McGregor obraża Nurmagomedova? Nie strasz, nie strasz, bo się…
„Psie gówno” – tak Conor McGregor ocenił formę Khabiba Nurmagomedova na UFC 219. Dagestańczyk totalnie zdominował mocnego Edsona Barbozę, co jasno pokazała punktacja sędziów (30-25, 30-25, 30-24). McGregor pisząc o „psim gównie” chciał trafić w czuły punkt i uderzył bardzo mocno. W starciu nie byłoby już tak łatwo. Jeżeli zawalczą, Conor ma się czego obawiać.
Nazwanie Muzułmanina psem jest uważane za jedną z największych obelg w świecie Islamu. „Psie gówno” jest paskudną nieczystością, dlatego Dagestańczyk mógł się zdenerwować. McGregor wiedział, jak uderzyć, jak wzbudzić niezwykłą złość. Tym razem Nurmagomedov zripostował, nazywając Irlandczyka „maszynką do klepania”. Mamy więc typowy trash-talk, w którym McGregor przekracza kolejne granice dobrego smaku. Czy to znaczy, że będzie walka? Niekoniecznie. Na pewno Conor chce pokazać, że nie boi się Khabiba. Po jego kolejnym dominującym zwycięstwie na solidnym Barbozie zaczęły pojawiać się głosy (moim zdaniem słuszne), że miałby spore szanse również z McGregorem. Irlandczyk reaguje, by dbać o swój wizerunek „wojownika ponad wojownikami”.
Ich potencjalny pojedynek byłby ciekawym widowiskiem, ale mógłby również być meczem do jednej bramki. Czyste, szybkie i precyzyjne trafienie ze strony Irlandczyka lub obalenie i „zapaśniczy gwałt” ze strony Dagestańczyka. Każdy z nich ma jasne, zauważalne atuty, które nie zachodzą na siebie. Obaj zawodnicy mają swoje „poletka”. Kluczem do wygranej oczywiście będzie to, który z nich pokieruję walkę w kierunku swojej płaszczyzny. Jakie mają braki? McGregor nie zawsze umie sobie poradzić w parterze, a Nurmagomedov wcale nie jest nie do trafienia. Wszystko jasne. Każdy zna swoje siły, każdy zna swoje braki. A wygra bardziej opanowany i ten, kto będzie mądrzejszy.
Największą przeszkodą tej walki będzie kasa. McGregor nie zarobi w MMA tyle, ile może zarobić walcząc z kolejnym emerytowanym bokserem (śmieszne, prawda?). Jestem przekonany, że możliwa przegrana z Nurmagomedovem totalnie obnażyłaby słabości Irlandczyka. Nie każdemu będzie na rękę rysa na marketingowym wizerunku maszynki do zarabiania pieniędzy. Ona nie może się popsuć. A jeżeli ma się trochę uszkodzić, musi się to opłacać. Są więc dwa wyjścia:
- Do walki po prostu nie dojdzie i będziemy co jakiś czas obserwować słowne zaczepki, by masowy kibic nie pomyślał, że McGregor kogokolwiek się boi. Na placu boju pozostaje Tony Ferguson, więc prawdopodobnie to on będzie kolejnym rywalem Dagestańczyka (mówił o tym jego manager).
- Będziemy obserwować coraz mocniejsze napędzanie marketingu, próby podniesienia medialności Khabiba i stopniowe podkręcanie emocji, by uzyskać z tego ryzykownego przedsięwzięcia jak najwięcej kasy.
Pierwszy scenariusz jest bardziej realny. A szkoda, bo interesuje mnie sport, a nie prostackie zagrywki McGregora. Występ Khabiba był totalną dominacją na niezłym zawodniku, a nie „psim gównem”. Prawdopodobnie kolejnym starciem będzie Nurmagomedov vs. Ferguson, więc Conor znów będzie tylko oglądał i komentował.Panie McGregor, skończ waść p****olić, bo oni mogą ci zagrozić!