ostatniej walce z Kyle’m Noke.

Zapasy:
Dla grapplera z Niemiec sztuka zapasów ma dwojakie znaczenie. Sobotta lubi kończyć swoje kickbokserskie kombinacje zejściem do klinczu, z którego Polak potrafi obalić w tempo swojego rywala.
Pod siatką fighter z Balingen nie zużywa zbyt dużo siły na klincz, bo nawet przegrane zapaśnicze starcie pozwala Sobocie znaleźć się w jego ulubionej płaszczyźnie – czyli walce w parterze.
Trzeba wspomnieć również o bardzo dobrym timingu Polaka, który pozwala mu „nurkować” pod atakującym rywalem i przenosić walkę na ziemię – jak podczas starcia dwa lata temu z Pawłem Pawlakiem na UFC FN 41. To sprawia, że Peter niekoniecznie kwapi się do ataków na nogi przeciwnika, a raczej czeka na odpowiedni moment i dopiero wtedy szuka „swojej” płaszczyzny.

Parter:
29-letni Peter Sobotta to czarny pas brazylijskiego jiu-jitsu, promowany na najwyższy stopień ponad 2 lata temu przez mistrza ADCC, Amerykanina Deana Listera. Można śmiało stwierdzić, że parter jest dla Polaka oceanem, w którym nasz rodak czuje się jak rekin. Aż siedem walk zawodnik z Balingen wygrał w 1 rundzie przez duszenie zza pleców. Jest to nie małe osiągnięcie i przykuwa szczególną uwagę swoich przeciwników. Peter z góry walczy bardzo rozsądnie i aktywnie, oddaje ciosy i skutecznie przechodzi do półgardy i pozycji bocznej, z której bardzo szybko zmierza za plecy przeciwnika. Będąc już za plecami rywala, Sobotta szuka pozycji do RNC lub balachy, najczęściej pomagając sobie przy tym zapięciem trójkąta nogami na brzuchu oponenta. Skuteczność Petera w płaszczyźnie parterowej nie podlega większym dyskusjom i raczej dużo wody upłynie zanim zobaczymy rekina w opresji na własnym akwenie 🙂

Kondycja/wola walki:
Jeśli chodzi o wolę walki – u Petera Sobotty nie zabrakło jej nigdy. Pamiętny bój z Borysem Mańkowskim na MMAAttack, czy ostatni zakończony decyzją pojedynek Sobotty – przeciw Pawłowi Pawlakowi – pokazują, że Sobotta ma niespożyte siły i wolę walki do ostatniej sekundy. Nieco zamydla ocenę fakt, iż Polak większość pojedynków kończył w pierwszej rundzie, nie dając sobie możliwości dłuższego wysiłku. Tak, czy inaczej, Piotrek jest zawsze gotowy do 3 rund ciagłej pracy i nie wykazuje problemów wydolnościowych podczas pełnego dystansu walki.

Czynnik X:
Tutaj możemy zastanowić się, jak Piotrek odrobił lekcję z poprzedniego starcia. O jego umiejętności parterowe nikt raczej się nie martwi, ale ostatnia przegrana przez KO, mogła nieco podciąć skrzydła mającemu wcześniej passę 7 zwycięstw Polakowi. Ten czynnik mentalny może odegrać tutaj znaczącą rolę.

Plusy:
– niskie kopnięcia i middlekicki
– bardzo mocny parter
– wysoki czynnik poddań
– nieustanna praca na nogach i ziemi

Minusy:
– praca nóg w stójce
– „otwarta” garda
– niezbyt mocna siła ciosu

Nicolas Dalby

DALBY_NICOLAS

Informacje ogólne:
Nicolas Dalby to 31-letni duński zawodnik MMA, toczący swoje walki w kategorii półśredniej. Przygodę ze sportami walki rozpoczął od karate, 5 lat później zaczął trenować sport, który uprawia z powodzeniem do dziś. Zawodową karierę rozpoczął w 2010 roku i przez 15 pierwszych pojedynków nie zaznał goryczy porażki. W międzyczasie zdobył mistrzowski pas organizacji Cage Warriors oraz przeszedł do UFC. W 3 walkach, które dotychczas stoczył dla największej organizacji MMA na świecie raz wygrał, raz przegrał i raz zremisował.

Stójka:
Bez cienia wątpliwości stójka jest ulubioną płaszczyną walki Duńczyka. Charakteryzuje się w niej przede wszystkim dobrymi kopnięciami, które zadaje z dużą częstotliwością, wykorzystując również bogaty wachlarz technik zaczerpniętych z karate. W jego arsenale dominują standardowe low kicki, lecz niewiele mniej wykonuje wysokich, okrężnych kopnięć, a nawet front kicków i kopnięć bocznych. Zadawanie uderzeń nogami przychodzi mu bardzo naturalnie, bardzo sprawnie przeniósł umiejętności kopania z karate do MMA. Boksersko prezentuje się średnio, to techniki nożne służą mu głównie do punktowania rywali. Nie zadaje wielu ciosów w pojedynczych akcjach, niechętnie skraca dystans i rzadziej atakuje jako pierwszy. Wydaje się, że większą moc posiada w lewej ręcę, jednak i tak nie zadaje nią nokautujących uderzeń. Dalby ładnie porusza się na nogach, jest aktywny, potrafi odkoczyć od ciosu gdy zadawany jest z dystansu. Ma problemy, gdy przecinik skraca dystans do niego i inicjuje akcje z półdystansu, wówczas daje o sobie znać dziurawa garda – w dwóch ostatnich starciach lądował nokdaunowany na deskach.

Zapasy:
W tym elemencie „Sharpshooter” prezentuje się naprawdę nieźle. Warto zwrócić szczególną uwagę na klincz w jego wykonaniu, rzadko go inicjuje, jednak gdy już do niego dojdzie to pokazuje w nim całkiem niezłe umiejętności. Nie daje się obracać plecami do siatki, zawsze to on jest stroną aktywniejszą i punktującą, potrafi też w idealnym momencie wystrzelić kolanem na głowę rywala. W trzech dotychczasowych pojedynkach obalał przeciwników łącznie 8 razy, przy 53% skuteczności. Całkiem dobrze, choć w starciu z najlepszym z nich zapaśnikiem, czyli Zakiem Cummingsem nie zdołał sprowadzić walki do parteru (próbował raz). Raz też tylko on był obalany w UFC, przez Cumingsa właśnie w ostatniej walce. Procent obron obaleń na poziomie 87% robi wrażenie, widać, że jest w tym elemencie niezły, choć na poważnie nikt go do tej pory nie przetestował.

Parter:
Niewiele można powiedzieć o tej płaszczyźnie w wykonaniu Dalby’ego. Jeśli to on jest skierowany plecami do maty oktagonu to szybko wstaje, choć dosyć łatwo daje sobie przechodzić pozycje. Jeśli to on walczy z góry, to przeciwnicy nie mają większych problemów z powrotem do stójki. Nie zadaje wielu ciosów, jest pasywny, nie stara się poddawać rywali, przeciwnicy też nie próbowali tego wyczynu dokonywać. Chciałbym o tym elemencie gry Dalby’ego wiedzieć i napisać więcej, biorąc opd uwagę z kim walczy, lecz ograniczony zasób materiałów sprawia, że jest to niestety niemożliwe.

Kondycja/wola walki
W tych aspektach Dalby prezentuje się naprawdę dobrze. Zrobił na mnie ogromne wrażenie w trzeciej rundzie walki z Darrenem Tillem. Szybko zorientował się, że przeciwnik „jechał na oparach” i zaatakował z taką energią, jakby przed chwilą rozpoczął to starcie. W oczach dwóch z trzech sędziów wygrał tę rundę 10-8, choć nie zaliczył w niej żadnego nokdaunu lub próby poddania. W dwóch ostatnich walkach dwurotnie lądował zamroczony na plecach, lecz bardzo szybko dochodził do siebie i do swojego naturalnego sposobu rozgrywania pojedynku.

Czynnik X:
Jakby nie patrzeć, w dwóch ostatnich walkach nie zdołał zwyciężyć ani razu. Porażka z Peterem Sobottą może sprawić, że przygoda Duńczyka z UFC dobiegnie końca, a tego z pewnością by nie chciał. Zakładam zatem, że z motywacją nie miał najmniejszych problemów.

Plusy:
– bardzo dobre kopnięcia
– mocny klincz
– dobra kondycja
– niezłe zapasy, szczególnie defensywne

Minusy:
– przeciętny boks
– braki w defensywie stójkowej
– nieprzetestowany parter

Let`s get it on!
Nicolas Dalby wydaje się być bardzo niewygodnym dla Petera rywalem. Duńczyk powinien przeważać w stójce, głównie dzięki swoim świetnym, punktującym kopnięciom. Sprowadzenie „Sharpshootera” do parteru również nie będzie zadaniem łatwym, a to za sprawą dobrej obrony przed sprowadzeniami, umiejętności walki w klinczu i dobrego poruszania się na nogach. Dalby’emu zdarza się własnoręcznie zmieniać płaszczyznę walki, zapraszając przeciwników do „kulanki”, jednak jeśli ma łeb na karku, w tym pojedynku będzie od tego stronił. W moim odczuciu Duńczyk dosyć spokojnie pokona Sobottę na pełnym, 15-minutowym dystansie tego pojedynku.

 

Screenshot_3

Ilir Latifi

LATIFI_ILIR

Informacje ogólne:
Latifi, to 33 letni Szwedzki zawodnik, który przygodę ze sportami walki zaczynał od zapasów. Rodzina Szweda zajmowała się w głównej mierzę sportami walki, dlatego już w bardzo młodym wieku był aktywny sportowo. Ilir do największych sukcesów w tej dyscyplinie może zaliczyć wygranie Europejskich eliminacji ADCC w 2004 roku. W 2005 roku zmienił dyscyplinę na rzecz mieszanych sztuk walki, gdzie w klubie Pancrase Gym zaczynał swoje pierwsze treningi pod kątem MMA. Pierwszą zawodową walkę stoczył w 2008 roku, gdzie w debiucie przywitał go Blagoy Ivanov. Walka trwała 55 sekund i skończyła się werdyktem NC z powodu rozpadnięcia się ringu przy jednej z prób obaleń Szweda.

Stójka:
W tej płaszczyźnie walki „ The Sledgehammer” nie należy do magików. Wydawać by się mogło, że we wszystkie swoje ciosy wkłada 100% siły. Ataki, które wyprowadza Szwed mają piekielną moc przez co gdy dochodzą do celu często sprawiają kłopoty jego przeciwnikom. Tak jak wspominałem wcześniej, Ilir magikiem w stójce nie jest i jego arsenał bazuje głównie na ciosach zamachowych i obszernych sierpach, którymi wpada w rywala próbując w ten sposób skrócić dystans i sprowadzić przeciwnika do parteru, jeżeli znowu, któryś z sierpów dojdzie do celu, najczęściej kończy się to zwaleniem z nóg rywala i zasypaniem go gradem ciosów. Jego praca na nogach wygląda przyzwoicie i dobrze się porusza w oktagonie. Specjalizuje się w bitym z prawej nogi mocnym lowkickiem, w który (jak we wszystkie ciosy) wkłada całą siłę, co sprawia, że przy wyprowadzaniu kopnięcia opuszcza ręce, przez co jest narażony na kontrę. Dwie z ostatnich swoich trzech walk Szwed wygrywał już w pierwszych minutach pojedynku, gdzie nokautował swoich rywali. Warto dodać, że Latifi jest stosunkowo niski (178cm) , jak na kategorie półciężką , co za tym idzie ma krótki zasięg ramion, który ma duże znaczenie z dużo wyższymi rywalami.

Zapasy:
Zarówno Latifi jak i Bader to wysokiej klasy zapaśnicy i w tej płaszczyźnie największe znaczenie może mieć siła fizyczna i tutaj moim zdaniem przewagę może mieć silny, jak tur Szwed. Ilir, jak już wcześniej wspominałem po skróceniu dystansu ciosami obala m.in. za dwie nogi. Skutecznie przenosi walkę do parteru będąc w klinczu oraz kiedy przechwytuje nogę rywala. Posiada dobrą kontrolę w klinczu ciasno trzymając rywala pod siatką zadając pojedyncze, krótkie ciosy i szukając drogi do obalenia. Jego obrona przed obaleniami zdaje się być równie przyzwoita. Przy każdej nadarzającej się okazji nurkuje po nogi rywala. Mając zapięte ręce za plecami rywala potrafi w efektowny sposób przenieść walkę do parteru wykonując potężny slam na przeciwniku.

Parter:
Mając oponenta na ziemi bardzo rzadko idzie po technikę kończącą woląc obijać rywala z góry mocnymi ciosami, bądź kąsać krótkimi tak, aby sędzia nie mógł podnieść walki do góry. Łatwo w tej płaszczyźnie zauważyć jaką dużą siłą fizyczną dysponuje Latifi. Istotną rzeczą jest fakt, że zawodnicy, którzy są na plecach bardzo często potrafią uciec do stójki. Będąc z góry nie szuka zmiany pozycji na korzystniejszą zabierając się z nawet pełnej gardy do mocnego g’a’p. Rzadko walczącemu z pleców Ilirowi raczej prędzej do zablokowania rywala uniemożliwiając mu zadawanie ciosów niż na pokuszenie się o jakąś technikę kończącą. Owszem, jeżeli nadarzy się okazja potrafi poddać rywala, co miało miejsce w walce z Cyrille Diabate, z którym wygrał przez duszenie. Niestety sam zawodnik pozostawiał wiele do życzenie ( po tej porażce zakończył karierę).

Kondycja/wola walki:
Latifi nie wydaję się za bardzo dynamicznym zawodnikiem, a jego kondycja na pewno nie należy do najgorszych. Dzięki swojej sile i poziomie, na którym ma zapasy nawet w końcowych minutach pojedynku będąc już wyraźnie zmęczonym zawodnikiem jest w stanie zapunktować na karcie sędziowskiej dając radę przenieść walkę do parteru. Myślę, że psychika Szweda stoi pod dużym znakiem zapytania, bo co gdy trafi na rywala, który będzie skutecznie wybraniał próby obaleń Szweda i nie da się trafić w stójce punktując (z dosyć dziurawą gardą – ręce szeroko od siebie) Latifiego? Takim zawodnikiem wydaje być właśnie Ryan Bader.

Czynnik X:
Jak będzie się prezentował Ilir na tle tak wybornego zapaśnika jakim jest Amerykanin? Na pewno Bader jest największym testem w dotychczasowej karierze „Sladgehammera” i poza dobrą defensywą przed obaleniami ma w zanadrzu jeszcze dużo argumentów, które mogą sprawić duży problem 33 letniemu zawodnikowi. Ewentualna wygrana nad Ryanem bardzo wzmocni jego pozycję w wadzę LHW.

Plusy:
– zapasy na wysokim poziomie
– siła fizyczna
– nokautujące uderzenie

Minusy:
– ograniczony arsenał ciosów, którymi dysponuje w stójce
– mały zasięg ramion
– BJJ na słabym poziomie

Ryan Bader

BADER_RYAN

Informacje ogólne:
„Darth” to 33 zawodnik, który na co dzień trenuje w klubie Power MMA Team. W profesjonalnym MMA zadebiutował w marcu 2007 roku na gali WFC, gdzie już w pierwszej rundzie pokonał Davea Covello. Ten pojedynek rozpoczynał jego passę 12 zwycięstw z rzędu, którą dopiero w 2011 roku przerwał Jon Jones na gali UFC 126. Bader to przede wszystkim zapaśnik. Dwukrotnie zdobył tytuł All-American .

Stójka:
Jeżeli chodzi o stójkę , to Ryan Bader jest znany przede wszystkim z jednej rzeczy – szklana szczęka – ale czy na pewno? Gdyby przyjrzeć się bliżej, to Amerykanin został w całej swojej karierze nokautowany zaledwie 3 razy i za każdym razem przez zawodników, którzy słyną z nokautowania swoich rywali, czyli kolejno: Lyoto Machida, Glover Teixeira i ostatnio Anthony Johnson. Jego postawa w stójce z walki na walkę zaczyna wyglądać coraz lepiej, walczy ostrożniej, ograniczając swoje kombinacje do kilku uderzeń. Czy jest ona lepsza od stójki Latifiego? Myślę, że na tym samym poziomie technicznym, natomiast siła ciosu i odporność szczęki Szweda faworyzują go w tej płaszczyźnie. Ryan jest 10cm wyższy i to będzie na pewno po stronie tego zawodnika.

Zapasy:
To właśnie to, co Ryanowi wychodzi najlepiej. Efektywnie nurkuje po nogi rywala gdy tylko nadarzy się do tego okazja. Robi to naprawdę dobrze biorąc pod uwagę jak mało zawodników potrafiło wykluczyć ten element gry u tego zawodnika (oczywiście pomijając tych, którym udało się go znokautować). Jego obrona przed obaleniami też jest bardzo dobra, często potrafi wykorzystać najmniejszy błąd rywala, żeby odwrócić pozycję. 33 letni zawodnik sprawia wrażenie, jakby pod tym kątem z walki na walkę jest coraz bardziej skuteczniejszy.

Parter:
W tej płaszczyźnie upatrywałbym zwycięstwo Badera nad Szwedem. Mając przeciwnika pod sobą stosuje niebezpieczne łokcie oraz zadaję bardzo skuteczne ciosy w parterze. Lubi zmieniać pozycję na dogodniejszą oraz uderzać kolanami na korpus. Rywala ustawia sobie przede wszystkim pod ciosy, które zadaje z mniejszą siłą, ale za to wyprowadza ich bardzo dużo. Jeżeli chodzi o techniki kończące, to zdecydowanie próbuje ich tylko gdy jest okazja, raczej rzadko szuka dogodnej pozycji do zapięcia jakiejś dźwigni. Bardzo dobrze kontroluje przeciwnika będąc z góry, ma dobrą równowagę, także ciężko go przetoczyć.

Kondycja/wola walki:
Ryan Bader jest bardzo konsekwentny w tym co robi. Jeżeli rywal nie skończy go przed czasem ciężko mówić o wygranej przez decyzję, gdzie „Darth” w ten sposób nigdy nie przegrał. Potrafi solidnymi zapasami oraz kontrolą w parterze zamęczyć rywala. Kondycyjnie na dystansie 3 rund wygląda bardzo dobrze, wydawać by się mogło, że cały czas walczy w tym samym tempie.

Czynnik X:
To oczywiście szczęka, która do solidnych nie należy . Nie pisałbym tego gdyby nie fakt, że walczy z przeciwnikiem, który posiada kowadło w ręce.

Plusy:
– znakomita kontrola w parterze
– bardzo dobre zapasy

Minusy:
– słaba siła ciosu
– słaba szczęka

Let’s Get on it!
Myślę , że będzie to w miarę wyrównany pojedynek, w którym jednak wskazałbym zwycięstwo Amerykanina, który wydaje się być lepszym zawodnikiem pod względem kondycji oraz zapasów. Jest bardziej dynamiczny od Szweda przez co może go na przestrzeni trzech rund mocno wymęczyć. Jeżeli będzie na górze to jego ofensywa w tej płaszczyźnie może mocno porozbijać Latifiego. Oczywiście istnieje szansa, że Ilir trafi w stójce Badera i wygra przez nokaut, natomiast myślę, że coraz lepiej wyglądający pod względem Bader nie da się zaskoczyć i konsekwentnie będzie obalał oraz obijał z góry coraz bardziej zmęczonego Szweda. TYP: Ryan Bader przez decyzję.

Screenshot_4

Andrei Arlovski

ARLOVSKI_ANDREI

Informacje ogólne:
Andrei Arlovski ma 36 na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych gdzie trenuje pod okiem Grega Jacksona w Jackson-Wink MMA, Pitbull bo taki pseudonim nosi pochodzi z terenów dzisiejszej Białorusi, urodził się i wychował w Mińsku. Przygodę ze sportami walki zaczynał w wieku 16 lat od treningów sambo i kickboxingu. Już jako dorosły mężczyzna Arlovski rozpoczął szkołę policyjną gdzie wciąż kontynuował treningi Sambo, z sukcesami startował w mistrzostwach świata. Mając 20 lat Pitbull zadebiutował w zawodowym MMA na gali M-1 MFC znokautował go Viacheslav Datsik. Niedługo, bo rok później Arlovski trafił do UFC. W 2005 roku pokonując Tima Sylvię został mistrzem wagi ciężkiej, tytułu bronił 3 razy, ostatecznie po porażce na UFC 59 w 2006 roku zmuszony był zwrócić pas Silvie. 2 lata później Białorusin opuścił szeregi największej organizacji na świecie, jednak w 2014 po raz kolejny zawitał w Octagonie. Początkowo radził sobie bardzo dobrze wygrał 4 walki pod rząd. Niestety później przyszła kolej na porażkę z Miocicem i Overeemem. Walka na gali w Hamburgu może być dla niego starciem być albo nie być w UFC.

Stójka:
Stójka jest zdecydowanie tą płaszczyzną, w której Arlovski czuje się najlepiej. Trzeba jednak na wstępie wspomnieć, że stójka Białorusina nie jest specjalnie efektowana, opiera się raczej na sile ciosów i technicznie poprawnym boksie niż widowiskowych akacjach. Tak jak już pisałam Arlovski korzysta przede wszystkim z kombinacji bokserskich, niechętnie urozmaica je kopnięciami, chociaż zdarza się to, najchętniej kopie niskie kopnięcia. W ostatnich pojedynkach szczególnie w oczy rzucały się kopnięcia na kolano, z których swego czasu znany był Jon Jones, a obecnie wykorzystuje je coraz więcej zawodników. Tak jak wspominałam Arlovski bije proste kombinacje złożone z 2-3 ciosów, jeśli zauważy, że naruszył rywala wówczas zasypuje go gradem ciosów próbując go skończyć. W początkowych etapach walki kiedy Białorusin ma jeszcze siły porusza się po klatce całkiem sprawnie i jest mobilny, używa nóg i pracuje ciałem, niestety wraz z upływem minut traci również siły, a co za tym idzie staje się coraz bardziej statyczny. W swoich atakach Pitbull jest mocno schematyczny, napiera do przodu, poruszając się praktycznie jedynie w linii prostej, spychając rywala pod siatkę. Jeśli chodzi o poruszanie się w klatce podobnie sytuacja wygląda, kiedy to Arlovski jest atakowany, cofa się wówczas, nie próbując nawet schodzić z linii ciosów, przez co szybko wpada na siatkę i przyjmuje kolejne ciosy. W klinczu Arlovski nie radzi sobie najgorzej, ale z całą pewnością lepiej czuje się w dystansie. Należy również podkreślić, że defensywa Arlovskiego pozostawia wiele do życzenia, zdaje się, że z każdym przyjętym ciosem Pitbull jest bardziej zdekoncentrowany i chaotycznie, próbuje uciec przed ciosami rywala i w konsekwencji ląduje przyparty plecami do siatki. Nie zapominajmy, że szczeka Pitbulla nie należy do najtwardszych, kilkukrotnie byliśmy świadkami jak po ciosach rywala Białorusin składał się na macie klatki jak scyzoryk. Po powrocie do UFC defensywa Pitbulla wyglądała nieco lepiej i udało mu sie przetrwać między innymi atak Travisa Browne’a, jednak wciąż pozostawia wiele do życzenia. Można pokusić się o stwierdzenie, że stójka jest w przypadku Arlovskiego bronią obusieczną, Białorusin dysponuje naprawdę silnym uderzeniem i potrafi to genialnie wykorzystać, o czym przekonało się 17 jego rywali, których znokautował. Jednak każdy błąd w stójce może oznaczać dla niego koniec walki, 9 z 12 pojedynków Arlovski kończył na deskach.

Parter:
Nie często mamy okazję oglądać Andreia Arlovskiego na ziemi, ale kiedy już wyląduje na plecach Arlovski świetnie sobie radzi, dysponuje bardzo dobrą defensywą parterową, do dziś nikomu nie udało się go poddać. Będąc na plecach Arlovski skutecznie stara się wykluczać ręce rywala, pracując nad tym, aby go unieruchomić i dać sędziemu powody do podniesienia walki do góry. Co więcej nie dzięki tej taktyce Pitbull nie pozwala rywalowi zadawać ciosów, które mogłyby dla Białorusina okazać się „zabójcze”, jak wspominałam szczęka Pitbulla nie należy do odpornych na ciosy. Jeśli chodzi o próby poddań to już od dłuższego czasu nie mamy okazji oglądać Białorusina w roli parterowego agresora, ale warto zauważyć że 3 walki udało mu się wygrać odklepując rywali, właśnie w taki sposób Białorusin pokonał Tima Silvię i zdobył pas mistrzowski dywizji ciężkiej.
zapasy: (obalenia, obrony, wstawanie)
W wykonaniu Andreia Arlovskiego zapasów ofensywnych nie mieliśmy okazji oglądać od dawna. Ponieważ tak jak podkreślałam płaszczyzną, w której Białorusin czuje się najlepiej jest stójka, stąd też Pitbull nie dąży do sprowadzania walki do parteru, jednak za nim jeszcze powrócił do Octagonu UFC kilkukrotnie sobie na to pozwalał, między innymi w walce z Benem Rothwellem. Ostatnio jednak zupełnie tego zaprzestał. Defensywne zapasy Białorusina stoją na przyzwoitym poziomie, ale dla wprawionego zapaśnika przewrócenie go nie powinno być problemem. Broniąc sprowadzeń Arlovski dobrze pracuje balansem ciała i całkiem dobrze radzi sobie pod siatką.

Kondycja/wola walki:
Wytrzymałość nigdy nie była mocno stroną Arlovskiego, od czasu powrotu do UFC toczył na pełnym dystansie dwie walki z Brendanem Schaubem i Frankiem Mirem, oba te starcia wygrał, ale nie ulega wątpliwości, że końcowe minuty była dla niego ciężkie. Arlovski z rundy na rundę prezentował sie gorzej i wyraźnie widać było, że źle znosi trudy pojedynku. Najbardziej niebezpieczny Białorusin jest w pierwszych minutach walki, jednak z całą pewnością czujność należy zachować do końca, ponieważ Pitbull ma czym uderzyć.

Czynnik X
3 września w Hamburgu Arlovski stanie w klatce mając w swoim rekordzie 2 porażki z rzędu. Ewentualna przegrana może okazać się decydująca w rozwoju jego kariery, musi liczyć się z tym, że w takim wypadku będzie zmuszony pożegnać się z największą organizacją MMA na świecie.
(krótkie podsumowanie w pkt)

Plusy:
– stójka
– defensywne zapasy
– defensywy parter

Minusy:
– słaba szczęka
– kondycja

Josh Barnett

BARNETT_JOSH

Informacje ogólne:
W listopadzie Josh Barnett skończy 39 lat, mimo to nie wygląda na człowieka, który wybierałby się na sportową emeryturę. Amerykanin na gali w Hamburgu stoczy 43 walkę w zawodowej karierze, swoją przygodę ze sportami walki zaczynał od treningów w szkolnej drużynie zapaśniczej, nieco później zaczął naukę kickboxingu. Barnett swoją debiutancką walkę w MMA stoczył w Octagonie UFC na gali z numerem 1 w 1997 roku. Z organizacją pożegnał się w 2002 roku po tym jak po raz drugi w karierze wpadł na testach antydopingowych po wygranej walce z Randy Couture’em, kiedy to zdobył tytuł mistrza UFC. Przez kolejne 11 lat Amerykanin bił się pod banderą największych organizacji, toczył pojedynki dla legendarnego Pride FC czy Strikeforce. W 2013 roku powrócił do Octagonu, od tego czasu stoczył 4 pojedynki, 2 z nich wygrał. W ostatniej walce udusił go Ben Rothwell. W karierze Amerykanina również bardzo istotną rolę odegrało BJJ, Warmaster jest świetnym grapplerem w 2014 roku na Metamoris 4 Barnett poddał Deana Listera.

Stójka:
Josh Barnett to przede wszystkim wyśmienity parter, ale nie sposób nie docenić jego umiejętności walki w stójce. Barnett jest zawodnikiem inteligentnym, który zdaje sobie sprawę ze swoich możliwości. W stójce nie zachwyca wyszukanymi technikami, ale skupia się na stosowaniu prostych i co najważniejsze skuteczne kombinacji. Bije pojedyncze ciosy proste, świetnie wplata w akcje uderzenia kolanami i łokciami, zdarza mu się kopać, chociaż tutaj też stosuje bezpieczne i sprawdzone techniki są to najczęściej front kicki i middle kicki. Dąży do skrócenia dystansu, bardzo dobrze czuje się w klinczu, pod siatka radzi sobie świetnie, zarzuca rywala gradem ciosów, obija kolanami, szuka okazji do umieszczania na głowie przeciwnika swoich łokci. O tym jak skuteczny w klinczu jest Barnett przekonał się między innymi Frank Mir w ich ostatniej walce. Jeśli rywal przejmuje kontrole w walce w stójce Barnett mimo wszystko stara się na niego napierać próbując skrócić dystans, na jego korzyść w tym wypadku działa fakt iż ma naprawdę odporną na ciosy szczekę, tylko 2 zawodnikom udało sie go znokautować. Jeśli chodzi o pracę nóg to tutaj Barnett nie zachwyca, jest raczej drewniany i wydaje się być nieco ociężały. Mimo, że nie jest wirtuozem stójki w walce z Benem Rothwellem decydował się bić z odwrotnej pozycji.

Parter:
Parter jest z pewnością płaszczyzną, w której Barnett prezentuje się najlepiej. Swego czasu sporo mówiło sie o tym, że jest on obok Fabricio Werduma najlepszym grapplerem w wadze ciężkiej światowego MMA. Obaj zawodnicy świetnie zaadaptowali BJJ na potrzeby współczesnego MMA. Pewnie przegrana z Rothwellem nieco osłabiła te przekonanie, ale nie sposób odmówić Warmasterowi umiejętności w tej płaszczyźnie. Amerykanin jest niezwykle groźny w każdej pozycji i jego przeciwnik nie może sobie pozwolić na choćby najmniejsze osłabienie koncentracji. Ciężko wskazać jakiekolwiek błędy w grze parterowej Amerykanina, ostatnio zbyt pewnie poszedł po nogi i wpakował się wprost w gilotynę Rothwella, wcześniej jeszcze 2 walki przegrał przez poddanie, obie z Mirko Filipovicem za pierwszym razem poddał się z powodu kontuzji ramienia, za drugim odklepał ciosy. W zawodowej karierze Warmaster poddał technikami kończącymi 18 rywali, nie wspominając o sukcesach na zawodach grapplerskich. Wachlarz technik, które prezentuje jest imponujący od kluczy na nogi, przez dźwignie na ręce aż do duszeń. Chwila nie uwagi może kosztować jego rywala cenne zwycięstwo. Warto jednak podkreślić, że od czasu powrotu do UFC w 2013 roku Barnett coraz rzadziej zachwyca swoim BJJ za to częściej udaje mu się nokautować rywali.

Zapasy:
Defensywne zapasy w przypadku Josha Barnetta nie funkcjonują i nie mają racji bytu, Barnett dąży do walki w parterze stąd gotowy jest wylądować na plecach kosztem sprowadzenia pojedynku do płaszczyzny, w której jest w stanie wyraźnie zdominować większość zawodników wagi ciężkiej. Jeśli chodzi o zapasy ofensywne to tutaj siłą rzeczy Barnett również radzi sobie nieźle, ale nie jest wirtuozem, podobnie jak w przypadku stójki jego zapasy opierają się na prostych skutecznych akacjach, nie zobaczymy u niego widowiskowych wyniesień. Za to świetnie czuje się w klinczu i tutaj tkwi jego siła, rzadziej decyduje się na próby sprowadzeń w dystansie. W swoich ostatnich walkach Barnett niespecjalnie pozwalał fanom nacieszyć oczy swoimi umiejętnościami zapaśniczymi, a nie zapominajmy, że przygodę ze sportami walki zaczynał właśnie od treningów szkolnej drużynie zapaśniczej.

Kondycja/wola walki:
Nie bez powodu Josh Barnett nosi pseudonim Warmaster, zawodnik naprawdę lubi bijatyki i nie należy do tych, którym zdarza się odpuszczać. Nawet jeśli zbiera w stójce solidne cięgi i tak posuwa się do przodu, raz po raz próbując uszkodzić rywala. Jeśli chodzi o kondycję może nie jest ona w przypadku Barnetta wzorowa, ale mówiąc szczerze „daje radę” szczególnie, że mówimy o wadze ciężkiej, gdzie bywa, że zawodnicy dużo do niego młodsi prezentują się wiele gorzej.
Czynnik X (coś co może wpłynąć na walkę, długa przerwa, kontuzja, 3 przegrane z rzędu, zmiana klubu, fala ostatnich zwycięstw itd)
W ciągu ostatnich 4 lat Amerykanin stoczył zaledwie 5 pojedynków, mimo to wciąż utrzymuje się w TOPie wagi ciężkiej. W ostatniej walce w styczniu tego roku poddał go Ben Rothwell. Z całą pewnością Barnett będzie chciał pokazać się przed włodarzami UFC z jak najlepszej strony, ponieważ ewentualna porażka może go przybliżyć do zwolnienia z kontraktu.

Plusy:
– walka w klinczu
– świetny parter
– zapasy ofensywne

Minusy:
– warunki fizyczne
– wiek
W starciu Josha Barnetta z Andrei’em Arlovskim stawiam na zwycięstwo tego drugiego. Mimo iż walka z Barnettem będzie dla Białorusina z całą pewnością ciężką przeprawą to uważam, że stójkowo Arlovskim będzie przeważał i jeżeli tylko nie będzie pozwalał Barnettowi zamykać się pod siatką to powinno udać mu się utrzymać walkę w tej płaszczyźnie. Wpływ na moją decyzję ma również fakt iż w narożniku Arlovskiego stanie Greg Jackson i to pewnie on będzie opracowywał strategię na ten pojedynek, a Jackson jest w tym dobry. Co prawda Arlovski przegrał dwie ostatnie walki, ale nie sposób porównywać Barnetta do Overeema czy Miocica. W walce z Travisem Brownem Białorusin udowodnił, że poprawił defensywną stójkę i potrafi przyjąć ciosy i nie paść po pierwszym lepszym czystym uderzeniu na mate.

Cały kupon prezentuje się tak:
Screenshot_5

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis