Maryna Moroz chce pasa Jędrzejczyk
Pierwszą rzeczą, która rzuciła się w oczy, podczas debiutu w UFC Maryny Moroz, w Krakowie, w kwietniu tego roku, była jej pewność siebie. Później jej stójka. Potem grappling. Później tylko 90 sekund zabawy z Joanne Calderwood i po walce.
Takiego debiutu się nie zapomina.
„Podążałam gameplanem wytyczonym przez mojego trenera, Serhii Zakolyaeva, który jest bardzo zadowolony z ostatecznego wyniku walki. Trenuję na maksa do każdej walki, a do debiutu UFC przygotowywałam się szczególnie mocno. Joanne Calderwood tego nie rozumiała, przegrała zatem z kretesem. Kiedy wchodzę do oktagonu, to skupiam się na walce, a nie na brudnych naczyniach. UFC to arena tylko dla profesjonalnych atletów, więc nie możesz nie docenić swojego przeciwnika- to zawsze się źle skończy.”
Już wspominaliśmy o pewności siebie Moroz w starciu z bardziej doświadczonym zawodnikiem, o jej świetnym Muay Thai i rewelacyjnym grapplingu, dzięki któremu skończyła walkę dźwignią na łokieć. Jednak to, co Moroz zrobiła po zdemolowaniu Calredwood, może podnieść ją do miana gwiazdy. Po prostu nikt nie wywołuje po swojej pierwszej walce mistrza dywizji! Jednak Martyna Moroz, wskoczyła na siatkę oktagonu, wskazując na Joannę Jędrzejczyk. „Chce jej pasa”.
„Jestem gotowa do walki z każdą zawodniczką mojej dywizji i wiem, ze ten pas będzie mój. Mówienie prawdy zobowiązuje. Znaczy to dla mnie: więcej ciężkich treningów i bardziej restrykcyjna dieta. Ale to tylko mała cena, którą muszę zapłacić, by być częścią UFC.”
Więc, jak by wyglądała walka z Polską mistrzynią, Joanną Jędrzejczyk?
„Jędrzejczyk jest świetna w stójce, dajcie się jej zmierzyć z Ukraińskim boksem i będziecie mieli wojnę. To będzie walka roku- najmocniejsza zmierzy się z najsilniejszą”
Jednak najpierw, na Moroz czeka doświadczona Kanadyjka, Valerie Letourneau, z którą Maryna zmierzy się w niedzielę w Saskatoon. Walka za granicą to dla niej nie pierwszyzna. Ma na swoim koncie występy w Chinach, czy Brazylii. Zapytana o fanów z Volnogorska, odpowiada z nutką goryczy:
„Nikt mnie nie rozpoznaje w Ukrainie. Ukrainę nie obchodzi mój sukces. Mam więcej fanów w Rosji, czy USA. Tylko zagraniczni fani mnie rozpoznają”
Tylko na razie. Myślimy, że to się zmieni, jak tylko na koncie Moroz, członkini drużyny narodowej boksu, pojawi się więcej zwycięstw. Ludzie wtedy zaczną dostrzegać jak jest dobra.
„Boks był częścią mojego życia, dopóki nie zobaczyłam walk UFC. Wtedy postawiłam sobie za cel, by tam walczyć. Walcząc w MMA, jesteś jak gladiator- wygrasz, albo zginiesz. Dla tego kocham MMA”
A świat MMA zaczyna dostrzegać Moroz- sześć zwycięstw, zero porażek, sześć zwycięstw przed czasem. Maryna znalazła dom i nie zamierza go opuszczać bez złota wokół jej pasa.
„Chcę zdobyć serca wszystkich fanów UFC, chcę im dać znać, że kiedy Maryna Moroz wchodzi do oktagonu, to nie ma kompromisów. Jest tylko jeden zwycięzca. I jak to my mówimy, 'Znam swój cel- nie znam granic”’