MMA PLNajnowszeBez kategoriiMiddle Kick: Mamed Khalidov vs. Wanderlei Silva na KSW?

Middle Kick: Mamed Khalidov vs. Wanderlei Silva na KSW?

Jak powszechnie już wiadomo, Wanderlei Silva nie jest już zawodnikiem UFC. Może teraz podpisać kontrakt z jakimkolwiek innym promotorem, co daje zupełnie nowe możliwości. Pojawiły się więc głosy, że KSW powinno zorganizować jego walkę z Mamedem Chalidowem. Postanowiłem się więc do tego ustosunkować do tej propozycji i rozważyć wszystkie „za” i „przeciw” takiego zestawienia.

Foto: kswmma.com

Tak, bo działa na wyobraźnię

Starsi fani z pewnością pamiętają, co Brazylijczyk wyczyniał na ringu Pride. Ofensywa, agresja i siła dały mu wiele zwycięstw, pas wagi średniej i przede wszystkim status legendy. Po raz drugi do UFC przychodził jako spełniony, wielki mistrz. W Stanach Zjednoczonych szło mu już w kratkę, ale nie zmienia to faktu, że jakby zawitał w naszym kraju, to byłoby wielkie wydarzenie. Pogadać i zrobić sobie fotkę z „Axe Murdererem”? Jestem pewien, że ustawiłaby się do niego ogromna kolejka. Poza tym byłaby to w pewnym sensie konfrontacja tamtych mitycznych czasów z dzisiejszymi. Przecież kiedyś Pride dla fana MMA w Polsce to było coś nieosiągalnego. Coś, co dostępne było tylko za pośrednictwem zagranicznych stron i półlegalnych źródeł. Gdyby ktoś powiedział mi nawet jeszcze 5-6 lat temu, że będzie w ogóle opcja walki Wanderleia na KSW stwierdziłbym, że musi iść do lekarza. A to się może zdarzyć naprawdę!

Tak, bo to szansa i sprawdzian dla Mameda

Do narzekania na przeciwników dla Chalidowa zdążyłem się już przyzwyczaić. Zestawienie z Silvą byłoby natomiast czymś wyjątkowym. Po pierwsze zawodnik Arrachionu rywala z takim nazwiskiem absolutnie nie ma na rozkładzie. Nikt by nie patrzył, że najlepsze lata Brazylijczyka już minęły, bo ten nadal trzyma jakąś formę i chce się bić, nie odcinając kuponów. Tzw. fejm na pewno by się zgadzał. Po drugie, byłby to solidny tekst umiejętności stójkowych dla Czeczena. Przecież Wand mimo upływu lat nie zmienił jakoś specjalnie swojego stylu walki, tylko musiał przestawić się z przepisów japońskich na bardziej ograniczone amerykańskie. W przypadku zwycięstwa olsztynianina zwiększyłoby się prawdopodobieństwo opcji walki zagranicą. Może promotorzy na całym świecie byliby w stanie zapłacić mu jeszcze więcej?

Nie, bo limit wagowy

Nie da się ukryć, że obaj zawodnicy chodzą w różnych kategoriach wagowych. Mamed to mistrz KSW w kategorii średniej, a Silva to fighter, który większość swoich występów zanotował w limicie do 93 kg (w Pride waga ta nazywała się średnia). „Axe Murderer” co prawda toczył stosunkowo niedawno boje w limicie do 84 kilo, ale był to chwilowy ruch na dosłownie dwie walki. Trzecia już odbywała się w catchweight do 190 funtów. Wand już najmłodszy nie jest, a o tym, że nie będzie chciał ciąć przesadnie dużo świadczy powrót do kategorii -205 lbs. Gdyby KSW zaproponowało walkę limit wyżej, to wtedy nie wiadomo, czy zgodziłby się na to Mamed, a poza tym stawką nie byłby pas mistrzowski.

Nie, bo Japonia

Jak dla mnie miejscem, gdzie powinien udać się teraz Silva jako wolny agent, jest Japonia. Rizin potrzebuje gwiazd, a Nobuyuki Sakakibara wielokrotnie podkreślał, że chętnie widziałby Wanderleia na jednej ze swoich gal. Jak zresztą można było się przekonać, Kraj Kwitnącej Wiśni to środowisko, w którym Brazylijczyk czuje się najlepiej. Nie tylko dlatego, że najlepsze jego lata przypadły na starty w Pride i Japończycy go pamiętają. Dla zawodnika wywodzącego się ze starej, dobrej szkoły Chute Boxe niemałym ułatwieniem, byłyby liberalne przepisy i ring. Tam mógłby zaprezentować pełnię swoich umiejętności, natomiast start w Polsce to byłoby takie UFC-bis. Inna sprawa, że niestety KSW nie za bardzo chce wysyłać do Japonii swoich mistrzów. Podejrzewam, że nie byłoby to możliwe nawet, jeżeli walczyliby w nieswojej kategorii wagowej.

Twitter: @DDziubicki

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis