Obszerna analiza techniczna gal UFC FN 99 i UFC FN 100!
Już dzisiaj odbędą dwie gale UFC. UFC Fight Night 99 z walką wieczoru Mousasi vs. Hall 2 oraz UFC Fight Night 100 z walką wieczoru Bader vs. Nogueira 2. Z tej okazji, wspólnie z naszym partnerem, bukmacherem, firmą UNIBET zapraszamy do analizy kursów czterech najważniejszych walk na tej gali. Sprawdźcie na kogo warto postawić i ile możecie wygrać!
CLAUDIA GADELHA
Informacje ogólne:
Claudia Gadelha to 27-letnia zawodniczka MMA, była zawodniczka organizacji Invicta FC oraz pretendentka do mistrzowskiego tytułu UFC. Przygodę ze sportami walki rozpoczęła od treningów brazylijskiego jiu-jitsu, osiągając po kilku latach treningów czarny pas. Debiut w klatce przypadł na 2008 rok, 19-letnia wówczas „Claudinha” odprawiła rywalkę w zaledwie 17 sekund. Do grudnia 2014 roku i 13. zawodowej walki pozostawała niepokonana, jednak wtedy na jej drodze po raz pierwszy stanęła Joanna Jędrzejczyk, z którą przegrała niejednogłośną decyzją sędziów. Obie Panie spotkały się ponownie w lipcu tego roku i również tym razem lepszą zawodniczką okazała się Polka.
Stójka:
Claudia Gadelha posiada wszystkie najważniejsze cechy stanowiące o sile stójki w żeńskim wydaniu. Po pierwsze – agresja. To ona jest w większości przypadków stroną aktywniejszą, ona inicjuje ataki częściej i stara się, by ostatni cios należał do niej. Po drugie – siła. Kobiety na ogół nie grzeszą siłą ciosu i kopnięć, mocna budowa ciała i eksplozywność z pewnością pomagają jej zdominować swoje rywalki na nogach, zadając im znaczne obrażenia. Po trzecie – nieustępliwość. Brazylijska twardo stąpa po ziemi i bez względu na uderzenia przeciwniczek ciągle stara się przeć do przodu (a przynajmniej póki ma na to energię). Chociaż stójka nie jest jej koronną płaszczyzną, potrafiła wygrać nią z mocną Jessicą Aguilar i postraszyć naszą Joannę Jędrzejczyk. Gadelha bardzo ładnie składa kombinacje, mieszając w nich ciosy proste z sierpowymi. Dobrze też operuje kontrami, szczególnie bitymi z lewej ręki. Poza boksem, na ogół stroni od innych, bardziej nietuzinkowych technik. Czasami tylko rzuci jakimś low kickiem bądź kopnięciem na tułów.
Zapasy:
Bardzo mocna strona Claudii Gadelhi. Gdy jest w gazie, jest w stanie sprowadzić każdą dziewczynę w swojej kategorii wagowej. Siła idzie u niej w parze z techniką, taka mieszanka stanowi piekielną broń na przeciwniczki. Nie ma problemów z obaleniami ze środka klatki, gdy złapie obie nogi obrona jest praktycznie niemożliwa. W klinczu walczy bardzo agresywnie, często obniża środek ciężkości i stara się uchwycić obie nogi rywalki. Gdy znajduje się w sytuacji, gdzie ciężko o sprowadzenie, dobrze utrzymuje rywalkę plecami do siatki i kontroluje sytuację, zadając co jakiś czas kolano na korpus bądź krótki cios. O defensywie nie ma sensu wspominać, nikt nie jest w stanie „czysto” obalić Brazylijki.
Parter:
Nie bez powodu Gadelha tak ochoczo dąży do walki w tej płaszczyźnie walki, czarny pas bjj robi swoje. Chociaż od kilku walk nie zanotowała żadnego zwycięstwa przez poddanie, ciągle stwarza pod tym względem duże niebezpieczeństwo, zagrażając chociażby Jędrzejczyk trójkątem rękoma. „Claudinha” bardzo zwinnie przechodzi pozycje, w 4 walkach dla UFC dokonała tego łącznie aż 15 razy. Ground£ w jej wykonaniu również budzi respekt, siła fizyczna i agresja zdecydowanie pomagają jej ranić przeciwniczki w parterze. Zastrzeżenia można mieć tylko do jej kontroli pozycji, w walkach z Jędrzejczyk nie potrafiła utrzymać Polki na ziemi na dłużej niż chwilę
Kondycja/wola walki:
Nie oszukujmy się – gdyby nie kondycja, Brazylijka miałaby w tym momencie mistrzowski tytuł UFC w swojej dywizji. Preferowany styl walki mocno ją eksploatuje, warunki fizyczne również nie pomagają jej w utrzymaniu świeżości na dłuższy czas. Problemy z szybkością zaczyna już miewać w drugich rundach. Najbliższa walka na jej szczęście będzie trwać maksymalnie 15 minut. Co do woli walki, nie sądzę by tej brakowało 27-letniej zawodniczce. Nie boi się otwartych wymian, Jędrzejczyk w pierwszej walce mocno ją znokdaunowała, jednak ta szybko wróciła do siebie.
Czynnik X:
Gadelha od młodzieńczych lat była zawodniczką Nova Uniao, do tej walki przygotowywać będzie się jednak w innych warunkach. Brazylijka rozstała się ze swoim rodzimym klubem przez niepowodzenie w mistrzowskiej walce, tym razem szkolić się będzie u Grega Jacksona w Albuquerque. Nie sądzę, by ta zmiana zaczęła oddziaływać już w pierwszej walce, jednak warto tę informację odnotować. Atut własnej publiczności również w sobotnią noc będzie po jej stronie.
Plusy:
– Świetne zapasy
– Bardzo dobry parter
– Dobry boks
– Agresja
Minusy:
– Kondycja
CORTNEY CASEY
Informacje ogólne:
Amerykańska zawodniczka ma 167cm wzrostu i 29 lat. Na co dzień trenuje we Freak Animal Fitness. W UFC stoczyła już 4 walki. Pierwsze dwie przegrywała decyzją, by ostatecznie odbić się i w dwóch następnych zwyciężać w pierwszych rundach. W lipcu łokciami odprawiła Cristinę Stanciu, a w sierpniu balachą poddała Randę Markos. CLaudia Gadelha to będzie największe wyzwanie w karierze Corntey Casey.
Stójka:
„Na początku był Chaos”. To zdanie rozpoczynające mitologię można przenieść również do początku kariery Casey w UFC. Jej walka z Joanne Calderwood była niebywale chaotyczna, a przy tym widowiskowa. Kolejne pojedynki Amerykanki wyglądały już na nieco bardziej uporządkowane, jednak nadal można określać ją mianem zawodniczki wyjątkowo nieprzewidywalnej. Technicznie prezentuje się przeciętnie, rzuca dużą ilość obszernych sierpów a zbyt rzadko pracuje ciosami prostymi, co w jej przypadku (dobre warunki fizyczne) mogłoby robić różnicę. Miewa spore problemy z wyczuciem dystansu, jednak gdy już znajdzie odpowiednią odległość, jej uderzenia na ogół dochodzą do celu. 29-latkę charakteryzuje też bardzo duża aktywność, potrafi wdawać się w potężne brawle i długie wymiany na przestrzeni całej walki. 29-latka ma niestety spore problemy z defensywą, jej głowa przyciąga całą masę ciosów, bardzo łatwo daje się też zaganiać pod siatkę. Kopnięć używa sporadycznie, raz jednak potrafiła high kickiem zamroczyć Seo Hee Ham w drugim pojedynku toczonym w UFC.
Zapasy:
W zapasach Casey zauważyć mogliśmy plusy i minusy. Łatwość, z jaką dawała się obalać Calderwood nie napawa optymizmem przed walką z Claudią Gadelhą, wszak Szkotce daleko do miana zapaśniczki. Randzie Markos również udało się obalić Amerykankę dosyć łatwo. Niezłe umiejętności pokazała natomiast w starciu z Cristiną Stanciu, dwukrotnie w sekundę po obaleniu znajdowała się w bardzo dogodnej pozycji do ataku parterowego, co przełożyło się na jej zwycięstwo. W klinczu nie pokazuje żadnych specjalnych umiejętności, stara się być aktywna jednak przeważnie to jej przeciwnicki posiadają lepszą kontrolę.
Parter:
W tej płaszczyźnie Casey wydaje się być całkiem niebezpieczna. Gdy skazana jest na pracę z dołu, sprawnie „zwija się” i straszy rywalki chęcią poddania. Jeśli to nie wychodzi, stara się wrócić do stójki bądź kuje ciosami lub łokciami, które mocno uprzykrzają życie. Gdy walczy z góry, we znaki daje się przeciwniczkom swoim mocnym ground£. Dzięki tej technice zwyciężyła w pojedynku z faworyzowaną Cristiną Stanciu.
Kondycja/wola walki:
Walki Amerykanki toczą się w zawrotnym tempie, nic więc dziwnego, że w trzecich rundach nie wygląda już tak świeżo jak na początku. Mimo wszystko, Casey wcale nie „puchnie” tak szybko, jak mogłoby się wydawać. Wola walki 29-latki z pewnością stoi na wysokim poziomie. Udowodniła to chociażby w szalonym pojedynku z Calderwood, gdzie przyjmowała bombę za bombą, a mimo to wciąż stała na nogach. W pewnym momencie oberwała również soczystym obrotowym kopnięciem na tułów, co zwaliło ją z nóg, jednak i w tym przypadku nie dała się skończyć.
Czynnik X:
Cortney Casey dostała od losu spory prezent, w postaci Claudii Gadelhi. Przegrana nie powinna znacząco wpłynąć na jej pozycję w UFC, wygrana natomiast zapewniłaby jej niesamowity skok w rankingach UFC.
Plusy:
– Dobry parter
– Mocne ground£
– Bardzo duża aktywność
– Nieprzewidywalność
– Wola walki
Minusy:
– Braki techniczne
– Niepewne zapasy
– Chaotyczność
Let’s get on it!
Ta walka jest bardzo łatwa do wytypowania, z resztą kursy potwierdzają moją tezę. „Claudinha” jest obok Jędrzejczyk najniebezpieczniejszą zawodniczką kategorii słomkowej UFC. Dywizja ta jest stosunkowo młoda i dosyć płytka, zatem różnice w poziomie umiejętności między ścisłą a szeroką czołówką są znacznie bardziej widoczne. Gadelha jest lepszą zawodniczką w każdej płaszczyźnie, Casey musi w swoim stylu siać zamęt i liczyć na błąd Brazylijki, w innym razie nie widzę dla niej szans na wygraną.
Polecane kursy:
Wygrywająca grupa rund: Claudia Gadelha – Rundy 1,2 – 3.75
Gadelha po kolejnej porażce przez bliską decyzję z pewnością będzie zmotywowana do skończenia walki przed czasem, tym bardziej, że zawalczy przed własną publicznością. Stawiam na rundę 1. lub 2., ponieważ w trzeciej zapewne opadnie z sił.
Autor: Michał Miotła
KRZYSZTOF JOTKO
Informacje ogólne:
Polak walczy zawodowo w MMA od 6 lat, zwyciężając aż 14 pojedynków z rzędu. Passę tę przerwał dopiero Magnus Cedenblad, który poddał Jotkę na UFC FN 41 w 2014 roku.Od tamtej pory Krzysiek wygrał 4 walki pod rząd i nareszcie otrzymał upragnioną szansę rywlizacji z czołowym fighterem kategorii średniej UFC. Początkowo trenujący w American Top Team Polak zabiegał o walkę z Uriah Hall’em, jednak ostatecznie matchmakerzy zestawili go z byłym pretendentem do pasa dywizji średniej – Thalesem Leitesem. To ogromna szansa dla Jotki na wybicie się w rankingach i zbliżenie się do Top 10 czołówki middleweight, co jest niesłychanie trudnym wyczynem w przepełnionej gwiazdami kategorii 185 funtów. Rockhold, Jacare, Romero, Belfort, Mousasi to nazwiska, które do niedawna mogły się tylko marzyć Krzyśkowi w kontekście rywalizacji, jednak upór w swoim rozwoju pozwolił Polakowi zbliżyć się do marzeń i bić się z najlepszymi z najlepszych. Zwycięstwo Jotki będzie z pewnością przełomem w jego karierze, która dopiero może nabrać rozpędu. Jednak zanim wysuniemy tak daleko idące wnioski, oceńmy skille Krzyśka pod kątem kolejnej walki.
Stójka:
Najmocniejszą stroną Polaka jest doskonała sprawność ruchowa i niezwykła mobilność na nogach. Jotko porusza się niemal bez przerwy po oktagonie, co pozwala mu być nieuchwytnym na proste kombinacje stójkowe rywali. Dodatkowo ten aspekt otwiera Polakowi znakomite pole do kontrataków, które Krzysiek wyprowadza z co raz większą finezją. Pokazał to w ostatnim pojedynku, gdzie Tamdan McCrory padł po ciosie w pierwszej minucie pierwszej rundy walki.Nie można też zapomnieć o mocnej szczęce Jotki, która przetrwała już wiele pełnodystansowych, krwawych batalii. Boks Polaka to nie jest czołówka światowa, jednak jak już wcześniej wspomniałem, jego doskonała praca na nogach pozwala mu wykorzystywać swoje dotychczasowe umiejętności kickbokserskie. Jako, że były break-dancer ostatnimi czasy trenuje pod okiem trenerów American Top Team, możemy być niemal pewni, że został tam odpowiednio przygotowany na walory stójkowe Leitesa.
Zapasy:
W tej płaszczyźnie Polak prezentuje się bardzo przyzwoicie, a w obronie obaleń należy do ścisłej czołówki middleweight mając niemal 90% skuteczność w defensynych zapasach. Aż 70 walk amatorskich i 19 zawodowych dają Jotce bardzo dobry punkt odniesienia w ocenie umiejętności rywali podczas walki. Tak ogromne doświadczenie powoduje u tego dość młodego zawodnika pewność w podejmowaniu szybkich decyzji podczas oktagonowych batalii. Czyni to Krzyśka piekielnie skutecznym taktycznie, co wyniósł jeszcze od swojego pierwszego trenera Mirosława Oknińskiego. Zwinność Polaka pozwala mu spokojnie bronić prób obaleń, co przeważnie podmęcza przeciwników, którzy w efekcie słabną i zostają ostatecznie zdominowani kondycyjnie. Warto dodać, że Polak często uderza z różnych pozycji broniąc sie w klinczu pod siatką, co dodatkowo umęcza i deprymuje rywali.
Parter:
SKuteczność w zapaśniczej defensywie pomaga unikać tej płaszczyzny Polakowi, ale wieloletnie treningi z Peterem Sobottą i wysokiej klasy grapplerzy w ATT dają Jotce spokój i opanowanie w zagrożonych sytuacjach. Jedyna porażka Polaka – przez duszenie gilotynowe na UFC FN 41 – okazała się na tyle motywująca dla naszego rodaka, że od tamtej pory Jotko nie dał sobie zagrozić poważnie ani razu w ciągu 4 ostatnich walk. Powtórzę po raz kolejny, że zwinność i ruchliwość fightera z Ornety daje o sobie znać również i w grapplerskich wymianach. Krzysiek to „dopiero” brązowy pas bjj, co na tle umiejętności Thalesa Leitesa w parterze wypada dość blado, jednak nie przekreśla to absolutnie szans Polaka biorąc pod uwagę jego doskonałe zapasy w defensywie, które prawdopodobnie nie pozwolą Brazylijczykowi przenosić walki do parteru.
Kondycja/wola walki:
W tym aspekcie Krzysztof Jotko błyszczy. 11 walk wygrał przez decyzje, co obrazuje nam zdolności cardio Polaka, a dodając do tego nieustanny rozwój i trening na najwyższym poziomie w USA, nasz rodak jest bardzo ciekawym fighterem pukającym do Top 10 middleweight w UFC. Wola walki to również zdecydowany plus Jotki, który nie odpuszcza za wszelką cenę, a jedyna porażka w karierze, w dodatku w ostatniej sekundzie rundy sprawiła, że Polak stał się jeszcze pewniejszy siebie i natychmiastowo stara się uciekać z zagrożonych pozycji.
Czynnik x:
Tutaj nie widzę większych niewiadomych, aczkolwiek walka w Brazylii i klimacie tropikalnym różnie wpływa na wahania formy, a przede wszystkim kondycji tlenowej. Jotko od wystarczająco długiego okresu trenuje w podobnym klimacie na Florydzie i wydaje mi się, że ten problem go zupelnie nie dotyczy.
Plusy:
-zwinnosc
-mobilnosc
-defensywne zapasy
-żelazne cardio
Minusy:
-defensywa w parterze
THALES LEITES
Informacje ogólne:
Leites walczy w MMA już od ponad 13 lat, zaczynając przygodę z UFC już w 2006 roku. Brazylijczyk od dłuższego czasu występował w największej amerykańskiej organizacji, ostatnio pokonując na swojej drodze kilka bardzo mocnych nazwisk – Tim Boetsch czy Francis Carmont to klasowi rywale, których Leites kończył w spektakularne sposoby. Najbardziej jednak zawodnik Nova Uniao zasłynął z mistrzowskiej walki z największą legendą wagi średniej – Andersonem Silvą, którą sromotnie przegrał decyzją sędziowską po 5 rundach zbierania ciosów od Spidera. Ta walka była równią pochyłą dla brazylijskiego parterowca, który wkrótce został zwolniony z kontraktu i dopiero po 3 latach wrócił na największe salony światowego MMA. Od czasu swojej drugiej części przygody z UFC, Leites wygrał 5 pojedynków z rzędu, co dało mu możliwość walki z wyżej notowanym i aspirującym w tamtym czasie do titleshota Michaelem Bispingiem. Jednak i ta walka, jak i kolejna z równie mocnym rywalem – Gegardem Mousasim – stłumiły mistrzowskie zapędy fightera z Rio de Janeiro. Ostatnia wygrana w maju z Chrisem Camozzim pozwoliła się odbić i przerwać złą passę, co z pewnością będzie dodatkową motywacją Brazylijczyka podczas walki z Polakiem. Czy 35-letni weteran będzie w stanie po raz kolejny wznieść się na szczyt i zagrozić sporo młodszemu i zdeterminowanemu Jotce?
Stójka:
Leites nie należy do wirtuozów boksu, a ogromną wiekszość swoich walk wygrywał przez poddanie. Należy jednak pamiętać, że spośród 4 wygranych przez ciosy w całej karierze, dwie odniósł całkiem niedawno i to z teoretycznie lepszymi uderzaczami (Carmont, Smith). #11 w oficjalnym rankingu Leites jest typowym parterowcem z – jak się okazuje – bardzo mocnym ciosem, co było zaskakujące dla rywali poziomu Boetscha, jednak na Mousasiego czy Bispinga taki zestaw umiejętności już nie starczył. Brazyliczyk uderza proste kombinacje licząc na prawego sierpa. Jako że walczy z klasycznej pozycji, nie był wyrafinowanie trudnym przeciwnikiem dla Bispinga czy Mousasiego. Dodatkowo Mousasi dość znacznie okopał Leitesa lowikickami i dziecinnie łatwo punktował ciosami prostymi. Trzeba wspomnieć również, że Thales Leites raczej powoli porusza sie na nogach, bardziej skupiając się na sile ciosu niż dynamice i szybkości. Jeśli podtrzyma tendencje do zostawania po ciosach w miejscu lub podskakiwaniu z nogi na nogę, zwinny i ruchliwy Jotko może okazać się jego przysłowiowym krzyżem na drogę.
Zapasy:
W tym aspekcie walki Leites czuje się dobrze, bo dzięki wygranym zapaśniczym pojedynkom może przenosić walkę na ziemię i tam dokańczać dzieła. Jednak w lutym tego roku Gegard Mousasi obnażył dość znacznie braki zapaśnicze Leitesa, nie dając mu się sprowadzić, mimo licznych prób ze strony Brazylijczyka. To okazało się gwoździem do trumny w tej walce fightera z Niva Uniao, który po wielu nieudanych próbach w klinczu opadł znacznie z sił i nie był w stanie już zagrozić Ormianinowi nawet w swej korronej płaszczyźnie parterowej. Trzeba natomiast szczerze przyznać, że umiejętnościom Leitesa sprostało niewielu – Martin Kampmann, Michael Bisping, Gegard Mousasi czy wreszcie Anderson Silva to robiące wrażenie postacie, z którymi Leites przetrwał pełen dystans. Już sam ten fakt świadczy o klasie fightera trenującego w Nova Uniao, który trzyma wysoki poziom, z którego od wielu lat nie schodzi.
Parter:
Grappling #11 w rankingu middleweight UFC fightera stoi na światowym poziomie, o czym świadczą uzyskane w przeszłości medale mistrzostw świata bjj. Betonowa kontrola pozycji, groźna garda i szeroki wachlarz technik jakimi dysponuje Thales Leites czynią go niesamowitą bestią w parterze, którą podczas 13-letniej kariery poddał tylko będący ówcześnie w szczycie formy Matt Horwich. Piekielnie mocne jiujitsu w wykonaniu Brazylijczyka pozwoliło mu wygrać przed czasem aż 15 razy, z czego najbardziej skutecznymi technikami okazywało się „mata leo” i trójkąt rękami. Ostatni raz taki pokaz umiejętności walki na ziemi widzieliśmy w kwietniowej batalii z Chrisem Camozzim, którego brazylijski dusiciel odprawił przez mata-leo w 2 rundzie pojedynku. Z pewnością w kolejnym starciu Leites nie zmieni swej powrzechnej taktyki, czyli dociskania pod siatką i obalania, a następnie tłamszenia poprzez wysokiej klasy umiejętności bjj.
Kondycja/wola walki:
Nie można odmówić Leitesowi woli walki, choćby za samo wytrwanie 5 rund z Andersonem Silvą, 3 rund z Mousasim i 3 z Bispingiem. Brazylijczyk głównie opiera się o taktykę sprowadzeń i kontroli w parterze. Jeżeli jednak taka opcja nie skutkuje, często brakuje mu planu B, dzięki któremu nie traciłby sił na nieustanne i nieudane próby sprowadzeń walki na ziemię.
Czynnik x:
Jedynym czynnikiem jaki tu widzę nie do końca jasnym, to kwestia zapasów i ich różnicy poziomu między Polakiem a Brazylijczykiem. Wrestling może być kluczowym punktem tej walki i kto wygra zapaśniczą batalię, być może zgarnie wszystko.
Plusy:
-swiatowej klasy grappling
-doswiadczenie z czolowka middleweight
-solidna kondycja
Minusy:
-dziurawa defensywa w stójce
-niepewne zapasy
Let’s get on it!
Przewidywania na tę walkę widzę 2: Leites nieustannie próbuje sprowadzić Polaka do parteru, jednak ten broni wszystkich prób obaleń, przy tym punktując podmęczonego Brazylijczyka. Drugi scenariusz, który mi się nasuwa wygląda tak, że Leites próbuje toczyć walkę w stójce z Krzyśkiem, jednak ruchliwość Polaka skutecznie wyłącza boks zawodnika Nova Uniao i po 3 rundach na kartach sędziowskich wygranym zostaje wychowanek Mirka Oknińskiego.
Mój typ: Jotko przez decyzję.
Autor: Bartek Zarębski
THOMAS ALMEIDA
Informacje ogólne:
Thomas „Thominhas” Almeida to 25-letni Brazylijczyk trenujący w klubach Chute Boxe Diego Lima oraz Macaco Gold Team. Ma 170cm i długi zasięg ramion. Przygodę z zawodowym MMA zaczął w roku 2011, większość swoich starć tocząc w Brazylii. Z potężnym rekordem 16-0 trafił do UFC. Tam wygrał cztery pierwsze walki, w tym trzy razy przed czasem i jego nieskazitelny rekord wzrósł do 20-0. W ostatniej potyczce na UFC Fight Night 88 w maju bieżącego roku odniósł pierwszą porażkę w karierze. Już w pierwszej rundzie odprawił go inny niepokonany zawodnik – Cody Garbrandt. Na sobotniej gali Almeida spróbuje wrócić na zwycięską passę.
Stójka:
To płaszczyzna w której Almeida czuje się najlepiej. Świadczy o tym fakt, że spośród 20 zwycięstw aż 16 kończył przez T(KO). „Thominhas” dysponuje ogromnym arsenałem technik. Poza typowo pięściarskimi, są też uderzenia łokciami czy kolanami. Są także kopnięcia. To naprawdę mieszanka wybuchowa, bo oczywiście poza pojedynczymi ciosami, Almeida świetnie miesza techniki, tworząc fantastyczne kombinacje. Niezwykle groźny jest bezpośredni łokieć wyprowadzany prawą ręką. Reprezentant Brazylii lubi także atakować obrotowymi łokciami, latającymi kolanami, piekielnymi uderzeniami na wątrobę czy wreszcie świetnymi atakami, które wieńczą precyzyjne sierpowe. Grzechem byłoby to wszystko opisywać, wystarczy włączyć dowolną, wygrana walkę w UFC, którą stoczył Thomas – to piękne dla oka widowisko z mnóstwem świetnych uderzeń i kombinacji. Brazylijczyk jest w stójce niezwykle ruchliwy, ciągle „tańczy” na nogach, napiera na oponentów nie dając im zbyt dużo czasu na odetchnięcie. Nie jestem w stanie zliczyć całej masy efektownych kombinacji Thomasa. Uwierzcie, że jest ich naprawdę sporo. Kapitalne nokauty jakie zafundował Bradowi Pickettowi czy Anthony’emu Birchakowi zobaczyć powinien każdy. Niestety co pokazują statystyki, a dobitnie ukazała ostatnia walka z Codym Garbrandtem – agresywna i impulsywna stójka Almeidy ma swoje minusy. Przede wszystkim w natłoku tak dużej liczby uderzeń, Thomas odsłania się i jest podatny na silne ciosy kontrujące. Brad Pickett znokdaunował go w walce na UFC 189, z kolei „No Love” uwydatnił luki defensywne i brutalnie odciął mu prąd na majowej gali UFC FN 88. Oczywiście to nie tak, że Almeida defensywy nie ma, bo jest ruchliwy, balansuje głową, trzyma ręce w górze. Jest jednak niezwykle dynamiczny, a co za tym idzie, nie jest w stanie również wyłapać wszystkich ciosów jakie wyprowadza rywal. Tym niemniej to jeden z największych talentów młodego pokolenia w UFC.
Zapasy:
O ofensywnych zapasach Almeidy nie należy pisać zbyt dużo. To zawodnik uwielbiający walkę w półdystansie, nie należy on do fighterów, którzy sklejają sie z rywalami. W UFC ani razu nie poszedł po obalenie. Sam za to był obalany. Albo raczej próbowano go obalać. Albowiem Almeida całkiem nieźle broni owych prób. 83% obron to naprawdę niezły wynik. Stara się rozrywać próby, przy okazji od razu częstując rywala ciosami. Łokci w klinczu potrafia zrobić swoje. Jego rywal z pewnością kilka razy będzie próbował przenieść walkę do parteru – Almeida to wie i z pewnością szlifował swoje defensywne zapasy przed sobotnim bojem.
Parter:
Almeida nie obala w UFC więc również rzadko bywa z góry. Chyba, że jeśli chodzi o dobicie ciosami zamroczonego rywala. Thomas ma jednak mnóstwo pojedynków w MMA i w jego karierze są też zwycięstwa przez poddania. Owszem był to początkowy etap kariery „Thominhasa”, rywale prezentowali umiejętności podejrzanej „jakości”, ale jednak. Zresztą brązowy pas BJJ, jaki posiada reprezentant Brazylii o czymś świadczy. W UFC bywał na plecach, lecz naprawdę szybko radził sobie z powróceniem na nogi. Almeida ma dosyć długie ręce i nogi i to zawsze zagrożenie, lecz póki co w parterze radził sobie bez zarzutu. Jego rywal ma na koncie trzy poddania i domyślam się, że gdyby udało mu się obalić Almeidę to będzie szukał poddań.
Kondycja/wola walki:
Thomas ma w swojej karierze jedną zwycięstwo w 4 rundzie, w UFC na przestrzeni trzech rund radził sobie również naprawdę dobrze, w dalszym ciągu był dynamiczny. Nie ma problemów, by przewalczyć 15 minut na dużej intensywności jaką prezentuje. Wolę walki również ma olbrzymią. Przypomnijmy sobie walkę z Pickettem, Brazylijczyk był w opałach, leżał na deskach, przyjął bardzo mocne ciosy. Mimo to wrócił do walki, ba, sam ją efektownie skończył. Walka z Codym nie poszła po jego myśli, lecz to powinno tylko rozwścieczyć go i nakręcić w pozytywnym tego słowa znaczeniu do jeszcze większej pracy.
Czynnik X:
Tak jak pisałem wyżej, porażka w ostatniej walce powinna tylko go zmotywować. Dodatkowy atut w postaci walki przed własną publicznością, oraz wciąż młody więk, sprawi, że Thomas powinien wyciągnąć wnioski i być na maksa skupiony.
Plusy:
– walcharz technik stójkowych
– nieprzewidywalność
– KO punch (jedną akcją jest w stanie odwrócić losy walki)
– niezłe defensywne zapasy
Minusy:
– styl walki, który wiąże sie z ryzykiem nadziania na kontry
– nie do końca przetestowany parter
ALBERT MORALES
Informacje ogólne:
Albert Morales to amerykański zawodnik o pseudonimie „The Warrior”. Ma 25 lat i 7 zawodowych pojedynków. Na co dzień reprezentuje kluby Systems Training Center oraz Caique Jiu-Jitsu. Przygodę z zawodowym MMA rozpoczął w styczniu 2015 roku w Bellatorze. Odnotował też występy dla BAMMY czy WSoF. 6 wygranych z rzędu zapewniły mu kontrakt z największa organizacją na świecie. Tam w debiucie „zaledwie” zremisował z Alejandro Perezem. Występ na UFC Fight Night 100 będzie jego dopiero drugą walką w UFC.
Stójka:
Morales walczy z klasycznej pozycji. Jest agresywny w stójce, ciągle naciera na rywala, kontroluje środek oktagonu. Dysponuję dobrymi waurunkami fizycznymi, ma 175cm wzrostu. Bardzo często wyprowadza niskie kopnięcia. Zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne. Oprócz tego ciosami prostymi stara się ustawić przeciwnika, by ten zachował odpowiedni dystans. Jego szarże wieńczone są czesto mocnym sierpowym. Amerykanin wkłada naprawdę sporo mocy w obszerne sierpowy, które ugieły nogi Perezowi w ostatnim starciu. Oprócz tego bije również dobre ciosy na wątrobę rywala odbierając mu nieco tlenu. Często jednak jego celownik szwankuje i sporo ciosów przechodzi obok rywala, tak było w walce z Perezem. Nie balansuje zbytnio ciałem przez co często po ataku sam nadziewa się na kontry. Jego rywalm Thomas Almeida z pewnościa w tej płaszczyźnie ma więcej do zaoferowania.
Zapasy:
„The Warrior” często zapędza rywala po siatkę, by następnie najpierw zaatakować kilkoma uderzeniami, a następnie wejść w nogi i spróbować obalić. Umie również w tempo wejść w nogi w dystansie. Obalał tak kilka razy walcząc jeszcze poza UFC, bo w debiucie dla amerykańskiego giganta Alejandro Perez nieźle radził sobie z jego próbami. Jego atutem jest spora siła, dzięki czemu jest w stanie wywalczyć sobie lepszą pozycję. Tak samo sytuacja wygląda jeśli chodzi defensywę. Morales radzi sobie przyzwoicie. Oczywiście raczej nikt nie przypuszcza, że Almeida będzie starał się go obalić, lecz z całą pewnością Albert poradziłby sobie z jego potencjalnymi zamiarami.
Parter:
Morales ma na koncie trzy wygrane przez właśnie poddania. Dwa z nich to trójkąty, zdarzyło się również wygrać przez duszenie zza pleców. Z całą pewnością jest w stanie zagrozić Thomasowi jakimś poddaniem, oczywiście jeśli przyjmiemy, że walka toczyłaby się w parterze. Jednakże tak naprawdę parter, a w zasadzie defensywa w nim nie została jeszcze sprawdzona przez poważnego parterowca. Ciekaw jestem też czy zwinności i nieustanna próba ucieczek z parteru Almeidy dałaby się we znaki Moralesowi, czy jednak potrafiłby on go kontrolować.
Kondycja/wola walki:
W debiutanckiej walce pod koniec trzeciej rundy Morales był naprawdę wyczerpany. Thomas powinien mieć przewagę w tym aspekcie, jednakże serce i charakter jakim wykazał się Albert w debiucie każe sądzić, że nawet gdy zabraknie mu nieco kondycji, nie podda się łatwo.
Czynnik X:
Morales to wciąż niepokonany zawodnik i będzie robił wszystko, by tak zostało. Ciekaw jednak jestem jak zareaguje na gwizdy tłumów, bowiem walka z Almeidą będzie toczona na „podwórku” tego drugiego. Jeśli nie spali się zbyt szybko, to możemy być świadkami interesującej walki.
Plusy:
– niskie kopnięcia
– ciosy proste
– warunki fizyczne
– poddania
Minusy:
– luki w defensywie
– problemy z kondycją
Let’s get on it!
Wyraźnym faworytem w tym starciu jest o wiele bardziej doświadczony reprezentant Brazylii. I słusznie. Fantastyczna stójka jaką dysponuje jest w stanie usadzić na deskach każdego. Do tego całkiem nieźle broni obaleń, co wydaje się, że będzie próbował inicjować Morales. Jeśli jednak uda mu się sprowadzić walkę do parteru to pojawi się kolejny problem – Almeida również dobrze porusza się na macie próbując wrócić na nogi. Albert to nie jest zły zawodnik, lecz myślę, że walka z „Thominhasem” na tym etapie kariery to missmatch. Niesiony dopingiem publiczności Almeida będzie się nakręcał z każdą udaną akcją i finalnie zakończy ten pojedynek przed czasem. Na niego też oddaję swój głos.
Autor: Krystian Młynarczuk
ROSS PEARSON
Informacje ogólne:
32 letni Anglik Ross Pearson ostatnich lat z pewnością nie może zaliczyć do najbardziej udanych, jego kariera w UFC coraz większymi krokami zmierza do końca. Od 2014 roku Real Deal stoczył 10 pojedynków, z których tylko 4 walki wygrał, trzeba również przyznać, że były to dla niego ciężkie pojedynki, w większości o werdykcie po ciężkich bojach decydowali sędziowie. Przygodę ze sportami walki Pearson zaczynał w wieku 6 lat od treningów Tea Kwon Do, w szkole średniej przerzucił się na box i judo, a w wieku 17 lat zaczął treningi MMA. W 2004 roku w wieku 20 lat Anglik stoczył pierwszą zawodową walkę, po pierwszych wzlotach i upadkach z rekordem 8-3 trafił za pośrednictwem popularnego show The Ultimate Fighter do Octagonu UFC, na finałowej gali 9 edycji TUFa pokonał znanego z występów w klatce KSW Andre Winnera. W 2012 roku Pearson sam został trenerem TUFa i poprowadził drużynę reprezentującą Zjednoczone Królestwo w zmaganiach z Australią. Na tę chwile Pearson może pochwalić się zawodowym rekordem 19-12, 2 ostatnie walki przegrał decyzją sędziów z Willem Brooksem i Jorge Masvidalem. Większość swoich pojedynków Ross Pearson toczył w limicie dywizji lekkiej, w ostatniej walce zadecydował się przenieść do wyżej kategorii, jednak szybko zrezygnował z tego pomysłu i na UFC Fight Night 99 znowu zobaczymy go w limicie wagi lekkiej. Walka na gali w Belfaście z pewnością będzie dla Anglika dużym wyzwanie, ewentualna porażka w starciu ze Stevie Rayem może kosztować go utratę kontraktu z największą organizacją MMA na świecie.
Stójka:
Stójka z całą pewnością jest tą płaszczyzną, którą preferuje Pearsona, treningi Tea Kwon Do i boksu odcisnęły swoje piętno na sposobie w jaki Anglik toczy swoje pojedynki. Co prawda w ostatnich czasach Pearson nie jest już tak szybki i agresywny jak kiedyś, ale wciąż pozostaje niebezpieczny, ponieważ potrafi nie tylko wyprowadzać, ale również przyjmować ciosy i kontrować. Jego największym problemem w tej chwili jest szybkość, jego przeciwnicy zadają znacznie więcej ciosów niż on i są w swoich atakach celniejsi. To co do pewnego czasu było wielką zaleta Pearsona czyli praca nóg i świetny balans ciała, dzięki któremu mógł bez większego wysiłku unikać ciosów rywali w tej chwili pozostawia wiele do życzenia. Nie wspominam w tym miejscu ostatniej walki z Masvidalem, bo Atlancie Anglik zupełnie nie mógł sobie poradzić z dużą przewagą fizyczną rywala, zrezygnował jednak ze startów w limicie kategorii półśredniej więc nie musimy do tego wracać. Warto jednak podkreślić, że mimo tych wszystkich ubytków w dyspozycji Pearson wciąż pozostaje niebezpiecznym zawodnikiem, co udowodnił między innymi swoją postawą w 3 rundzie walki z Willem Brooksem czy pokonując Chada Laprise’a. Anglik w klatce prezentuje bardzo dobre szlify bokserskie, nie bije skomplikowanych kombinacji, organiczna się do skutecznych i sprawdzonych technik, 2-3 ciosów prostych lub sierpowych, urozmaiconych podbródkowymi. Pearson co wcale nie jest oczywiste nie ogranicza się do ataków na głowę, równie chętnie i skutecznie obija korpus rywala co daje świetne efekty szczególnie w walce w klinczu. Akcje bokserskie uzupełnia kopnięciami obrotowymi i frontalnymi, jeśli okazja ku temu sprzyja uruchamia również kolana. Real Deal czuje się równie dobrze w dystansie jak i pół dystansie oraz klinczu. W stójce jest zawodnikiem bardzo elastycznym i nawet jeśli to jego przeciwnik narzuca tempo i zasady gry to Pearson jest w stanie się do nich dostosować, stąd w żadnym wypadku nie wolno go lekceważyć. Również dlatego, że praktycznie w każdym monecie, nawet będąc w sporych tarapatach potrafi wrócić do pojedynku i sprawić swojemu przeciwnikowi spore problemy. Pearson lubi w klatce przejmować inicjatywę, dobrze się czuje jako zawodnik bardziej agresywny, atakujący, nadający tempo całemu pojedynkowi.
Zapasy:
Na korzyść Pearsona przemawiają przede wszystkim zapasy defensywne, niełatwo jest sprowadzić Anglika na ziemię, nawet jeśli sztuka ta się uda, pojawia się kolejna trudność w postaci ustabilizowania go i skontrolowania. Pearson dąży do walki w stójce stąd jeśli już zdarzy mu się wylądować na macie, czym prędzej zbiera wszystkie siły i wstaje na nogi, nawet jeśli przy okazji ryzykuje oddanie pleców, próbę poddania, czy zmuszony jest przyjąć kilka mocnych ciosów. Z obroną obaleń Anglik radzi sobie równie dobrze w klinczu pod siatką co w pełnym dystansie, posiłkując się odrzutem nóg lub sprawnie balansując ciałem i dobrze rozkładając środek ciężkości. Z drugiej zaś strony Pearson dysponuje przyzwoitymi zapasami ofensywnymi, których jednak nie prezentuje fanom zbyt często, bo jak już wspominałam parter nie jest tą płaszczyzną, w której Anglik chciałby toczyć swoje pojedynki, jeśli jednak nadarzy się okazja, aby zapunktować na kartach sędziowskich Pearson najprawdopodobniej z niej skorzysta. Co istotne, jak już wspominałam Real Deal jest zawodnikiem ciężkim do ustabilizowania stąd próby sprowadzeń w jego przypadku muszą być dobrze przygotowane i przemyślane.
Parter:
Od czasu gdy w 2009 roku Ross Pearson zadebiutował w Octagonie największej organizacji MMA na świecie praktycznie nie mamy okazji oglądać go w walce parterowej. Tak jak wspominałam płaszczyzną, w której Pearson czuje się najlepiej jest stójka. Chęć walki na ciosy w połączeniu z bardzo przyzwoitymi defensywnymi zapasami praktycznie zamyka mu możliwość walki na ziemi. Jeśli już znajdzie się na macie Anglik potrafi szybko się z niej podnieść, nie bez powodu tylko 2 zawodnikom udało się go poddać. Co prawda w początkowych etapach swojej kariery Pearson odklepywał swoich rywali, ale zaniechał tego i od czasu gdy trafił do UFC skupił się na biciu. Tak jak wspominał Anglikowi zdarza się przenosić walkę do parter, ale ma to głównie charakter strategiczny, Pearson kontroluje rywala, zadaje kilka ciosy jeśli jest do tego sposobność, ale niespecjalnie opiera się kiedy przeciwnik próbuje wracać do stójki.
Czynnik X:
Przed walką ze Stevie Rayem na Pearsonie z pewnością będzie ciążyła spora presja, ewentualna porażka będzie dla niego 3 przegraną walką z rzędu i może pozbawić go kontraktu z UFC. dodatkowo zawodnik po krótkim epizodzie z występami w dywizji półśredniej zdecydował się przed walką ze Szkotem powrócić do wagi lekkiej, nie powinno to stanowić dla niego większego problemu, ale przed tak ważnym pojedynkiem wszystko może się okazać istotne. Warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do swojego rywala Pearson przepracował przed galą w Belfaście pełny okres przygotowawczy.
Kondycja:
Większość ze swoich ostatnich pojedynków Pearson toczył na pełnym dystansie 3 rund i gołym okiem widać, że trudny tych pojedynków odciskają na nim coraz większe piętno, jest wolniejszy, mniej agresywny niż w poprzednich walkach. Jednak jeśli wciąż chce pozostać liczącym się zawodnikiem nie może pozwolić sobie, aby do walki na UFC Fight Night 99 wyjść kiepsko przygotowanym kondycyjnie. O Angliku powiedzieć można wiele, ale z całą pewnością nie można odmówić mu charakteru i ducha walki, Pearson nie ma w zwyczaju się poddawać i zawsze walczy do końca. W swojej karierze przegrywał 12 razy, z czego 7 razy przez decyzję sędziów. Z pewnością to dlatego Anglik cieszy się dużą rozpoznawalnością i sympatią fanów, nawet jeśli przegrywa kibice chętnie oglądają jego pojedynki, prawdopodobnie dlatego mimo niezbyt udanych występów w ostatnich walkach wciąż mamy okazję oglądać go w Octagonie UFC.
Plusy:
– pełne przygotowania do walki
– przyzwoita stójka
– dobre obrony przed sprowadzeniami
Minusy:
– wiek
– warunki fizyczne
– szybkość
STEVIE RAY
Informacje ogólne:
Stevie Ray ma 26 lat, pochodzący ze Szkocji zawodnik dywizji lekkiej ma na swoim koncie stoczonych 25 zawodowych pojedynków, z których 19 walk wygrał. Przed rozpoczęciem profesjonalnej kariery Ray stoczył 7 pojedynków amatorskich, wszystkie wygrał, większość przez nokaut. W wieku 20 lat zadebiutował zawodowo, równocześnie rozpoczął treningi Brazylijskiego Jiu Jitsu, zdecydował się również na starty w lokalnych zawodach, gdzie odnosił sukcesy. W 2012 roku Ray zdobył pas wagi lekkiej Brytyjskiej organizacji BAMMA, 2 lata później po raz pierwszy został mistrzem innej lokalnej organizacji Cage Warriors. Po szybkim podboju brytyjskiej sceny MMA w 2015 roku przyszedł czas na debiut w Octagonie UFC. Fani z Polski z pewnością pamiętają jego debiutancki pojedynek na gali w Krakowie, gdzie Szkot w 2 rundzie przez TKO odprawił naszego rodaka Marcina Bandla. Po tym pojedynku stoczył jeszcze 3 walki, pokonał miedzy innymi innego znanego w Polsce zawodnika Francuza Michaela Lebout. W ostatniej walce na gali w Brazylii na punkty pokonał go Alan Patrick, co ciekawe była to 2 w karierze Szkota walka, którą stoczył poza Europą. W 2012 roku na gali Cage Warriors Fight Night 4 w Emiratach Arabskich poddał go Assan Njie. Walka na gali UFC Fight Night 99 z pewnością jest dla Raya wielką szansą, pokonanie tak znanego zawodnika jakim jest Ross Pearson może wznieść jego karierę na wyższy level.
Stójka:
Mówiąc o stójce Stevie Raya należy zauważyć, że Szot jest zawodnikiem bijącym się z odwrotnej pozycji, do tego sprawnie poruszającym się nogach, dynamicznym i mobilnym, a to bywa problematyczne, dla kiepsko ułożonych stójkowo przeciwników. Ray nie ogranicza się do technik bokserskich i bardzo chętnie włącza w nie kopnięcia, atakuje zarówno głowę, korpus jak i nogi przeciwnika, chętnie kopiąc high kicki oraz stopujące front kicki. W repertuarze Szkota możemy również zobaczyć techniki obrotowe. Kopnięcia, które przychodzą Rayowi z dużą łatwością zawodnik chętnie urozmaica technikami ręcznymi. Większość kombinacji bokserskich zaczyna jak to często czynią mańkuci od prawego prostego, opcjonalnie podbródkowego lub sierpa, którego celem jest naruszenie przeciwnika i ustawienie go pod kolejne ciosy. Szkot chętnie bije również lewe sierpy, którymi potrafi idealnie wpasować się w szczękę rywala. Wspomniane wyżej kombinacje Braveheart najczęściej ogranicza do 2 ciosów uzupełnionych kopnięciem. Jeżeli nie ma takiej potrzeby Ray nie pcha się do półdystansu, dobrze czuje się w pełnym dystansie i w takiej płaszczyźnie utrzymuje swoje pojedynki stąd praktycznie w ogóle nie uruchamia w swoich pojedynkach kolan i łokci. Jeśli już rywalowi uda się skrócić dystans Szkot nie ryzykuje i walczy o tajski klincz, który następnie zrywa. Ray walczy rozsądnie, nie podpala się i nie szarżuje jeśli nie poczuje, że udało mu się podłączyć rywala, jest skupiony i stara się realizować swój plan na walkę. Wysoka garda, szybka praca nóg i przyzwoity balans sprawiają, że Szkot dobrze prezentuje się z kontry, cofając się przed atakiem rywala, potrafi sprawić mu niemałą niespodziankę, wyprowadzając krótki, ale celny i mocny cios. Mimo, że stójka Stevie Raya z pewnością odstaje od poziomu, który aktualnie prezentuje czołówka jego dywizji to warto przyznać, że zawodnik może być w tej płaszczyźnie niebezpieczny i nie powinno się go lekceważyć, oczywiście dobry striker nie powinien mieć większych problemów z rozczytaniem jego mocno schematycznych ataków i wykorzystania braków w obronie Szkota na własną korzyść. Na tym poziomie, na którym do tej chwili znajdował się Ray jego umiejętności w większości przypadków okazywały sie wystarczające, ale warto wspomnieć, że nie miał jeszcze okazji bić się z czołówką. Nie zmienia to jednak faktu, że do tej pory nikomu nie udało się znokautować Raya, a sam zawodnik może pochwalić się 6 skończeniami walk przez KO/TKO.
Zapasy:
Zapasy są tą płaszczyzną, którą Ray z pewnością powinien poprawić, dość brutalnie ukazał braki Szkota w tym elemencie walki jego ostatni przeciwnika Alan Patrick, który bez większych problemów obalał swojego rywala. Już podczas debiutu w klatce UFC zapasy Raya pozostawiały wiele do życzenia, popełnia błędy zarówno w defensywie jak i ofensywie. Warto na chwilę powrócić do walki na gali w Brazylii, wspomniany już Alan Patrick 5 krotnie sprowadzał Raya do parteru i co równie ważne, nie miał większych problemów z utrzymaniem walki w tej płaszczyźnie. Kontrolowanie rywala przychodziło mu decydowanie zbyt łatwo. Istotną kwestią jest również fakt, że sam Szkot niespecjalnie garnie się do przewracania swoich przeciwników, mimo że na papierze wygląda na solidnego parterowca to swoje walki w większości toczy w stójce. Nawet jeśli mamy już okazję oglądać próby sprowadzeń w jego wykonaniu to nie należą one do najbardziej udanych, a trzeba o tym mówić otwarcie na tym poziomie zawodnik nie powinien sobie na to pozwolić, szczególnie że obrony przed próbami poddań u Raya też nie są pozbawione wad. Największym problemem Szkota jest jednak fakt, że przeciwnika może go przewrócić, a następnie kontrolować z bardzo dużą łatwością.
Parter:
Mimo że jak już wspomniałam na papierze Stevie Ray może wydawać się zawodnikiem, który w parterze czuje się świetnie to należy z całą pewnością przyznać, że nie jest to jego koronna płaszczyzna. Chociaż możliwe, że jeszcze nie pokazał wszystkie co ma w zanadrzu i wciąż chowa asa w rękawie, którego będzie mógł pokazać chociażby podczas swojej kolejnej walki, jednak szczerze w to wątpię. Ray jest posiadaczem purpurowego pasa w Brazylijskim Jiu Jitsu, co na pewno nie jest przykładem spektakularnego sukcesu. Oczywiście Szkot ma na swoim kącie 8 walk zakończonych poddaniem, ale sztuka ta udawała mu się raczej w początkowych etapach kariery gdy trafiał na mniej wymagających przeciwników niż zawodnicy bijący się pod banderą największej organizacji MMA na świecie. Warto również podkreślić, że 4 krotnie to Ray zmuszony był do odklepania poddań swoich rywali. Oczywiście nie należy w tym miejscu całkowicie bagatelizować jego parterowych umiejętności, uważam jednak że nie będą one decydującym czynnikiem w jego kolejnym starciu. Wracając jeszcze na chwilę do walki w parterze, warto podkreślić, że Szkot całkiem przyzwoicie pracuje G&P o czym przekonał się między innymi Marcin Bandel i zgromadzona w krakowskiej Tauron Arenie publika.
Czynnik X:
Wygląda na to, ze Stevie Ray jest w bardzo dobrym momencie swojej kariery, co prawda przegrał ostatni pojedynek, ale warto podkreślić, że jego rywal również wraca do Octagonu po porażce, stąd presja nie powinna być tak duża. Wygrana z Rossem Pearsonem z pewnością da mu dużo, a porażka nie powinna mu mocno zaszkodzić. Szkot stoczy ten pojedynek na dobrze znanym sobie terytorium, większość walk z jego udziałem odbyła się na terenie Wysp Brytyjskich. Dodatkową presją może być fakt, iż zawalczy w pojedynku, który będzie co-main eventem gali UFC Fight Night 99, co prawda Braveheart bił się już przed dużą publiką, ale nigdy jeszcze UFC nie umieściło go tak wysoko w fight cardzie. Wpływ na jego dyspozycję będzie miał również fakt, że walkę z Pearsonem Ray przyjął w zastępstwie i nie miał czas, aby w pełni się do niej przygotowywać.
Kondycja:
Stevie Ray ma doświadczenie w walce na pełny dystansie, choć z pewnością nie tak duże jak jego rywal Ross Pearson. Dodatkowo Ray wziął walkę z Anglikiem zaledwie miesiąc temu, więc z pewnością nie udało mu się przepracować pełnego obozu, mimo to powinno przewalczyć w przyzwoitym tempie 3 rundowy pojedynek z Pearsonem. Nie bez powodu młody Szkot nosi przydomek Braveheart, czyli „Waleczne Serce”. Podczas trwającej 6 lat zawodowej kariery nigdy nie został znokautowany. Bez względu na wynik starcia z Pearsonem, jedno jest pewne Ray walczył do końca i zrobi wszystko, aby zwyciężyć.
Plusy:
– szybkość i kondycja
– wiek
– warunki fizyczne
Minusy:
– niepełny obóz przygotowawczy
– kiepskie zapasy
– słabsze szlify stójkowe
Let`s get it on!
Typowanie zwycięzcy starcia Rossa Pearsona ze Stevie Ray’em nie jest prostym zadaniem, obaj wracają do klatki po porażkach w ostatnich walkach. Porównując ostatnie wyniku obu zawodników można by powiedzieć, że to Stevie Ray prezentował się lepiej, wygrał 3 z 4 ostatnich pojedynków, podczas gdy Ross Pearson tylko 1. Nie sposób jednak porównywać rywali, z którymi obaj się mierzyli, moim zdaniem Pearson to wciąż wyższa chociaż nie najwyższa półka. Nie chcę jednak skreślać szans Szkota na wygraną. Moim zadaniem jednak Anglik będzie stójkowo przeważał swojego młodszego rywala. Nawet jeśli Ray nie będzie zadowolony z przebiegu walki z stójcę nie sądzę, aby udało mu się ją sprowadzić do parteru, defensywne zapasy Pearsona stoją na zbyt wysokim poziomie. Z drugiej jednak strony Pearson pod kątem fizycznego przygotowanie od kilku pojedynków nie prezentuje się najlepiej, Ray nawet mimo skróconego okresu przygotowawczego może być szybszy od swojego przeciwnika, na jego korzyść przemawiają również wiek i lepsze warunki fizyczne. Mimo wszystko obstawiam zwycięstwo Rossa Pearsona.
Moim zdaniem w co main evencie gali UFC Fight Night 99 nie doczekamy się skończenia pojedynku przed czasem, nie ukrywam że może to być dla obu zawodników wyczerpujący bój. Mimo wszystko myślę że doświadczenie, które Pearson zdobył bijąc się ze znacznie lepszymi od Raya rywalami zaowocuje i Anglik zdoła na przestrzeni 3 rund wypunktować swojego przeciwnika pokonując go jednogłośną decyzją sędziów.
Autor: Anna Olszewska
Cały kupon prezentuje się następująco: