Mirko „Cro Cop” FIlipović nie zgodził się donosić dla USADA. „Nie zabiorą mi duszy”
W ostatnich dniach jednym z najgłośniejszych tematów dotyczących jest kwestia powrotu Jona Jonesa (22-1, 1 N/C), który pomimo powtórnego naruszenia polityki antydopingowej UFC otrzymał zaledwie 15-miesięczne zawieszenie.
Jednym z punktów warunkujących nadzwyczajne złagodzenie kary jest udział „Bonesa” w programie „Znaczącej Pomocy”, który w skrócie sprowadza się do do informowania USADA o naruszeniach polityki antydopingowej przez innych zawodników.
Z tego powodu odwieczny rywal Jonesa, czyli Daniel Cormier (21-1, 1 N/C) nazwał go kapusiem.
Jones nie jest pierwszym zawodnikiem, któremu USADA zaproponowała taki układ w zamian za skrócenie zawieszenie.
Mirko „Cro Cop” Filipović (36-11-2, 1 N/C) również otrzymał podobną propozycje, kiedy w 2015 roku zawieszono go za używanie hormonu wzrostu, którego używał dla celów medycznych. O całej sytuacji z USADA „Cro Cop” opowiedział w rozmowie z chorwacką stacją RTL.
„Teraz powiem wam co się stało. Mówiłem to tylko kilku najbliższym mi ludziom. Po pierwsze tam nie było żadnego dopingu. Byłem testowany pięć czy sześć razy. Nigdy nie używałem dopingu i uważam, że nie było takiej potrzeby. Doping nie oddziałuje w sportach walki w ten sam sposób jak w podnoszeniu ciężarów czy biegania, ponieważ potrzebujesz też umiejętności. Jeśli ich nie masz to niewiele ci to da.
Powiadomiono nas, że UFC pracuje z USADA. Było też wideo instruktażowe, które musiałem obejrzeć w całości. Ostrzegano mnie przed wszystkim i wiedziałem o tym. Co spowodowało moją kontuzję? To był mój błąd. Nie mogłem robić niektórych rzeczy z powodu kontuzji, nie mogłem robić choćby zapasów. Powoli dochodziłem do zdrowia i UFC zaproponowało mi walkę w lipcu, którą odrzuciłem. Później wziąłem walkę w listopadzie, więc moje przygotowania stały się bardziej intensywne. Opóźniłem ostatnie przygotowanie, żeby moja noga mogła dojść do sprawności.
Później przyszły intensywne treningi zapaśnicze. Trafił tu 150-kilogramowy zapaśnik Jao Matkovic, który miał mnie obalać. Podczas tego treningu mięsień nie wytrzymał i zerwałem ścięgno. Lekarz powiedział mi,żeby zaprzestać treningu natychmiast, więc go ograniczyłem. Trenowałem na tyle na ile mogłem. To był powód, dla którego wziąłem hormon wzrostu zabroniony przez USADA.
Terapia trwała 11 dni, dawki były lecznicze i nie pomogły mi ponieważ nie zaprzestałem treningu. I właśnie wtedy przyjechali ze Szwajcarii, aby pobrać ode mnie próbkę krwi i moczu. Dałem im próbki i powiedziałem o terapii. Wiedziałem, że hormon wzrostu może być używany, jeśli zapyta się o pozwolenie, jednak nie zapytałem, ponieważ nie było na to czasu. To było lekarstwo, które nie mial nic wspólnego z dopingiem. To nie sterydy, to nie dawało mi siły, tylko przyśpieszała gojenie urazu. To może być używane jako doping tylko w większych dawkach i w połączeniu z innymi substancjami.
Nie wspomniałem o tym, ponieważ chciałem najpierw skonsultować się z moim pracodawcą. Lekarz dał raport medyczny i w zasadach USADA widnieje, że jeśli nie ma innej alternatywy używanie hormonu wzrostu dla celów medyczne jest dozwolone po konsultacji z nimi. Ja tego nie skonsultowałem. Później skontaktowałem się z przedstawicielem UFC i opowiedziałem o całej sytuacji. Powiedział, że wszystko jest w porządku i nawet jeśli nie zapytałem o pozwolenie to nie będzie problemu. Przesłałem im jeszcze e-mail, o który prosili, a ja naiwnie to zrobiłem.
Później USADA do mnie zadzwoniła i powiedzieli mi, że moje wyznanie to chwalebny akt. Niczego nie rozumiałem. Mój e-mail został przesłany dalej do USADA i użyty jako moje przyznanie się do winy. Dali mi dwa lata zawieszenie, ponieważ zachowałem się „fair”. To było nadużycie, potrzebowali dużego nazwiska, aby pokazać, że mają władze. Po to właśnie mnie wykorzystali. Mdli mnie na to wszystko. Bark mnie bolał, jego funkcjonowanie było bardzo wątpliwe, a teraz to… ugotowali mnie, moja mama płakała, ludzie mieli używanie z tego, że splamili moją karierę.
Pamiętam kiedy USADA przyszła, to byli mili. Zapytałem kiedy mój raport medyczny będzie dostępny i powiedzieli, że najpóźniej 1 grudnia. Pojawili się koło 1 listopada. Próbki zostały wysłane do laboratorium w Londynie. 1 grudnia minął. Czułem się mizernie, bark mnie bolał, a ludzie gadali… Nawet gdybym był winny powiedziałbym, że przepraszam i nie miałem złych zamiarów.. Ale wziąłem zabronioną substancję. Widziałem, że powinienem poprosić o pozwolenie, ale zwykle dawali pozwolenie, kiedy nie ma innego wyjścia. To nie pomogło. Mięsień był zerwany. Miałem zdjęcie z rezonansu magnetycznego. Gość podpisał wszystko i powiedział, żeby to użyć.
15 grudnia i nic. Nowy rok i dalej nic. Zadzwoniłem do nich 6 stycznia i poprosiłem o swój raport medyczny. W lutym czułem się już niekomfortowo pytając. Zawiesili mnie a próbka okazała się czysta. Nie znaleźli niczego. Poszedłem za radą lekarza. Nie było innej możliwości, aby wyleczyć mój bark. Jeden endokrynolog potwierdził mi, że z tym nie ma żartów.
Mieli rację, że wziąłem to bez pozwolenia, ale to nie miało nic wspólnego z dopingu. Zatrudniłem amerykańskiego prawnika, który powiedział mi, że mam prawo złożyć skargę. Powiedzieli mi jednak, że czas na odwołanie minął. Gdybym zadzwonił wcześniej to mogłoby zakończyć moje zawieszenie, po prostu dałbym im moją dokumentację medyczną.
Później się poddałem. Niedobrze mi jak na to patrzę i to już nie dla mnie. Trzymali się swojego planu i nic mi nie mówili. Mój test był czysty, więc nie mieli prawa tego robić. Weźcie na przykład sprawę Mira. Walczył na dopingu, to nie był lek. Znaleźli dwa sterydy anaboliczne i dostał taką samą karę jak ja choć ja nawet nie zawalczyłem. A później na mnie donieśli. Nie jestem wściekły na nikogo, ale to nie było właściwe to było niesportowe.
W końcu zaproponowali mi, że odwołają moje zawieszenie jeśli wydam im innego zawodnika. Nie wierzyłem, że mogą mnie tak upokorzyć. Mam własny gym. Nie wiem czego ludzie używają, ale nawet gdybym wiedział to bym im nie powiedział. Powiedziałem, że mogą zabronić mi walczyć w UFC, ale nie zabiorą mi duszy. Jeśli organizacja, która walczy o czysty sport jest zdolna do tego, żeby szantażować zawodników… Czy można upaść niżej. Nie zrobiłbym tego najgorszemu wrogowi. Takie były zasady, nie jestem wściekły na nikogo. Powinienem siedzieć cicho. Skończyłem będąc bardziej naiwny niż francuska pokojówka.
Mam dobre relacje z UFC, to dobra ekipa. Byłem tam na dobrych warunkach, nie narzekam. To była przyjemność być częścią UFC. Jednak USADA nie powinna tak zareagować. Jednak co się stało to się stało. Jeśli zawiesiliby mnie na 6 miesięcy czy dali mi ostrzeżenie wtedy to byłaby uczciwa. Jednak dali mi tyle co Frankowi Mirowi. To był okropny czas. Nawet teraz kiedy zakazali wlewek dożylnych. Jeśli przyjąłbym pół litra witamin, powiedzieliby mi, żę się przyznałem i wlepiliby mi dwa lata. To powinno być polowanie na doping, to nie może się zmienić w polowanie na czarownice.”
Filipović stoczy kolejną walkę już jutro na gali RIZIN 13 w Saitamie. Jego rywalem będzie Roque Martinez (13-4-2).