MMA PLNajnowszePublicystykaNajmanizacja rzeczywistości – jak on Cię prowokuje… [PUBLICYSTYKA]

Najmanizacja rzeczywistości – jak on Cię prowokuje… [PUBLICYSTYKA]

Wszyscy widzieli jak przegrał. Nie ma co się usprawiedliwiać. Znów szybka porażka i znów w pierwszej rundzie. Inni zawodnicy przeprosiliby za słabą formę, byliby źli na samych siebie, obiecywaliby powrót na zwycięską ścieżkę. Najchętniej zapomnieliby o całej sytuacji. Ale nie on. On po pewnym czasie uważa, że… był bliski wygranej. Oto najmanizacja rzeczywistości. A Marcin Najman tak naprawdę znów wygrywa, bo ludzie grają w jego grę…

najmanizacja
Foto: FOT. PIOTR KUCZA/FOTOPYK / NEWSPIX.PL / Newspix)

Najmanizacja rzeczywistości a prawda obiektywna

Za co lubię sporty walki? Za to, że można różne rzeczy wygadywać, można zgrywać kozaka, ale w końcu i tak dojdzie do weryfikacji. Jeżeli się napinasz, musisz pokazać umiejętności w pojedynku, bo inaczej po prostu będzie wstyd. Sporty walki są po prostu prawdziwe. Oczywiście zdarzają się kontrowersyjne decyzje sędziowskie, ale najczęściej nie ma wątpliwości co do przebiegu walki. Jeden zawodnik okazuje się lepszy od drugiego. Tutaj już nie ma spierania się na argumenty. Zawalczyli i jeden z nich przegrał. Kibice poznali prawdę.

To coś zupełnie innego niż zepsute światy polityki i showbiznesu, gdzie najczęściej mamy słowo przeciw słowu, a spór okazuje się jałowy, bo nie da się pewnych rzeczy zweryfikować. W sporcie mamy prawdę obiektywną. Można gdybać, ale wynik znamy wszyscy. Ale Marcin chyba raczej wywodzi się ze świata showbiznesu.

Marcin stosuje najmanizację rzeczywistości i pomija wynik walki. Gdyba bardzo odważnie i właśnie to gdybanie ustawia na pierwszym miejscu. Zapomina o wyniku. Wynik jest nieważny. Bo „gdyby trafił, to by…”. Mamy tutaj do czynienia z rozbrajaniem prawdy obiektywnej i przenoszenia uwagi na tworzenie nierealnych historii. A fakt jest taki, że znów przegrał i znów zwraca na siebie uwagę.

Najmanizacja rzeczywistości od wielu lat. Na różnych płaszczyznach

Mimo że Najman znów dał o sobie znać twierdząc, że był blisko znokautowania Andrzeja Fonfary: „W 12 sekund mielibyśmy sensację na cały świat…”. No ale tak naprawdę to Fonfara znokautował Najmana w 16 sekund. No patrz, jaki pech… W 4 sekundy od nieba do piekła! Takie rzeczy to tylko u Najmana. Oczywiście w sportach walki rzeczywiście mogą zdarzyć się takie zwroty akcji (jak choćby w klasyku Cheick Kongo vs. Pat Barry), ale przeważnie potwierdzają to kibice. W przypadku Najmana odpowiedzią kibiców jest niedowierzanie.

No ale takie wypowiedzi nie są nowością u Marcina. Ile razy celebryta odgrażał się, przegrywał, po czym znów się odgrażał? Trudno to zliczyć. I w sumie nawet nie chce mi się wracać do tych wszystkich wymówek. Było tego mnóstwo. Choć raz miał całkiem sporo racji – w pierwszej walce z Saletą był dość bliski wygranej. Ale przegrał!

Najmanizacja rzeczywistości nie dotyczy tylko tego, że Marcin pokonałby rywala, gdyby walka potoczyła się inaczej. Trudno dyskutować z tym stwierdzeniem. Gdyby potoczyła się podobnie, to znów by przegrał. Najmanizacja dotyczy również oceny formy Najmana. Co pewien czas ktoś naśmiewa się z jego tuszy, niezbyt dobrej techniki i słabej dynamiki. Gdy Andrzej Fonfara żartował, że Marcin Najman ma sporo tłuszczu na brzuchu, ten wstał, zdjął koszulkę, napiął brzuch i pokazał… nadal tłusty, ale wciągnięty brzuch.

Chciałbym mieć tyle pewności siebie. Każdy mówi, że nie masz formy, a ty po prostu mówisz, że właśnie jesteś w formie. Słowo przeciw słowu. Tylko kto w to wierzy? To pytanie nie ma sensu. Odpowiedź brzmi: nikt. Bo nie chodzi wcale o to, by ktoś Najmanowi wierzył. Nawet nie chodzi o to, by sam Marcin wierzył w swoje słowa. On ma cel.

Dlaczego to działa?

O co więc chodzi? Chodzi o to, żeby najmanizacja rzeczywistości działała, czyli wzbudzała emocje, prowokowała do komentowania, klikania w artykuły, oglądania wywiadów i zakupienia PPV, by znów zobaczyć porażkę Najmana. Taką porażkę, którą znów da mu całkiem ładną wypłatę. Marcin Najman najmanizuje rzeczywistość, by zarabiać pieniądze.

Kibice sportowi to raczej konkretni ludzie. Są uczuleni na kłamstwo. W innych branżach można bezkarnie wygadywać tyle bzdur, ile się da, ale nie w sportach walki. Prędzej czy później przychodzi kara. W świecie sportu wiele da się sprawdzić. Sporty walki uczą pokory, skromności, pracowitości i skupienia na efekcie swojej pracy. Coś nakazuje sportowcom i kibicom, by tępić wszelkie próby cwaniakowania, ustawiania się ponad innymi, znęcania się nad innymi. Nic nie smakuje lepiej niż utemperowanie kogoś, kto jest zbyt pewny siebie i nie ma do tego żadnych podstaw.

No i tu pojawia się najmanizacja, która jest zupełnym odwróceniem wartości sportów walki. Brak pokory (ile można mówić o tym, że przeciwnicy mieli szczęście, gdy przegrywa się kolejny pojedynek), lenistwo (zrobić trening przed kamerami tuż przed walką może każdy), skupienie się na gadaniu zamiast na profesjonalnym przygotowaniu do pojedynku. Czyli wszystko to, co uruchamia każdego sportowca i normalnego kibica.

Najmanizacja rzeczywistości jest przynętą na haczyku

No i gdy to już Cię uruchomi, gdy zaczynasz walczyć z najmanizacją rzeczywistości, gdy komentujesz, że Najman znów pierniczy głupoty, znów dajesz się złapać. Dajesz mu paliwo do tego, by znów tworzył alternatywną rzeczywistość. Stoisz na straconej pozycji. Bo co mu możesz zrobić? Napiszesz, że to bzdury? Wyśmiejesz go? Będziesz udowadniał, że tak nie było (w tym przypadku nie ośmieszysz Marcina, ale samego siebie)?

Próbując prostować najmanizację rzeczywistości właśnie zaczynasz grać w grę Marcina. Dałeś się sprowokować. Cel został osiągnięty. Kliknąłeś, skomentowałeś, udostępniłeś, może nawet kupiłeś PPV, by zobaczyć, jak Najman znów zostanie skarcony. Co z tego, skoro za jakiś czas on będzie sądził, że był bliski wygranej. On na tym zarobi, a Ty? Ty jedynie się zdenerwujesz.

Jeszcze gorzej niż w polityce

Są politycy, którzy idą w zaparte. Kłamią jak najęci. Złapani na gorącym uczynku za rękę z pełną stanowczością i przekonaniem krzyczą „to nie jest moja ręka!”. W dobie baniek informacyjnych są ludzie, którzy im po prostu wierzą. I co by taki polityk nie zrobił złego, i tak będzie dobrze przedstawiony w odpowiednich mediach, a jego ewidentne przewinienia będą uważane za zasługi.

Dlaczego najmanizacja jest jeszcze gorsza? Bo jest odporna na to, czy ktoś w nią wierzy, czy nie. No bo wiadomo, że nikt w nią nie wierzy. Ona po prostu musi być przekazywana dalej. Tylko tyle. I wtedy… cel zostaje osiągnięty!

Recepta dobrze znana – obojętność

Najmanizacji rzeczywistości nie da się zwalczyć ot tak, bo ona właśnie żywi się energią każdego, kto z nią walczy. Najmanizację da się pokonać obojętnością. Ktoś (nie tylko Marcin) wygaduje bzdury? Po co dawać mu atencję? Po co się emocjonować? Nie odżywiaj najmanizacji. Nie karm trolla. Wtedy jest szansa na odnajmanizowanie rzeczywistości.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis