Lewandowski o freak fightach: Ja od początku mówiłem, że to szkodzi wizerunkowi MMA!
Martin Lewandowski w rozmowie z portalem mmarocks.pl został zapytany ponownie o freak fighty. Jeden z właścicieli KSW zapewnił, że od początku mówił o tym – że szkodzą one wizerunkowi mieszanych sztuk walki. Ponadto Lewandowski zaznaczył, że nie miałby nic przeciwko jeśli w freakowych organizacjach nie byłoby w nazwie MMA.
Trzeba przyznać, że kontrowersji nie brakuje w freak fightach. Dużo nie myśleć nie trzeba i od razu przypomina się choćby sytuacja z ostatniej gali Clout MMA 2, która odbyła się w Płocku.
Mowa oczywiście o walce Denisa Załęckiego z Danielem Omielańczukiem. ”Bad Boy” ponownie dopuszczał się fauli, a gdy walka miała zostać wznowiona w formule MMA, to postanowił opuścić klatkę i zrezygnować z kontynuacji.
Denis za wspomniane zachowanie został ukarany karą finansową w wysokości 50 tysięcy złotych.
Lewandowski o freak fightach!
Martin Lewandowski w rozmowie z portalem mmarocks.pl został zapytany o freak fightach.
Prowadzący (Jacek Adamczyk): Ja tylko zastanawiam, bo nie da się ukryć, że wiele osób, zawodników też przenika tam/idzie z różnych powodów. Pewnie jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co. Nie ma co dyskutować na ten temat. Choć nie wszyscy się interesują, to pewnie wiedzą o czym mówiłem. To są też zawodnicy chociażby Borys Mańkowski, ileś tam osób… teraz Daniel Omielańczuk, głośniej jest o tym strasznie. Ja nie wiem czy to też nie jest tak, że wizerunkowi MMA szkodzi?
Martin Lewandowski: Ja od początku mówiłem, że to szkodzi wizerunkowi MMA. Dla mnie co do zasady nie mam naprawdę pretensji do tego, że ktoś chce oglądać ludzi, którzy nie do końca się mają tą dziedziną, którą się przedstawiają i to jest ”okey”. Każdy ma prawo robić co mu się żywnie podoba jeżeli jest do tego jakieś audytorium, lub ktoś chce za to płacić to okey – nic mi do tego. Mogę powiedzieć, że mi się to podoba, lub nie. Jedyny problem jaki ja osobiście widzę osobiście jako osoba, która od prawie 20 lat zajmująca się tym sportem – skojarzenie pewnych zjawisk, pewnego zjawiska z MMA, które nie jest MMA już powoduje, że po prostu ludziom się kiełbasi w głowie co jest de facto czym. I to faktycznie zaczyna przybierać taką karykaturalną formę i to mi się trochę nie podoba. Żeby wszystkie nazwy miały obcięty pierwszy człon bez tego drugiego MMA to naprawdę nie miałbym nic przeciwko. Bym powiedział ”świetnie, elegancko”. Przecież my też zaczęliśmy erę freak fightów w Polsce i też się zaczęliśmy bawić freak fightami. Musiałbym być stuknięty w głowę, gdybym teraz powiedział, że to co my robiliśmy lata temu żebym ja teraz krytykował. Mi chodzi o skojarzenie. Żeby Ci organizatorzy mieli na tyle poczucia odpowiedzialności, żeby pewne rzeczy rozgraniczali. Słuchaj to jest freak fight, a to jest MMA i wtedy brawo.
Cała rozmowa poniżej: