OBSZERNA ANALIZA TECHNICZNA GALI UFC 203: MIOCIC VS OVEREEM
Dzisiejszej nocy organizacja UFC uraczy nas kolejną numerowaną galą. Przed nami – UFC 203: Miocic vs Overeem. Z tej okazji, wspólnie z naszym partnerem, bukmacherem, firmą UNIBET zapraszamy do analizy kursów najbardziej oczekiwanych walk tej gali. Sprawdźcie na kogo warto postawić i ile możecie wygrać!
Brad Tavares
Informacje ogólne:
28 letni Brad Tavares swoją przygodę z zawodowym MMA zaczynał w 2007 roku, stoczył 5 pojedynków na lokalnych galach i trafił do TUFa. W 2010 roku na finałowej gali 11 edycji popularnego programu pokonał jednogłośną decyzją sędziów Setha Baczynskiego. Od tamtego czasu niezmiennie oglądać go możemy w klatce największej organizacji MMA na świecie. Zanim został zawodnikiem MMA Hawajczyk trenował kickboxing i zapasy, co do dziś możemy obserwować w jego stylu walki. 28 latek ma na swoim koncie 17 pojedynków, z których 13 walk wygrał, 4 razy musiał uznać wyższość rywali. Po raz ostatni Tavares stanął w Octagonie w maju ubiegłego roku, na gali w Australii przegrał z Robertem Whittakerem. Niespełna miesiąc temu na gali UFC Fight Night 92 Tavares miał zawalczyć z Thalesem Leitesem niestety z powodu kontuzji żeber zmuszony był wycofać się z tego pojedynku.
Stójka:
Stójka Tavaresa opiera się prostych akcjach i konsekwencji z jaką 28 latem toczy swoje pojedynki. Hawajczyk treningi sportów walki zaczynał od kickboxingu, dobrze czuje się na nogach i jest w tej płaszczyźnie naprawdę niebezpieczny, warto jednak zaznaczyć, że dużym nadużyciem było by nazywanie go wirtuozem tej płaszczyzny. W narożniku Tavaresa zobaczyć można między innymi jedną z największych legend sportów uderzanych Roya Sefo, a to z pewnością przekłada się na prezentowany w klatce styl. 28 latek nie jest niestety zawodnikiem, który dysponuje nokautującym ciosem, co prawda na początku swojej kariery kończył walki przez TKO, ale od czasu kiedy trafił do UFC okazało się, że siła jego pięści nie jest wystarczająca i w tej chwili praktycznie mu się to nie zdarza. Stójka Tavaresa opiera się na prostych kombinacjach bokserskich, które Hawajczyk urozmaica kopnięciami. Najczęściej bije 2, 3 ciosy proste lub jeśli widzi taką możliwość podbródkowe i kiedy ma do tego okazję kończy akcję kopnięciem na korpus lub nogi rywala, rzadko zdarza mu się atakować kopnięciami głowę przeciwnika. Warto zauważyć, że Tavares świetnie wykorzystuje front kicki, którymi umiejętnie stopuje rywali i stopniowo odbiera im powietrze, a co za tym idzie również chęć do dalszej walki. Mimo że Tavares nie nokautuje przeciwników to wywiera na nich ciągłą presję i kąsa ich ciosami, które mimo iż nie będą w stanie znokautować to z całą pewnością dadzą się we znaki. Hawajczyk jest mobilny i z dużą łatwością porusza się po klatce. Niska pozycja, którą przyjmuje z całą pewnością ułatwia mu bronienie obaleń. Styl walki, który prezentuje Tavares dobrze sprawdza się w dystansie jednak w klinczu pod siatką Hawajczyk również radzi sobie dobrze, świetnie wykorzystując łokcie i kolana, którymi konsekwentnie obija rywali. Należy podkreślić, że do czasu walki z Timem Boetschem nikomu nie udało się 28 latka znokautować, Amerykanin jednak to zrobił, a rok później udało się to również Robertowi Whittakerowi, dlatego też Hawajczyk musi być bardzo skupiony bijąc się z obdarzonymi mocnym uderzeniem zawodnikami. To też stara się konsekwentnie robić w swoich walkach, podczas ataków szczelnie broni głowę i stara się schodzić z linii ciosów, a jeśli sytuacja tego wymaga wycofuje się. Stójka Tavaresa opiera się na prostych, ale wytrenowanych do perfekcji akcjach, zawodnik przejmuje inicjatywę, inicjuje ataki, jest konsekwentny i agresywny, a przez to bardzo niebezpieczny.
Parter:
Parter jest tą płaszczyzną, w której w ostatnich czasach praktycznie nie mamy okazji oglądać Brada Tavaresa. Hawajczyk najlepiej czuje się w stójce i dąży do jej utrzymania. Jeśli już znajdzie się na ziemi robi wszystko, żeby jak najszybciej się podnieść, jeśli to on dominuje również zadaje kilka ciosów i podnosi walkę do góry. Co prawda w walce z Lorenzo Larkinem wpiął się za plecy i nawet próbował udusić rywala, ale sam chyba nie bardzo wierzył, że może mu się to udać. Pokazał jednak, że wie czym jest BJJ i kto wie czy w przyszłości będziemy go częściej oglądać w tej płaszczyźnie.
Zapasy:
Brad Tavares prezentuje bardzo solidny poziom umiejętności zapaśniczych, który mamy okazję oglądać szczególnie w jego ostatnich walkach. Hawajczyk skupia się na bronieniu obaleń, praktycznie ich nie inicjuje. Znacznie pewniej czuje się w stójce stąd nie dąży do sprowadzania walki do parteru, jeśli jednak nadarzy się okazja to Hawajczyk stara się ją wykorzystać i zanotować na kartach sędziowski punkty, które pozwolą mu wygrać pojedynek. Wracając do zapaśniczej defensywy warto przypomnieć sobie pojedynki z Nate’em Marquardtem czy Timem Boetschem. Hawajczyk świetnie pracuje nad bronieniem obaleń pod siatką jak i w środku Octagonu. Sprzyja mu w tym wypadku siła fizyczna, odpowiedni balas ciała oraz obniżona pozycja i szeroko rozstawione stopy. Co najważniejsze Tavares wykorzystuje próby sprowadzeń rywali i jeśli ma okazję odwraca je na swoją korzyść, chociaż ma pewne problemy z kontrolowaniem przeciwników. Należy jednak zauważyć, że na najwyższą klasę zapaśników umiejętności Hawajczyka to jednak zbyt mało, Yoel Romero przewracał go w trakcie ich pojedynku aż 7 razy, bez większych problemów całkowicie zdominował Tavaresa.
Kondycja/wola walki:
28 latek nie został obdarzony przez naturę tytanowymi pięściami stąd większość swoich walk rozgrywał na pełnym dystansie, nigdy nie ma większych problemów z wydolnością i starcza mu paliwa, aby walczyć do końca. Do ostatniego gongu jest agresywny i niebezpieczny, konsekwentnie realizuje swój plan osłabienia i ostatecznie pokonania rywala.
Czynnik X:
Po raz ostatni mieliśmy okazje oglądać Tavaresa w klatce w maju 2015 roku, w niedawnym czasie przeszedł kontuzję żeber. Co więcej w 4 ostatnich walkach, tylko raz udało mu się wygrać, zwycięstwo z Caio Magalhaesem z pewnością będzie dla niego bardzo ważne, ewentualna porażka może przyczynić się do zwolnienia go z UFC.
Plusy:
– wiek
– siła fizyczna
– defensywne zapasy
– stójka
Minusy:
– szklana szczęka
– warunki fizyczne
– brak nokautującego uderzenia
Caio Magalhaes
Informacje ogólne:
Walka na gali UFC 203 będzie dla młodego i kontrowersyjnego Brazylijczyka Caio Magalhaesa 12 pojedynkiem, który stoczy w zawodowej karierze. 28 latek swoją przygodę ze sportami walki zaczynał od treningów BJJ, w tej chwili jest posiadaczem czarnego pasa. W zawodowym MMA zadebiutował w 2009 roku, stoczył 5 pojedynków na lokalnych, brazylijskich galach, między innymi dla organizacji Shooto. Po 3 latach w 2012 roku na gali UFC on FOX 3 zadebiutował w klatce największej organizacji MMA na świecie, szczęście mu wówczas nie dopisało i jednogłośną decyzją sędziów przegrał z Buddy Robertsem, notując tym samym pierwszą porażkę w zawodowej karierze, późniejsze występu pod banderą UFC układały się bardziej pomyślnie dla Brazylijczyka. Szybko wygrał 4 kolejne pojedynki, niestety w lipcu ubiegłego roku jego dobrą passę przerwał Josh Samman, który poddał Hellboya duszeniem zza pleców w pierwszej rundzie starcie. Tym samym zdenerwował Magalhaesa tak bardzo, że Brazylijczyk opluł go i został za to zachowanie zawieszony, podobny los spotkał sędziującego ten pojedynek Johna McCarthy. W kwietniu tego roku na gali UFC on FOX Brazylijczyk miał zawalczyć z Cezarem Ferreirą, jednak kontuzja kolana wykluczyła go z tego starcia
Stójka:
Styl walki Brazylijczyk najlepiej opisuje słowo chaotyczny, tyczy się to również stójki Magalhaesa. Ciężko mówić tutaj o jakiejkolwiek technice, opiera się ona głównie na agresji i brutalnej sile Hellboya. Brazylijczyk nie kalkuluje i przez cały czas idzie do przodu, ciosy które bije są zamaszyste i widać, że zawodnik wkłada w nie całą swoją siłę, ataki Magalhaesa przypominają nie tyle walkę zawodowca co zwykłą bijatykę. Hellboy jest mobilny i bardzo dynamiczny, ale jego praca nóg pozostawia wiele do życzenia, w swoich szaleńczych atakach często zostawia nogi daleko za sobą. Do repertuaru wspominanych już cepów i zamaszystych podbródkowych Brazylijczyk całkiem sprawnie włącza kolana oraz niskie kopnięcia. Pod siatką Brazylijczyk stara się ukraść przeciwnikowi jak najwięcej zdrowia, bije łokciami i używa kolan. Są to akcje, których celem jest sukcesywne rozbijanie rywala. Jego stójka bywa skuteczna, pokazywał to w ostatnich pojedynkach, ale to głównie przez to, że jest bardzo agresywna i nieprzewidywalna, tak jak zresztą sam zawodnik. Z całą pewnością nie jest to stójką, którą ogląda się chętnie i z uśmiechem na ustach, chociaż trzeba przyznać, że dążenie do znokautowania rywala w wykonaniu Hellboya robi wrażenie. Magalhaes w swoich atakach zupełnie nie przejmuje się obroną, nie wraca rękoma do gardy i wręcz prosi się o dobrą akcję z kontry. Tak jak wspominałam technicznie jest słaby, ale nie można odebrać mu siły i woli walki. Po za tym na korzyść Hellboya przemawiają ciężkie pięści i twarda szczęka.
Parter:
Mogłoby się wydawać, że parter jest tą płaszczyzną, w której Magalhaes radzi sobie najlepiej, mam jednak wrażenie, że zawodnik nie potrafi w pełni zaadaptować umiejętności, które zdobył trenując BJJ do MMA. Przedstawiany często jako solidny grappler Magalhaes poddał tylko 3 z 9 rywali, których pokonał, a w UFC udało mu się tylko raz. Walcząc z pleców nie bardzo radzi sobie z uderzeniami, które na niego spadają, podobnie było podczas walki z Sammanem Hellboy sprawiał wrażenie zaskoczonego uderzeniami rywala i ostatecznie trochę spanikował dając się odklepać. Będąc z góry Brazylijczyk stara się głównie uszkodzić rywala ciosami, ale nie jest w stanie w pełni rozwinąć swoich ciężkich pięści. Mimo, że wywiera presję to wygląda na lekko zdezorientowanego. Należy jednak zauważyć, że Brazylijczyk sprawnie kontroluje rywali, obchodząc pozycję i szukając możliwości dominacji przeciwnika.
Zapasy:
Zapasy w wykonaniu Brazylijczyk nie powalają, zarówno jeśli chodzi o defensywę jak i ofensywę. Podobnie jak w stójce, Hellboy opiera się w tej płaszczyźnie nie tyle na technice co raczej na brutalnej sile i agresji. O ile na przeciętnego zapaśnika może się to okazać wystarczające to z klasowym zawodnikiem z pewnością miałby spore problemy. Aby celnie ocenić jego umiejętności zapaśnicze trzeba by zobaczyć go w starciu z lepszym w tej płaszczyźnie przeciwnikiem, uważam że wówczas jego siła, która wykorzystuje pod siatką i całkiem sprawny odrzut nóg, którym posiłkuje się gdy rywal schodzi po nogi byłby niewystarczający, aby uniknąć sprowadzenia.
Kondycja/wola walki:
Ostatnie walki Hellboya kończyły się szybko, mimo to pamiętamy starcie w Nickiem Ringiem i wiemy, że Brazylijczyk jest w stanie bez większych problemów przewalczyć pojedynek na pełnym dystansie. Woli walki również mu nie brakuje, jednak warto zauważyć, że najbardziej niebezpieczny jest w pierwszych minutach pojedynku, kiedy za wszelką cenę stara się znokautować rywala.
Czynnik X:
Magalhaes wraca do Octagonu UFC po dłuższej przerwie, po tym jak ponad rok temu przegrał swoją ostatnią walkę i w przypływie niezadowolenia opluł swojego rywala został zawieszony, w między czasie nabawił się również kontuzji kolana stąd jego dyspozycja podczas walki na gali UFC 203 jest dużym znakiem zapytania. Z całą pewnością Brazylijczyk musi trochę popracować nad trzymaniem swoich emocji na wodzy, kolejny wybryk może go pozbawić kontraktu.
Plusy:
– ciężkie pięści
– umiejętności parterowe
– siła i warunki fizyczne
Minusy:
– braki w defensywie stójkowej
– słabe ofensywne zapasy
Let’s get it on!
W starciu Brada Tavaresa z Caio Magalhaesem stawiam na zwycięstwo Hawajczyka. Mimo, że walka z Brazylijczyk z pewnością będzie dla niego ciężkim bojem, szczególnie ze względu na dużą nieprzewidywalności i agresję Hellboya. Stójkowo na pewno lepszym i bardziej poukładanym zawodnikiem jest Tavares jednak Brazylijczyk ma czym uderzyć i potrafi nokautować, a to w połączeniu z niezbyt odporną szczęką Hawajczyka może okazać się kluczowe. Wierzę jednak, że Tavares dobrze rozegra ten pojedynek taktycznie i nie da się ustrzelić rywalowi, natomiast sam będzie jak to ma w zwyczaju trafiał go swoimi kombinacjami. Co prawda w parterze przeważał będzie pewnie Brazylijczyk, ale nie sądzę, aby udało mu się przewrócić rywala, Hawajczyk dysponuje może nieidealnymi, ale naprawdę solidnymi zapasami defensywnymi, a Hellboy nie należy do wirtuozów obalania stąd nie sądzę aby udało mu się przenieść walkę do płaszczyzny, w której będzie przeważał. Ostatecznie uważam, że decyzją sędziów te starcie wygra Brad Tavares.
Uriah Faber
Informacje ogólne:
Urijah Faber to 37-letni zawodnik MMA, występujący w dywizji koguciej organizacji UFC. W młodzieńczych latach trenował zapasy, następnie obiekt zainteresowań przeniósł na brazylijskie jiu-jitsu (brązowy pas). Zawodową karierę rozpoczął w 2003 roku i na 22 pierwsze walki przegrał tylko jedną – z Tysonem Griffinem w 2005 roku. Przez 2 lata dzierżył mistrzowski tytuł organizacji WEC, pas stracił na rzecz Mike’a Browna podczas gali WEC 36. W samym UFC Faber aż 4-krotnie starał się zdobyć status mistrza, jednak za każdym razem musiał uznać wyższość swojego rywala. W oficjalnym rankingu UFC zajmuje na chwilę obecną 2. miejsce.
Stójka:
Mimo zaawansowanego wieku jak na zawodnika MMA, a w tej kategorii wagowej wręcz leciwego, głównym atutem Fabera nadal jest poruszanie się na nogach. Bardzo zwinnie potrafi odskoczyć od napierającego rywala, jak i samemu skrócić dystans, inicjując przy tym atak. Boks Amerykanina jest bardzo uniwersalny, co niewątpliwie jest jego atutem. Trudno znaleźć w jego wachlarzu technik powtarzające się kombinacje bądź zagrania – w tym elemencie jest naprawdę wszechstronny. Przeważnie to on atakuje pierwszy i kontroluje środek oktagonu, choć zdarzały mu się występy, w których cofał się i kontrował nieco więcej i nie wyglądało to wcale gorzej. Jego kombinacje nie są rozbudowane, zadaje przeważnie około 3 ciosów w jednej akcji, czasem stara się jednak wplatać poza standardowymi uderzeniami na głowę, ciosy na korpus. Kopie z rzadka, przeważnie low kickami, ewentualnie kolanami po skróceniu dystansu. Defensywa stójkowa 37-latka jest dobra, choć posiada pewne braki. Bazuje on głównie na swoim refleksie i odejściach, na ogół taktyka ta sprawdza się w jego pojedynkach, lecz czołowi zawodnicy tacy jak Dominick Cruz czy Frankie Edgar potrafili go nokdaunować lub naruszać mocniejszymi uderzeniami niejednokrotnie.
Zapasy:
W tym aspekcie Urijah prezentuje wysoki poziom. Swoje umiejętności najlepiej pokazuje walcząc w klinczu, sam lubi go inicjować. Trudno jest go obrócić plecami do siatki, często atakuje łokciami i kolanami, prawie przy każdym rozerwaniu też stara się zaskoczyć rywala wspomnianym łokciem bądź ciosem. Obala również najlepiej spod siatki, potrafi wykorzystać przy tym wyniesienie lub haczenie. Defensywa zapaśnicza zawiodła Fabera tylko w starciach ze specjalistami w tej dziedzinie, czyli Cruzem i Edgarem, obaj sprowadzali go do parteru łącznie 10 razy na 20 prób.
Parter:
Parterowo Faber prezentuje się naprawdę dobrze, sama liczba 19 poddań w karierze mówi sama za siebie. Jego ulubioną techniką kończącą jest duszenie zza pleców, po obaleniu potrafi błyskawicznie znaleźć się za rywalem i skrzętnie tę sytuację wykorzystać. Nie mniej ma na koncie gilotyn, do nich również „zwija się” bardzo umiejętnie, czasem próbuje ich nawet w stójce. Pracując z góry Faber jest bardzo aktywny, potrzebuje bardzo niewielkiej przestrzeni, by zmieścić na twarzy swojego oponenta mocny cios lub łokieć. Pod rywalem spędza bardzo mało czasu, a to za sprawą wysokich umiejętności wstawania, czy to po siatce, czy ze środka klatki.
Kondycja/wola walki:
Ani pierwszego, ani drugiego aspektu walki nie można mu odmówić. Urijah Faber dwunastokrotnie w trakcie swojej zawodowej kariery walczył na pełnym dystansie, a w tym 7 razy przez 5 rund. W końcowych etapach pojedynków nie prezentuje się może wybitnie świeżo, lecz spadek tempa w jakim rozgrywa dane starcie jest niewielki. Co do woli walki – jeśli masz 37 lat i 4 przegrane walki o pas UFC, a mimo to dalej walczysz i starasz się osiągnąć ten cel, to o ten element MMA w wykonaniu Fabera możemy być spokojni.
Czynnik X:
Chociaż ciągle wierzy w sukces i walczy na najwyższym poziomie, organizm prędzej czy później zacznie dawać o sobie znać. Jak na dywizję kogucią wiek Fabera jest naprawdę zaawansowany, więc fizycznie z pewnością nie będzie prezentował się już lepiej. Ponadto, pozycja Amerykanina w UFC jest wyjątkowo nieciekawa, wraca do klatki po kolejnej przegranej walce o mistrzostwo, włodarze nie będą raczej skorzy do ponownego wstawiania Fabera do starcia o najwyższy cel w najbliższym czasie, więc zostaje mu rola „gatekeepera”, która niekoniecznie będzie mu odpowiadać.
Plusy:
– Wszechstronność
– Doświadczenie
– Dobra praca na nogach
– Mocny parter
Minusy:
– Wiek
– Defensywne braki w stójce
Jimmie Rivera
Informacje ogólne:
Jimmie „El Terror” Rivera to 27-latek mieszkający i trenujący na co dzień w New Jersey. Swojej profesji uczy się od znanego trenera, Tigera Schulmanna. Przed rozpoczęciem zawodowej kariery MMA, stoczył 7 amatorskich pojedynków, nie przegrywając ani jednego z nich. Od 2008 roku stoczył 20 pojedynków, tylko w jednym z nich przeciwnik okazał się od niego lepszy. Tą osobą był Jason McLean, który pokonał Riverę w jego 2. zawodowej walce. Amerykanin przed podpisaniem kontraktu z UFC walczył w takich organizacjach, jak: Bellator, WSOF i King of the Cage. W największej organizacji MMA na świecie zawalczył do tej pory trzykrotnie, 2 razy pokonywał rywali przez decyzje sędziów, raz, w debiucie, odprawił oponenta przez nokaut w 1. rundzie. Obecnie zajmuje 12. miejsce w rankingu UFC.
Stójka:
Zdecydowana część walk Rivery toczy się właśnie w tej płaszczyźnie, dlatego też skupię się w tej analizie głównie na niej. Amerykanin jest bardzo aktywnym uderzaczem, zadaje znaczną ilość ciosów w każdej walce i nie boi się iść na ostrą wymianę z rywalem. Chociaż ma na swoim koncie ledwo 4 nokauty, to wydaje się, że siła jego ciosu rośnie i co raz częściej jest w stanie przekazywać ją rywalom. Ze względu na swoje przeciętne warunki fizyczne (163 cm), zmuszony jest do częstego skracania dystansu i wykonuje tę pracę w świetny sposób. O ile w pełnym dystansie nie jest zbyt groźnym zawodnikiem i rzuca pojedyncze, obszerne sierpy, o tyle w półdystansie czuje się jak ryba w wodzie. Gdy ma przeciwnika blisko siebie rusza z pełnym impetem, zadając kombinacje złożone z kilku ciosów zadawanych bardzo eksplozywnie. Rzadko „bawi się” w zadawanie uderzeń prostych. W dwóch walkach poprzedzających UFC pokazał, że bardzo mocno uderza też na korpus, jednego rywala w ten sposób skończył, drugiego naruszył. Rivera całkiem nieźle porusza się też na nogach, większość walk kontroluje z pozycji na środku klatki, często stara się spychać oponentów na siatkę, by tam ruszyć ze swoim atakiem. Raczej nie stosuje on w walkach ekwilibrystycznych ruchów, sporadycznie też używa nóg do ranienia rywali. Jego styl opiera się praktycznie tylko na boksie, stąd wszystkie jego pojedynki wyglądają dosyć podobnie. Defensywnie prezentuje się również w porządku, dobrze balansuje ciałem, czasem odchodzi też od ciosów dzięki swojemu „movementowi”.
Zapasy:
W walce z Iurim Alcantarą pokazał kilka ładnych sprowadzeń, jednak ten zawodnik jest mocno na bakier z tym elementem gry MMA, toteż osiągnięcie to jest zupełnie niemiarodajne, gdy weźmiemy pod uwagę kolejnego rywala Rivery. Poza wspomnianą walką ciężko doszukiwać się u Amerykanina chęci sprowadzania rywali do parteru. Defensywnie natomiast sprawdzali go przeciwnicy sprzed UFC (nieskutecznie) i Pedro Munhoz, który siedmiokrotnie próbował obalać Jimmiego i sztuka ta nie udała mu się ani razu. Munhoz jednak ma bardzo słaby współczynnik obaleń (25%), więc to również nie jest zawodnik o wielkich umiejętnościach zapaśniczych. Czasami w walkach Rivery pojawia się klincz, analizowany przeze mnie zawodnik prezentuje się w nim przyzwoicie, stara się pozostawać aktywny, uderza też niekiedy kolanami na tułów lub uda.
Parter:
O tym elemencie nie mogę powiedzieć prawie nic. Z Alcantarą choć obalał, to nie potrafił skontrolować rywala nawet na chwilę. W walkach toczonych przed UFC ten aspekt gry MMA również występował sporadycznie, gdy jednak dochodziło już do walki na ziemi, Rivera spokojnie kontrolował sytuację z góry, nie próbował przechodzić pozycji ani zakładać dźwigni, starał się utrzymać aktywność bijąc krótkimi ciosami na tułów i głowę, dopóki rywal nie wstał lub sędzia nie podniósł pojedynku do stójki.
Kondycja/wola walki:
Chociaż znaczna większość pojedynków Rivery kończy się decyzjami, 27-latek nie bryluje w tej dziedzinie. Trzecie rundy w jego wykonaniu zdają się widocznie wolniejsze od pierwszych, co w niższych kategoriach wagowych nie jest dobrą oznaką. Wola walki Rivery została sprawdzona w pojedynku z Pedro Munhozem, walka ta toczyła się w naprawdę mocnym tempie, a „El Terror” dwukrotnie był podczas niej zamroczony. Mimo to udało mu się ugrać niejednogłośną decyzję sędziów.
Czynnik X:
Na taki pojedynek Rivera czekał od początku kariery. Przeszedł długą drogę by być w UFC, musiał dosyć długo obijać się na lokalnych galach. Wkroczył do czołowej 15 rankingu kategorii koguciej UFC i dostał rywala, z którym wygrana sprawi, że stanie się czołowym zawodnikiem tej dywizji, a bramy do największych walk staną przed nim otworem. Warto też pamiętać, że wiek w którym jest (27 lat), sprzyja jeszcze rozwojowi i poprawie umiejętności.
Plusy:
– Bardo dobry boks
– Agresja
– Defensywne zapasy
Minusy:
– Warunki fizyczne
– Kondycja
– Nieprzetestowany na takim poziomie parter
Let’s get it on!
Szczerze przyznam, że nie spodziewałem się takich kursów bukmacherskich na ten pojedynek. Gdy zobaczyłem, jak dużym faworytem w oczach obstawiających jest Jimmie Rivera, byłem bardzo zaskoczony. Urijah Faber mimo, że jest już stary i jego motywacja może stać na niższym poziomie niż dawniej, nadal jest jednym z najlepszych zawodników tej dywizji wagowej. Doświadczenie i wszechstronność będą bardzo przeważały na korzyść 37-latka, Faber w swojej karierze przegrywał tylko z tuzami MMA, a taką postacią „El Terror” w mojej opinii nie jest. Jest co prawda utalentowany, widać w jego walkach progres, ale czy będzie w stanie przeciwstawić się takiemu wyjadaczowi, jakim jest Faber? Obaj posiadają dość podobny styl walki w stójce, jednak w dwóch pozostałych płaszczyznach walki Urijah jest zdecydowanie lepszy. Oczywiście, do tej pory w defensywie zapaśniczej Rivera radził sobie bardzo dobrze, ale żaden z jego dotychczasowych rywali nie prezentował nawet zbliżonego poziomu umiejętności do nr. 2 światowych rankingów. W moim odczuciu Urijah Faber pokaże jeszcze klasę i zdoła obnażyć braki Rivery, punktując go na przestrzeni trzech rund.
Fabricio Werdum
Informacje ogólne:
Fabricio „Vai Cavalo” Werdum to niezwykle doświadczony, 39-letni Brazylijczyk. Zawodową karierę rozpoczął w 2002 roku i już po kilku pojedynkach zasilił szeregi legendarnej organizacji PRIDE. Pokonywał tam ikony dzisiejszego MMA takie jak Alistair Overeem, a więc aktualny pretendent do tytułu mistrzowskiego UFC, czy Aleksander Emelianenko, brat Fedora. W 2010 roku na gali Strikeforce pokonał również samego Fedora, odnosząc tym samym jeden z największych sukcesów w karierze. Jego historia z UFC jest bardzo kręta. W kwietniu 2007 roku zadebiutował w amerykańskiej organizacji, jednakże już po czterech pojedynkach, z bilansem 2-2 bardzo szybko zakończył swoją przygodę z Ultimate Fighting Championship. Powrócił do niej w lutym 2012, a w szóstym pojedynku od powrotu, pokonał Caina Velasqueza i został pełnoprawnym mistrzem UFC w kategorii ciężkiej. Werdum pas stracił już w pierwszej obronie, a nadchodząca walka ma być krokiem ku jego odzyskaniu. Brazylijczyk ma sukcesy również w ADCC, czyli największym turnieju submission fightingu, gdzie dwukrotnie zostawał mistrzem świata w kategorii +99kg.
Stójka:
Werdum przez długo czas uznawany był za typowego grapplera, którego umiejętności stójkowe pozostawiają wiele do życzenia. Pod okiem Rafaela Cordeiro Brazylijczyk rozwinął swoje do naprawdę fajnego poziomu. Przypomnijmy sobie walkę z Travisem Brownem. Werdum przeplata akcje nożne z ciosami rękoma. Zaskakiwał i punktował Travisa kolejnymi kombinacjami takimi jak: low kick, lewy prosty, prawy sierp. Bardzo często „Vai Cavalo” stosuje ciosy proste, którymi kłuje przeciwników. Fabricio używa także bardzo dużo niskich kopnięć oraz middle kicków, które skutecznie zabierają tlen rywalowi. Warto zaznaczyć, że reprezentant Brazylii kładzie duży nacisk na technikę i precyzję, przez co ciosy, choć nie są wyprowadzane z pełną mocą, to dochodzą do celu i czynią obrażenia. Werdum używa również wysokich kopnięć i niektóre z nich faktycznie lądują na głowie rywali. Były mistrz ma w swoim arsenale także bardziej ekwilibrystyczne techniki, takie jak np. latające kolano, którym poczęstował Marka Hunta w starciu o pas tymczasowy. Plusem stójki Brazylijczyka jest fakt, iż, nie musi się on martwić o obalenia, gdyż jest wybitnym grapplerem i walka w tej płaszczyźnie nie jest dla niego żadnym problemem. Stąd też, w stójce Werduma widzimy często dużo luzu, czasem, aż za bardzo o czym po trochu świadczyć może ostatnia walka. Fabricio zwyczajnie zlekceważył umiejętności Miocica, co skończyło się dla niego ciężkim nokautem. No właśnie, defensywa. Werdum mimo poczynionego progresu jeśli chodzi o ataki, wciąż ma sporo luk w obronie. Jak wiadomo w wadze ciężkiej rywale są groźni zwłaszcza na początku, kiedy mają najwięcej sił. Błędem Fabricia jest fakt, że lubi on się wdawać w ostre wymiany. W wyniku czego kilka razy zaliczał w nich nokdaun w początkowej fazie starcia, czy też zwyczajnie przegrywał walki (tu znów sytuacja z Miocicem). Ale pamiętamy też pierwszą walkę z Brownem, którego koniec końców Werdum zdominował. Tam również w początkowej fazie, Brazylijczyk był w sporych opałach. Na deski posyłał go również Mark Hunt, jednakże w tym przypadku Fabricio trochę „przyaktorzył”, co zauważył w swojej analizie Dan Hardy, sugerując, że Werdum chciał wciągnąć Hunta do gardy i walki w parterze. Mimo wszystko odsłanianie się brazylijskiego zawodnika jest bardzo niebezpieczne, a jego garda nie zawsze jest szczelna.
Zapasy:
Fabricio Werdum jest świetnym zapaśnikiem, który lubuje się w walce w klinczu. Zwłaszcza tajskim, kiedy ściąga głowę rywala i nęka go kolanami. Oczywiście trafiają one również w korpus przeciwnika. Nie zapominajmy o łokciach, z których Werdum też czyni pożytek. Jeśli chodzi o obronę obaleń, to tak jak wspominałem wcześniej, walka w parterze nie jest dla „Vai Cavalo” problemem. Z kolei, gdy Fabricio sam chce obalić czyni to głównie za pomocą wyniesienia rywala za dwie nogi. Przekonywał się o tym Browne w pierwszej walce wielokrotnie. Gdy walka przenosi się do parteru, jest to znak, że za chwilę może być już po wszystkim.
Parter:
Werdum na 10 poddań na koncie. Cain Velasquez, Minotauro Nogueira, Fedor oraz Aleksander Emelianenko, Alistair Overeem – to tylko niektóre ze skalpów byłego mistrza UFC. Robi wrażenie prawda? Werdum to zdecydowanie najlepszy grappler jeśli chodzi o wagę ciężką. Czarny pas BJJ, tytuły mistrza świata oraz ADCC. Fabricio potrafi poddać zarówno z pleców jak i będąc na rywalu. Z góry, oprócz kreatywnego szukania i zmian pozycji, Fabricio rozbija oponentów również mocnym G&P. Z dołu skręca się do balach, trójkątów, gilotyn. Nawet nie ma co opisywać, brazylijskie jiu jitsu Werduma to klasa światowa. 99% zawodników kategorii królewskiej nie chciałoby się znaleźć z Brazylijczykiem w parterze.
Kondycja/wola walki:
Fabricio to jeden z tych zawodników, którzy potrafią przewalczyć pięć rund na wysokim tempie. Porównując ją z kondycją nadchodzącego rywala można się uśmiechnąć. Mimo 39 lat na karku, Werdum wydawał się być w najlepszym czasie w swojej karierze. Nie wiemy do końca jak odbije się na nim ciężki nokaut z rąk Stipe Miocica, patrząc jednak na wywiady czy zachowanie podczas konferencji, wydaj się, że Werdum jest bardzo zmotywowany. Tak więc o wypaleniu się mowy być nie może.
Czynnik X:
W oczach Werduma widać sportową złość. Zapowiada on, że tym razem skończy Travisa przed czasem. Jednakże jest to waga ciężka, przesadna pewność może go zgubić tak jak w poprzedniej walce. Więcej chłodnej głowy i trzeźwego myślenia – tak musi Werdum wyjść do tego pojedynku.
Plusy:
– precyzyjne kombinacje
– kolana w klinczu
– wybitne BJJ
– kondycja
Minusy:
– wiek
– luki defensywne w stójce
Travis Browne
Informacje ogólne:
Travis „Hapa” Browne to 34-letni Amerykanin, który jest bardzo wysoki (200cm). Zawodową karierę rozpoczął w 2009 roku, a półtora roku później z rekordem 9-0 trafił do UFC. Jego początki były całkiem niezłe, jednakże od 6 walk przeplata zwycięstwa z porażkami. Na co dzień trenuje w Glendale Fighting Club. Prywatnie jest partnerem jednej z największych gwiazd amerykańskiej organizacji – Rondy Rousey.
Stójka:
Travis Browne to przede wszystkim stójkowicz. 14 z 18 zwycięstw kończył właśnie przez TKO. Jak na olbrzyma przystało, Browne nie należy do najszybszych zawodników. Dysponuje naprawdę dobrym zasięgiem. Amerykanin walczy z klasycznej pozycji i zazwyczaj od początku starcia, kiedy ma jeszcze sporo sił stara się inicjować ataki i spychać rywali pod siatkę. Długi lewy prosty służy do trzymania przeciwników na odpowiedni dystans. Ma również za zadanie zamarkować atak, by wyprowadzić później potężny prawy sierpowy. Travis lubi używać również front kicków, zarówno na korpus jak i głowę. W taki sposób odprawił przecież Alistaira Overeema, a więc obecnego pretendenta do mistrzostwa. Szczególnie niebezpieczną bronią Browne’a są uppercuty, a więc ciosy podbródkowe. To właśnie podbródkowy otworzył „Hapie” drogę do zwycięstwa z Brendanem Schaubem, który w konsekwencji zakończył swoją karierę. Za sprawą długich rąk, podbródkowe bardzo często dochodzą do celu i są totalnie dewastujące. Pojawiają się oczywiście kombinacje ciosów, które wieńczone są właśnie podbródkowym, bądź prawym sierpowym. Jednak często nadziewa sie wtedy na potężną kontrę, jak choćby w starciu z Arlovskim, który przepuścił prawego sierpa i sam wystrzelił świetną kombinacją.
Jeśli chodzi o obronę, Browne zazwyczaj stara się cofać i przepuszczać ataki. Nie radzi sobie za to z nadmierną presją ze strony rywali. Wtedy stłamszony zupełnie się gubi. Tak było w pierwszym starciu z Werdumem, tak było również w ostatniej, przegranej walce z Cainem Velasquezem. Należy wspomnieć o dosyć twardej szczęce Travisa. W starciu z Arlovskim kilka razy był na skraju nokautu, a nie padł na deski, potrafił walczyć dalej i dopiero sędzia przerwał walkę.
Zapasy:
„Hapa” nie należy do zawodników lubiących walczyć w klinczu. Sam nie inicjuje walki w tej płaszczyźnie, woląc wymieniać uderzenia w dystansie. Jeśli chodzi o defensywę, to trzeba przyznać, że ta jest naprawdę niezła. Browne, pomimo dużych gabarytów, potrafi balansować przy siatce i skutecznie odpierać próby obaleń, a nawet czynić z tego dewastującą broń. To właśnie łokciami przy siatce nokautował próbującego zejść po nogi Josha Barnetta, a wcześniej Gabriela Gonzagę. Przez moment potrafił odpierać również próby obaleń ze stron zapaśniczego wirtuoza, Caina Velasqueza.
Parter:
Choć Browne nigdy nie został poddany, ba, nawet raz w UFC zwyciężył przez trójkąt rękoma, to jednakże nie można powiedzieć, że lubi on walkę w parterze. Z pleców stara się jak najszybciej podnieść walkę do góry. Często wychodzi mu to całkiem dobrze. Z kolei, gdy sam znajdzie się na górze, najczęściej w wyniku uprzednio „podłączonego” rywala, to nie szuka poddań, tylko rozpuszcza ręce i dąży do wygranej przez TKO. Mając na uwadze pierwszą walkę z Werdumem, wiemy jednak, że w parter to ostatnia rzecz, jakiej „Hapa” może chcieć w tej walce.
Kondycja/wola walki:
Travis Browne orłem kondycji zdecydowanie nie jest. Śmiem twierdzić, że siły na równą walkę ma on przez 3 minuty, w porywach do całej pierwszej rundy. Później jest już autopilot. Jest to aspekt, który kulał u niego zawsze i tak już zostanie. W wieku 34 lat, nie sądzę, by Travis był w stanie odpowiednio go poprawić. Śmiem twierdzić, że w ostatniej walce odnotował w tej dziedzinie regres. Fakt, że wziął walkę na UFC 203 w zastępstwie również nie rokuje dobrze. Woli walki za to odmówić mu nie można, Travis chcę walczyć, wymieniać ciosy. W walce z Arlovskim pokazał naprawdę olbrzymie serce do walki.
Czynnik X:
Jedynej szansy na zwycięstwo Browne’a upatrywałbym w pierwszych minutach starcia. To waga ciężka, więc ciosy swoje ważą. Znokautować można każdego. W pierwszej walce to właśnie na początku pachniało nokautem ze strony Travisa. Wszyscy jednak wiemy co było potem, a obawiam się, że od tamtej pory Browne nie poczynił zbytniego progresu.
Plusy:
– warunki fizyczne
– nokautujący cios
– defensywne zapasy
– niebezpieczne łokcie pod siatką
Minusy:
– nie radzi sobie pod presją
– kondycja
– brak widocznego progresu w ostatnich latach
Let’s get it on!
Tak jak pisałem, Browne jest w stanie wygrać tylko i wyłącznie w początkowej fazie. Werduma zgubiła nadmierna pewność siebie w starciu z Miocicem i gdyby podobnie wyszedł do Travisa, ten mógłby pokusić się o nokaut. Finalnie jednak, co pokazała ich pierwsza walka, Brazylijczyk jest lepszym zawodnikiem w każdej płaszczyźnie. Punktuje Travisa zarówno w stójce, potrafi również przebić się przez jego zapasy i sprowadzić go na matę. „Hapa” wziął walkę w zastępstwie, a mając na uwadze jego kondycje, tym razem mimo trzech rund, może być ciężko mu dotrwać do końca. Myślę, że po pierwszej w miarę wyrównanej rundzie, Browne opadnie z sił, a w następnych przewaga Werduma będzie już bardzo widoczna. I choć wszystko wskazuje na decyzję na korzyść „Vai Cavalo”, uważam, że Fabricio pokusi się o skończenie przed czasem i finalnie zaserwuje Browne’owi pierwszą porażkę przez suba. Tak więc na Fabricio Werduma decydujemy się postawić w naszym kuponie.