Obalamy 5 mitów dotyczących ochraniaczy na zęby – powered by Opro
Musisz być wysportowany, żeby w ogóle zacząć. Nie masz po co trenować, jeśli nie chcesz brać udziału w zawodach. Treningi musisz zacząć w młodym wieku, żeby coś osiągnąć. To tylko kilka mitów, które dotyczą sportów walki. Czy możemy dopisać do nich ten, według którego ochraniacz na zęby ochroni twój mózg?
Pewnie każdy kto trenuje sporty walki, spotkał się kiedyś z którymś z tych stwierdzeń. Ile w nich prawdy? Prawdopodobnie tyle, ile w historiach o czarnej Wołdze, aligatorach w kanalizacji albo piraniach w Wiśle.
Mitów, które narosły wokół sportów walki, są dziesiątki. Nawet, jeśli w swoim życiu byliśmy na kilku treningach, pewnie mieliśmy okazję porozmawiać z kimś, kto wierzy w kilka z nich.
A jak daleko od prawdy są teorie, które dotyczą ochraniaczy na zęby?
Tak, ich również nie brakuje. Zmierzmy się z pięcioma najbardziej popularnymi.
1.Potrzebujesz ochraniacza na górną i dolną szczękę
Zaczynamy od czegoś, co można zweryfikować błyskawicznie. Wystarczy zerknąć na asortyment sklepów, które mają w swojej ofercie ochraniacze na zęby. Ile „szczęk” na górne i dolne zęby znajdziecie? Podpowiemy – niewiele. I sytuacja nie wygląda tak bez przyczyny.
Powód jest prosty i jednocześnie kończący dyskusję: ochrona górnej szczęki jest dla większości osób w stu procentach wystarczająca. Zakładając bowiem ochraniacz na górne zęby, żuchwa z automatu się cofa, chowając dolne uzębienie.
Wyjątkiem będą tu ci, którzy noszą aparat ortodontyczny. W tym miejscu możemy płynnie przejść do opinii, z którą także mogliście się zetknąć.
2. Nie znajdziesz dla siebie ochraniacza jeśli nosisz aparat ortodontyczny
Może to wiązać się z pewnymi problemami, ale w takim wypadku faktycznie należy zadbać o maksymalną ochronę aby uniknąć skaleczeń i komplikacji, które mogą powstać przy uszkodzeniu aparatu. Przykład? Chociażby ochraniacz Opro Lower Braces, zaprojektowany specjalnie dla osób noszących aparat ortodontyczny na dolnej szczęce.
Używanie tylko górnej szczęki daje nieporównywalnie większy komfort i pozwala na bezproblemowe oddychanie. A jak pewnie wiecie, w walce to coś, czego nie można przecenić.
Przechodzimy do mitu trzeciego, który jest w tym zestawieniu prawdziwą perełką.
3. Ochraniacz na zęby ochroni cię przed wstrząsem mózgu
Można ująć to zwięźle. Ochraniacze na zęby chronią… zdrowie. Nie, nie tylko zęby, ale też szczękę, twarzoczaszkę i tkanki miękkie w jamie ustnej. Kontuzje spowodowane uderzeniami w twarz są rozmaite – od lekkich, kiedy (szczęśliwie) doznamy tylko rozcięcia dziąseł lub ust, aż po takie, które mogą postawić pod znakiem zapytania dalsze treningi czy zawodniczą karierę.
Ochraniacz na szczękę, choć może wydawać się niepozornym dodatkiem do twojego treningowego sasortymentu, jest kluczowy. Niestety, niektórzy przekonują się o tym, kiedy jest już o jeden cios za późno.
Dobrej jakości i prawidłowo dopasowana „szczęka” daje większe (zdaniem Amerykańskiego Stowarzyszenia Dentystów aż 60 razy) szanse na zachowanie kompletnego uzębienia i, co także nie jest bez znaczenia, uniknięcie kosztownych i niezbyt przyjemnych zabiegów u stomatologa lub ortodonty.
Mitem nie jest na pewno to, że przyjmowanie dużej ilości uderzeń może wpływać na zdolności poznawcze i funkcje motoryczne. W perspektywie lat będą prowadzić do uszkodzeń mózgu i zmian neurodegeneracyjnych. To fakty.
I choć chcielibyśmy, żeby było inaczej, to ochraniacz na zęby nie ochroni Twojego mózgu. Nie istnieją żadne wiarygodne badania, które by to potwierdzały. Jeśli ktoś reklamuje swoje produkty podobnymi hasłami, to na pewno warto drugi raz przemyśleć zakup.
Przejdźmy do kolejnego punktu.
4. Większy ochraniacz to lepszy ochraniacz
Napiszmy to od razu – jedną z najważniejszych cech sprzętu do sportów walki jest wygoda użytkownika. Jeśli chcesz podczas ćwiczenia, sparingu czy zawodów walczyć o oddech, to dobranie zbyt dużej „szczęki” skończy się właśnie w ten sposób.
Do tego problemy z dopasowaniem mogą spowodować efekt odwrotny od zamierzonego – krótko mówiąc, Twój ochraniacz nie będzie spełniał swojej podstawowej funkcji. O ile w modzie „oversize” bywa fajny, w sportach walki może być po prostu niebezpieczny.
5. Drogi, indywidualnie dopasowany ochraniacz chroni lepiej
Personalizowane ochraniacze na zęby na pewno mają jedną główną zaletę – dotyczy ona jednak nie samego bezpieczeństwa, a wygody. Dla wielu ludzi formowanie „szczęki” może być problematyczne (chociaż nie wymaga żadnych specjalistycznych umiejętności).
W procesie wytwarzania spersonalizowanych ochraniaczy biorą udział technicy dentystyczni i stomatolodzy. Na pewno daje to poczucie komfortu, choć jednocześnie wiąże się z dużymi kosztami – zapłacimy za niego nawet kilkaset złotych.
Firmy, które zaopatrują zawodników, jak choćby OPRO, oficjalny dostawca UFC, konsultują się z czołowymi dentystami i ortodontami, stosują najnowsze technologie, a do tego muszą spełniać szereg wymagań, które stawiają przed nimi stowarzyszenia sportów walki. Komfort użytkowania może być nieco niższy (zwłaszcza, jeśli nie mamy doświadczenia w formowaniu „szczęki”), faktem jest jednak to, że ochrona będzie właściwie identyczna.
Nie ma żadnych statystyk, które potwierdzają to, że indywidualnie dopasowane ochraniacze na zęby chronią lepiej niż zwykłe. Dlatego też, jeśli nie chcecie przepłacać, a zależy Wam na dobrych ochraniaczach, możecie bez obaw sięgać po „szczęki” dobrych, sprawdzonych marek.
Czy to wszystko? Niekoniecznie. Dodatkowo możemy wspomnieć jeszcze o jednym – jeśli ktoś upiera się, że ochraniacz na zęby nie wymaga regularnego czyszczenia i może wytrzymać lata… no cóż, warto skłonić go do tego, żeby przemyślał to raz jeszcze. Tutaj nie trzeba wielkich badań, wystarczy zdrowy rozsądek.
Przesyłamy sportowe pozdrowienia, a jeśli szukacie najlepszych ochraniaczy, zapraszamy na stronę OPRO POLSKA.
[artykuł sponsorowany]
Zobacz także:
Polska pięściarka Sylwia Kusiak nie ma w ostatnim czasie szczęścia. Wojowniczka z Koszalina ma dość całej sytuacji i postanowiła tym samym zareagować w mediach społecznościowych. Sylwia mimo zapewnień nie została powołana do kadry. Ponadto w ostatnim czasie Kusiak miała poważny problem ze zdrowiem.
Kolejny wielki sukces w zawodowym boksie odniósł mistrz WBC wagi ciężkiej Tyson Fury. Brytyjczyk w walce wieczoru wczorajszej gali na Wembley znokautował w szóstej rundzie Diliana Whyte’a i obronił posiadany przez siebie tytuł mistrzowski. Fury ogłosił zakończenie kariery, ale… nie wykluczył walki z mistrzem wagi ciężkiej UFC.