Krajobraz po porażce… Piłka nożna i przestroga dla środowiska MMA?
Cała Polska czekała na ich… porażkę, by zrobić z kilkunastu ludzi kozły ofiarne. Każdy wrzuca większy lub mniejszy kamyczek do ogródka z napisem „polska piłka nożna”. Oczywiście przed porażką wszyscy kibicowali… W MMA też zdarzają się patologie kibicowania, jednak to, co widzimy teraz, przekracza wszelkie granice. Przyjrzyjmy się ku przestrodze.
Piłka nożna i rozdmuchane emocje pseudonarodowe
Miliony Polaków podniecało się mistrzostwami tak, jakby to wszystko miało cokolwiek zmienić. Pokładanie wielkich nadziei, pseudopatriotyczne uniesienie, kibicowanie reprezentacji nawet przez osoby niezainteresowane piłką nożną… Mój czas fascynacji tym sportem minął (kiedyś śledziłem na bieżąco, ale przerzuciłem się na MMA). Oczywiście cieszyłbym się, gdyby nasi wygrali. Nic więcej, bo zdaję sobie sprawę, że potencjalny sukces reprezentacji niewiele zmieniłby w moim życiu, a mógłby być jedynie ciekawostką. Widzę, że wielu kibiców dało się ponieść emocjom rozdmuchanym do granic możliwości. Zapomnieli gdzieś o podstawowej kwestii, czyli wierności, czy to jesteś zwykłym kibicem, czy uważasz się za wielkiego patriotę. Podobno kibicuje się na dobre i na złe. Podobno. Wygląda na to, że zdaniem większości kibiców chyba nie dotyczy to reprezentacji Polski.
Piłka nożna w Polsce – „my” wygraliśmy, „oni” przegrali
Piłkarze przegrali w słabym stylu. Inne zespoły były znacznie lepsze. I co? Żyje się dalej. Gdyby wygrali, sukces byłby ich, a nie tych rozbestwionych mas szukających ujścia swoich kompleksów. Mieszanie z błotem trenera i reprezentacji nie ma sensu. Kibice nie zagraliby lepiej. Lepszych piłkarzy w Polsce nie ma. Taki jest sport, wygrywa lepszy. Piłka nożna, wbrew przekazowi medialnemu, nie jest sprawą wagi państwowej, więc warto trochę wyluzować. Ale gdyby reprezentacja odniosła sukces, mielibyśmy zupełnie inny obraz. Wielkie święto. „My wygraliśmy!” i wychwalanie pod niebiosa piłkarzy połączone z wielką dumą „wiernych kibiców”.
Ale przegraliśmy – piłkarze zostali kozłami ofiarnymi. Sytuacja przypomina patologiczny związek typu „łobuz kocha najbardziej”, w którym chłopak w jednej chwili kocha swoją wybraną, a za godzinę daje jej oklep i nakazuje by „nie drążyła tematu”. Ludzie w swoim emocjonalnym uniesieniu zapominają o normalnym życiu, piłka nożna nagle staje się bardzo ważna, mimo że wcześniej ludzi nie obchodziła. „Oni” przegrali, no to jest okazja, by sobie ulżyć w najbardziej prostacki sposób…
MMA jak piłka nożna? Ryzyko umasowienia sportu
Czy również MMA czeka patologia masowego kibica? Pewne podobieństwa widzimy już teraz. Piłkarzom wytyka się udział w reklamach tak jak wytykało się to Joannie Jędrzejczyk. Sposób obrażania zawodników jest bliźniaczo podobny do sposobu, w jaki obrażało się Andrzeja Gołotę. Są jednak pewne różnice, które nas chronią przed szopką, którą obecnie obserwujemy w przypadku kibiców reprezentacji.
MMA mimo wszystko jest sportem mniej popularnym niż piłka nożna i nie sądzę, by kiedykolwiek było inaczej. Idą za tym plusy i minusy. Przypomnij sobie poziom kibica MMA z czasów, gdy o naszym sporcie mało kto słyszał i porównaj z obecnym poziomem przeciętnego widza. MMA jest dyscypliną indywidualną, więc tylko najbardziej znani wojownicy przyciągną takie masy jak w przypadku reprezentacji. Dotychczas potrafił to zrobić tylko Andrzej Gołota. Pamiętamy, co słyszeliśmy po jego porażkach. MMA nie jest sportem narodowym i nie wystawiamy do walki naszej reprezentacji. Każdy wojownik wychodzi pod określonymi barwami, jednak nie przybiera to formy starcia „wybrańców narodu”, ale zwykłej walki wojowników w różnych organizacjach i w różnych kategoriach. I dobrze… Zastanawiam się, jak ludzie potraktowaliby pojedynki polsko-niemieckie lub polsko-rosyjskie. Byłby to jeden wielki dramat. Na szczęście, masowy typ najgorszego, zakompleksionego kibica szukającego kozła ofiarnego średnio odnajdzie się w specyfice naszego sportu.
Nie jest aż tak źle, ale miejmy się na baczności
Nie raz i nie dwa narzekałem na zachowania części kibiców MMA. Poobserwowałem komentarze na Facebooku po ostatnim meczu i przyznam, że piłka nożna przyciąga najgorszy typ kibica – tego, który obecnie pastwi się nad naszą reprezentacją. Kozioł ofiarny i reakcja łańcuchowa tworzą kilkudniową „modę” na patologiczne zachowania kibicowskie, na przekierowanie kompleksów w kierunku ośmieszania przegranego. MMA póki co jest od tego wolne, ale pilnujmy się, by nie iść drogą masowego piłkarskiego „patokibica”.