Nurmagomedov – odwołana walka, nieodwołany szacunek
Długo czekałem na starcie Nurmagomedova z Fergusonem i było mi przykro, że walka się nie odbędzie. Przykro jest mi też dlatego, że część kibiców nie potrafi uszanować nieudanych starań Dagestańczyka. Chciał zrobić wagę, nie wyszło przez problemy zdrowotne. Część komentujących już zdążyło wydać wyrok.
Mam wrażenie, że wielu kibiców nie zdaje sobie sprawy z tego, że sport wyczynowy to naprawdę duże obciążenie dla organizmu. Codzienne treningi, sparingi, obozy treningowe – wcale nie tak trudno o kontuzje. Zawodnik nie tylko zmaga się z innymi wojownikami, ale może przede wszystkim z własnym organizmem, który ma własne „zachcianki” i potrafi zbuntować się w najmniej oczekiwanym momencie. Kontuzje nie zawsze są efektem złej rozgrzewki czy złego przygotowania. Przydarzają się ot tak.
Również „robienie wagi” to bardzo nieprzyjemny czas. Odmawianie sobie przyjemności jedzenia, zmniejszanie ilości przyjmowanych węglowodanów, ogólne osłabienie organizmu, a często treningi trzeba łączyć z pracą i innymi obowiązkami. Możemy więc mówić o profesjonalizmie w przygotowaniach, ale profesjonalizm kończy się tam, gdzie zaczyna się „nie” organizmu. Czasami tak mocne i głośne, że nie pomoże nic. Dla siedzącego przed telewizorem i zajadającego się chipsami i pizzą „eksperta od MMA” może to się wydawać śmieszne. Do czasu.
W przypadku Nurmagomedova mamy sporo kontuzji. Jest względnie młody jak na zawodnika na poziomie UFC, jednak los go nie oszczędza. Khabib trenuje od dziecka, więc z jednej strony od dziecka był przygotowany do obciążeń treningowych, ale z drugiej strony od najmłodszych lat ten organizm był obciążany. Kontuzja kolana, którą Nurmagomedov doznał przed planowaną walką z „Kowbojem” Cerrone, potrafi ciągnąć się latami. Rozumiem, że okoliczności były „specyficzne”, jednak nie możemy wysnuwać bezpodstawnych oskarżeń. Kolano wyeliminowało niejednego zawodnika – nie tylko ze starcia, ale z dalszego przebiegu kariery. Uraz może odnowić się zawsze i wszędzie. Prawdopodobną przyczyną wczorajszego pobytu Khabiba w szpitalu były problemy z wątrobą lub nerkami (kamienie nerkowe). Ktoś potrafiłby to przewidzieć? Nie każdemu Bóg dał takie zdrowie jak np. „Kowbojowi” Cerrone, którego kontuzje przeważnie omijają szerokim łukiem. Sądzę, że niejeden wojownik zazdrości Amerykaninowi zdrowia. Nieustraszony, niepokonany Nurmagomedov wygrywa z każdym, ale zdarza się przegrać z własnym organizmem – najtrudniejszym przeciwnikiem.
Odwołane walki zdarzają się zawsze, nie tylko w UFC i nie tylko u Nurmagomedova. Zapewne ci sami kibice, którzy teraz atakują Dagestańczyka, atakowali też Matta Mitrione za odwołanie walki z Fiodorem Jemielianienką. Tutaj też przyczyną były problemy z nerkami. Przez kontuzje czołowych wojowników nie odbyły się całe gale! Rozumiem, że u Nurmagomedova urazy zdarzają się wyjątkowo często, jednak traktowanie tego w kategorii wyjątku jest błędem. Nawet jeżeli już nie pierwszy raz odwołuje się właśnie starcie Dagestańczyka. A najbardziej śmieszy mnie hasło „Khabib się przestraszył”. Wojownik mierzył się z różnymi przeciwnikami. Walka to jego praca, za którą dostaje pieniądze. Rezygnując ze starcia, rezygnuje z możliwości zarobku. Czy w takiej sytuacji faktycznie można się przestraszyć?
Zrozumiałe będzie dla mnie, jeżeli UFC odsunie Nurmagomedova na dalszy plan. Chodzi o kwestie pragmatyczne. Jak widać, jest spore ryzyko kontuzji niezależnych od wojownika , więc jest też potencjalne zagrożenie dla biznesu. Żadnych osobistych wycieczek, bez oceniania i krytyki. Po prostu unikanie ryzyka niezwiązane z osobistą niechęcią do Dagestańczyka.
Khabibowi życzę powrotu do zdrowia i ciągle czekam na jego walki. Mimo odwołanych pojedynków nadal widzę w nim potencjalnego przyszłego mistrza UFC. Jeżeli upora się z własnym organizmem, da radę niejednemu przeciwnikowi.