KSW 32 Road to Wembley – Pudzian po Grahamie czeka na Fedora
OCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.0 Transitional//EN" "http://www.w3.org/TR/REC-html40/loose.dtd">
Po pokonaniu Petera Grahama, Mariusz Pudzianowski najprawdopodobniej rozpocznie negocjacje z Fedorem Emelianenko. Na gali KSW Road To Wembley „Pudzilla” zmierzy się z rewelacyjnym puncherem, Peterem Grahamem. Będzie to jego największe wyzwanie w dotychczasowej karierze. Na horyzoncie widać jednak kolejnego, bardziej utytułowanego oponenta. Mariusz jednak powściągliwie się do tego odnosi. Oto co powiedział w wywiadzie dla Eurosport. Onet.pl.
Zapytany o walkę z Fedorem Emelianenko.
Na razie żadnej oferty nie otrzymałem. A jeśli taka się pojawi i wszystkie warunki będą się zgadzały, to nie odmówię. Na razie koncentruję się jednak na najbliższej walce.
O styl Petera Grahama.
Można powiedzieć, że on stójkę wyssał z mlekiem matki. Wyrastał w boksie, K1 i karate. Nawet niedawno został mistrzem Australii amatorów w boksie. Ale boks to nie MMA. Ja mam inne cechy, których on nie posiada. Na pewno będę dążył do skrócenia dystansu, on będzie przed tym uciekał. Ale ja w końcu go dorwę i niech wtedy modli się, bym go nie ubił.
O rozwoj jego umiejętności jako zawodnika MMA.
Na pewno mam teraz większą pewność w boksowaniu. Moje ręce „ważą” coraz więcej i Graham nie powinien ich lekceważyć. Ale ja nie będą dążył do tego, by się z nim boksować. Sześć lat temu taką walkę uważałbym za poroniony pomysł. On był wtedy topowym zawodnikiem, a ja dźwigałem ciężary. Teraz, proszę bardzo, możemy się bić. W klatce nie będę szukał powietrza, jestem gotowy na pełny dystans.
O przygotowania do walki.
Za mną dziewięć tygodni ciężkich treningów, z sali wychodzę na czworakach. Ćwiczymy wszystko: boksujemy, obalamy, kontrujemy. Mój organizm pozwala mi na coraz więcej, wreszcie jest to taki Mariusz, jaki powinien być. Ogólnie jest dobrze, nie myślę już o kondycji tylko o tym, jak ubić przeciwnika. Za nogi, za ręce, za głowę. Mam kilka koncepcji na walkę i zobaczymy, którą będzie można wprowadzić w życie.
O pierwszej gali KSW poza granicami Polski.
Myślę, że ta gala to fajna okazja dla naszych rodaków, którzy wyjechali za chlebem. Jeśli przyjdą do hali, na pewno się nie zawiodą. Będzie na co popatrzeć.