Maia vs Nelson – w drodze na szczyt
OCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.0 Transitional//EN" "http://www.w3.org/TR/REC-html40/loose.dtd">
Fani MMA nie mogą narzekać na brak ekscytujących zestawień w 2015 roku. Nic nie przebije walki McGregor vs Aldo, ale muszę przyznać, że każdy fan Brazylijskiego Jiu Jitsu w MMA, który mógłby wybrać tylko jedną walkę do obejrzenia w tym roku bez wahania wskaże na Demian Maia vs Gunnar Nelson.
„Mata to ocean, ja jestem rekinem, a większość ludzi nie potrafi nawet pływać” – powiedział kiedyś Rickson Gracie. Podążając za tą metaforą, na UFC 194 będziemy mogli obejrzeć starcie dwóch żarłaczy białych.
Wiele różni tych zawodników – styl walki, wiek, doświadczenie i droga jaką przebyli, by stanąć naprzeciwko siebie 12 grudnia, ale w jednym są do siebie podobni: obaj zaadaptowali swoje umiejętności grapplingowe do reguł gry w oktagonie i obaj są ekstremalnie efektywni w narzucaniu własnego planu na walkę przeciwnikowi. Obaj również nie mogą się doczekać, kiedy będą mogli przetestować wzajemnie swoje umiejętności na macie!
Demian Maia jest wielokrotnym mistrzem świata w BJJ i zwycięzcą ADCC – najbardziej prestiżowego turnieju grapplingowego na świecie. Wszyscy fani jiu jitsu oczekiwali w napięciu na jego debiut w UFC w 2007 roku i nie byli rozczarowani. Brazylijczyk zakończył pięć kolejnych walk przez poddanie. Fenomenalną passę przerwał doświadczony Nate Marquardt, który napewno miał trochę szczęścia nokautując Maie w 20 sekundzie, ale również wyeksponował stosunkowo słabą stójkę, która była piętą achillesową Demiana.
Anderson Silva również użył swoich umiejętności bokserskich, by wypunktować Maie w walce o mistrzowski pas, ale o tym pojedynku fani i sami zawodnicy napewno chcieliby zapomnieć. Punktowa porażka Brazylijczyka z Chrisem Weidmanem przyspieszyła udaną decyzję o zmianie kategorii na niższą, co napewno nie było łatwe dla 37 – letniego sportowca, ale przyczyniło się do ożywienia jego kariery. Nawet przegrane na punkty pojedynki z takimi zawodnikami jak Shields, czy McDonald pokazały, że Maia pomimo zaawansowanego wieku może rywalizować z najlepszymi w kategorii półśredniej.
Ewolucję również przechodzi gra tego doświadczonego zawodnika. Wyraźnie brakowało Demianowi w pierwszych walkach dla UFC zapasów, co kosztowało go bardzo wiele m.in. w walce z Andersonem Silvą. Nie można powiedzieć tego samego o jego aktualnej dyspozycji. Nawet bardzo trudny do obalenia Rory McDonald musiał się bronić z pleców przed niesamowicie ciasną i ciężką grą Mai z góry. Lepsza taktyka Kanadyjczyka, który był bardziej ruchliwy w oktagonie i nie pozwalał się wciągnąć klincz pod siatką zadecydowały o jego zwycięstwie, ale łatwo sobie wyobrazić ten pojedynek zakończony już w pierwszej rundzie. Niewiele brakowało…
Demian Maia dominujący przez trzy rundy na macie Ryana LaFlare, młodego zapaśnika z przeszłością w NCAA potwierdził, że można „nauczyć starego psa nowych sztuczek”.
Również bokserskie umiejętności Brazylijczyka rozwinęły się znacząco. Treningi z Wanderleiem Silva sprawiały, że Demian pokazywał zawsze wolę walki i determinację, ale jego „cepy” wyglądały jak słaba, pozbawiona dynamiki imitacja wyniszczającego stylu „Axe Murderera”. Aktualnie bokserskie umiejętności Mai znacznie się poprawiły i w połączeniu z perfekcyjnym timingiem zapaśniczym stanowią niebezpieczną kombinację, która sprawi dużo kłopotów każdemu zawodnikowi kategorii półśredniej.
Brazylijczyk ma duży szacunek do umiejętności młodego Gunnara Nelsona, ale jest jak zwykle pewny swojej przewagi i wierzy w zwycięstwo.
Nelson jest pod wieloma względami przeciwieństwem Demiana. Jako najmłodszy czarny pas BJJ w Europie miał swoje chwile grapplingowej sławy, kiedy walcząc w kategorii open zdominował na ADCC Jeffa Monsona. Swego czasu najmłodszy na starym kontynencie czarny pas BJJ jest zadziwiająco konsekwentnym fighterem – 10 na 14 jego zwycięstw to poddania i 7 z nich to duszenia zza pleców. Gunnar jest pionierem MMA i BJJ w Islandii. Trenujący w Mjolnir Gym Islandczyk przyczynił się do ewolucji tego teamu od grupy zapaleńców w zdekopletowanych gi do judo, do trzypiętrowej fabryki amatorskich i profesjonalnych atletów, którzy mają poważne kłopoty ze znalezieniem oponentów na europejskich ringach i klatkach, ze względu na solidną reputację swoich zawodników. Islandczyk ma wiele szacunku do umiejętności swojego przyszłego oponenta, ale traktuje tą walkę w kategorii wyzwania i nie bierze pod uwagę innej opcji, niż zwycięstwo.
„On jest jednym z najlepszych zawodników jiu jitsu, jacy kiedykolwiek walczyli w MMA. Potrafił zaadaptować swoje umiejętności parterowe, by działały w MMA, co udaje się nielicznym. Cieszę się, że bedziemy mieli okazję się spotkać i myślę, że to będzie świetna walka. Nie mogę się doczekać kiedy znajdziemy się na macie i będę mógł przetestować jego grę. Oczywiście pamiętam, że to walka MMA i moje jiu jitsu zawsze było budowane z myślą o MMA. Odkąd zaczynałem w tym sporcie zawsze rozwijałem moje umiejętności grapplingowe w tym kierunku. Walka zaczyna się w stójce i postaram się go trochę napocząć, ale moim planem jest przenieść ten pojedynek na mate i sprawdzić, co Demian Maia może tam zrobić. Jestem pewny, że zwycięstwo będzie moje.”
Gunnar Nelson również ewoluuje jako fighter i możemy się spodziewać właściwie wszystkiego. W swojej ostatniej walce kompletnie zaskoczył uderzeniami Brandona Thatcha, który w opinii wielu miał być najbardziej niebezpieczny w pierwszym starciu. Amerykański kickbokser został wyłożony na matę błyskawicznie rzuconą kombinacją lewy prosty/prawy sierp, którą Nelson, były mistrz karate, wyprowadził z odwrotnej pozycji bokserskiej. Płynne zajście za plecy oszołomionego Thatcha i sprawę zakończyło perfekcyjne mata leo Islandczyka. W wywiadach Gunni mówi, że od dwóch lat skupia się na treningu swoich umiejętności stójkowych i jest zafascynowany tym elementem gry podobnie jak na początku był zakochany w jiu jitsu. Trudny do trafienia i poruszający się w sposób podobny do Lyoto Machidy wiking, jest mniej przewidywalny w swoich akcjach niż były mistrz kategorii półciężkiej, a przegrana przez niejednogłośną decyzję z bardzo mocnym Rickiem Story pokazała, że Islandczyk nie ucieka przed twardymi wymianami ciosów w półdystansie. Story po wygranej walce był bardziej rozbity niż Nelson, co wydawało się dość niezwykłe, wiedząc, jak mocno potrafi bić ten były zapaśnik.
„Jeszcze nie pokazałem większości rzeczy, które potafię zrobić w stójce, która przez ostatnie dwa lata jest moim priorytetem i dużo nad tym pracuję. Myślę, że bardzo się rozwinąłem jako zawodnik ostatnio. Mam w sobie dużo ognia i nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł to pokazać wszystkim.
Trenuje mi się ostatnio fenomenalnie i robię wielkie kroki do przodu. Szczególnie w stójce, nad którą tak bardzo teraz pracuję. Uwielbiam trenować techniki bokserskie i kikckbokserskie na tym etapie. Zakochałem się w jiu jitsu wiele lat temu i teraz czuje, że jestem na tym samym etapie ze sportami uderzanymi.
Myślę, że będę walczył ze wszystkimi pretendentami do tytułu w niedalekiej przyszłości. Plan jest taki, by zdobyć pas jak najszybciej i pokonać wszystkich, z którymi nie walczyłem w drodze na szczyt. Nie wiem, kto stanie mi na drodze, ale to nie ma znaczenia. Szanuję wszystkich zawodników i jestem gotowy na walkę z nimi. Czekam na nowe wyzwania i jestem pewien, że czekają mnie dobre czasy.”
Obaj są pewni swego i obaj mają po temu powody. Dlatego jest to tak ciekawe zestawienie. Bardzo trudno przewidzieć, kto bedzie w tym starciu zwycięski. Profile obu fighterów na fightmetric.com niewiele nam mówią. Obaj mają identyczną średnią prób poddań, ale czas jaki spędzili w klatce Maia i Nelson sprawia, że niekoniecznie odpowiadają te dane rzeczywistym możliwościom zawodników. Leworęczność Brazylijczyka może być bardziej kłopotliwa dla opanowanego Wikinga w parterze niż w stójce, gdzie Nelson płynnie zmienia pozycje i pomimo stosunkowo wysokiej średniej absorbowanych uderzeń, nigdy nie wydaje się przyjmować czystych ciosów od swoich często silniejszych i większych przeciwników.
Podobnie jest z zapasami – trudno powiedzieć, których z zawodników znajdzie się w dominującej pozycji na macie i kto będzie decydował o tym, kiedy się to stanie. Determinacja, świetny timing i zaciętość Demiana będą tu szły o lepsze z szybkością i niesamowitym balansem Gunniego, który porusza się z kocią zwinnością i precyzją.
Pozostaje nam tylko czekać i zobaczyć na własne oczy, który z tych fenomenalnych sportowców wyjdzie z tego starcia zwycięsko.