Michael Bisping – godna kariera hrabiego MMA
Tyle razy mówili, że nie da rady, a on powtarzał, że zostanie mistrzem. Zauważali jego potencjał, jednak przez wielu był uważany za gościa ze środka stawki. Pokonywał solidnych wojowników, ale najlepsi znajdowali na niego sposób. Do czasu! Michael Bisping kończy karierę jak były mistrz UFC. Wytrwałość, dążenie do celu i ostateczne zwycięstwo… Dziękujemy, mości hrabio!
Michael Bisping – prawdziwy weteran
Michael Bisping swoim doświadczeniem mógłby obdarować kilku wojowników UFC. 39-latek już od blisko 15 lat walczył w MMA, w tym 12 lat w UFC. Jest wojownikiem, który był z najlepszą organizacją na świecie na dobre i na złe. To on, wraz z innymi weteranami, tworzył wspaniałe sportowe widowiska. Ma swój niezaprzeczalny wkład w rozwój organizacji. Rekord 30-9, gdy od 2006 roku walczy się tylko w UFC, jest naprawdę wielkim osiągnięciem, szczególnie gdy mierzył się z najlepszymi wojownikami na świecie. Tak, to prawda, że: Evans, Henderson, Wanderlei Silva, Sonnen, Belfort, Kennedy, Georges St.Pierre, Gastelum, Rockhold (w pierwszym pojedynku) znaleźli na niego sposób, jednak który wojownik kończy karierę jako niepokonany? Bisping mierzył się z najlepszymi. Wygrywał, przegrywał, ale nie nabijał sobie rekordów. Co jakiś czas pojawiał się na horyzoncie ktoś z apetytem na czołówkę UFC i wtedy przegrywał z „Hrabią”.
Michael Bisping – twardy „Hrabia” z robotniczego miasta
Bisping nie kalkulował. Zgłaszał się do walki zawsze, gdy pojawiała się okazja. W swoim charakterystycznym stylu prowadził grę psychologiczną. Był nie do podrobienia – aparycja prawdziwego weterana, robotniczy akcent prosto z Manchesteru i ten cwaniacki sposób bycia. Bisping nie przebierał w słowach – co chwila raził swojego przeciwnika ostrymi, prześmiewczymi, często oskarżycielskimi stwierdzeniami. Nie poddawał się mimo coraz liczniejszych kontuzji. Co ciekawe, ma polskie korzenie – jego dziadek był Polakiem ze szlacheckiego rodu. Bisping to prawdziwy Anglik, jednak w moim odczuciu jest w nim coś polskiego. Coś, co nie pozwala przejść obok niego obojętnie.
Stójkowa elegancja „Hrabiego”
Jeżeli chcesz zobaczyć techniczną stójkę na światowym poziomie, śmiało włączaj jego walki. Michael Bisping był jednym z najskuteczniejszych strikerów w oktagonie. Świetny współczynnik ciosów wyprowadzonych i ciosów dochodzących celu, dobra praca na nogach, mocna szczęka i chęć walki sprawiała, że jego pojedynki zawsze stały na wysokim poziomie. Czasami brakowało nokautującego uderzenia, jednak dzięki swojej wytrwałości i technicznemu geniuszowi pokonał przez KO/TKO 17 rywali. I to nie randomowych gości z łapanki, ale solidnych wojowników UFC. Wyższość Bispinga na przestrzeni kilkunastu lat kariery uznawali starzy wyjadacze i młode talenty: Matt Hamill, Chris Leben, Denis Kang, Brian Stann, Alan Belcher, Cung Le, CB Dollaway, Thales Leites, Dan Henderson, Anderson Silva i w końcu mistrz Luke Rockhold. Najgłośniejsze nazwiska „Hrabia” zostawił na koniec. Szczególnie zdobycie mistrzostwa zamknęło usta krytykom Anglika.
Bisping vs. Rockhold – wbrew przeciwnościom na sam szczyt!
W tym pojedynku ludzie skazywali Bispinga na porażkę. Po czasie walk „w kratkę” Anglik wygrał trzy razy z rzędu aż przyszedł czas na starcie o pas. „Hrabia” zastąpił kontuzjowanego Chrisa Weidmana. Taka chęć walki wiele mówi o zawodniku. Byłem święcie przekonany o tym, że Rockhold obroni pas. Mimo to, chciałem być zaskoczony, bo lubię sportowe niespodzianki. No i… Boooom!!!Boooom!!! Bisping znokautował Rockholda. Mistrz zlekceważył pretendenta? Jest w tym trochę prawdy. Na pewno nie uważał tak, jak powinien. Wykorzystywanie okazji jest jednak cechą mistrzowską. Bisping zasłużył na pas. Co prawda, nie utrzymał go zbyt długo, przegrał z GSP i z Gastelumem, jednak może zakończyć karierę z prawdziwą dumą.
Bisping – wojownik do zapamiętania!
Jestem w grupie sympatyków Anglika. Bisping niejednokrotnie irytował mnie swoimi prostackimi zagrywkami, jednak nigdy nie można było mu odmówić chęci walki oraz wielkich umiejętności. Warto zapamiętać tego gościa. Piękne pojedynki, wielkie powroty po porażkach i zdobycie mistrzostwa wbrew przeciwnościom. Tacy wojownicy to esencja MMA!