Koks McGregor! Dlaczego UFC nie powinno stosować taryfy ulgowej? [KOMENTARZ]
Równi, równiejsi i Conor Koks McGregor? UFC rezygnuje usług Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA). Tłem tej decyzji jest niechęć agencji do skrócenia okresu testowego dla Conora McGregora. Szef organizacji Dana White chce, by gwiazdor mógł zawalczyć szybciej, z kolei USADA nie chciała się ugiąć. No i kończą współpracę. Dlaczego UFC w kwestii dopingu nie powinno iść na rękę McGregorowi?
Doping w sporcie to temat-rzeka
Zalegalizować czy ścigać? Przymykać oko czy bezwzględnie karać? O dopingu w sportach walki powiedziano już tyle, że można o tym napisać książkę, ale i tak temat będzie wracał. Narosło wiele mitów i ludowych mądrości typu: „doping jest śmiertelnie niebezpieczny” lub „przecież wszyscy biorą na potęgę”. Jest mi bardzo daleko zarówno do pierwszego, jak i do drugiego stwierdzenia.
Co jest oszustwem, a co oszustwem nie jest? Jakie dawki powinny być akceptowalne, a jakie nie? Które środki należy wykreślić z listy, a które nie? Co służy lepszej regeneracji, a co bezpośrednio wpływa na walkę i jest oszustwem? W tych kwestiach nigdy nie będzie pełnej powszechnej zgody. No i choćby dlatego warto ustalić pewne zasady i się ich trzymać. Ważne jest to, by te zasady były ustalane na podstawie rzetelnych badań i dokładnej analizy, a nie na podstawie widzimisię kibiców lub poszczególnych zawodników (szczególnie tych mało aktywnych jak Conor McGregor). Celem numer jeden powinno być zdrowie sportowców i niezakłócony rozwój dyscypliny. Zadowolenie kibiców i zarobek organizacji zawsze będą w tle, ale nie mogą przysłonić dobra tych, którzy ryzykują zdrowiem, by kibice mieli co oglądać. UFC i Conor McGregor powinni powściągnąć swoje żądze.
Co my tutaj mamy? Koks McGregor i biznes UFC ponad zasadami?
Można dorabiać opowieści, że rezygnacja z USADA już dawno była planowana. Można nagle wyciągać argumenty przeciw współpracy z agencją (nawet jeżeli część z nich ma sens), ale i tak sytuacja będzie śmierdziała. Wszystko zbiega się w czasie z powrotem McGregora do oktagonu.
Dla jednej walki i dla jednego zawodnika omija się zasady, z którymi przez lata jego nieobecności musieli mierzyć się sportowcy znacznie lepsi od niego. Setki pojedynków na najwyższym poziomie okazują się nie tak ważne jak jedna z walk tego jednego zawodnika, który pewnie i tak nie wróci na szczyt. Niby Koks McGregor przygotowuje się do pojedynku w klatce, ale nie przeszkadza mu to w słownych atakach i zgłaszaniu gotowości do boksowania z Canelo Alvarezem. W międzyczasie inni wojownicy są zawieszani, mają nieoczekiwane kontrole (nawet w dniu ważenia) i obawiają się o ich wyniki.
Co z tego, że od nowego roku USADA w UFC już nikogo nie będzie gnębiła, skoro i tak wszyscy wiedzą, że cała sytuacja jest pod jednego zawodnika. Czy mają mu dziękować? A może powinni domagać się równego traktowania? Niestety, każdy wie, że biznes to biznes, a UFC samymi ideałami się nie wyżywi. Po prostu – są ludzie, którym pozwala się na więcej.
Jeszcze kilka miesięcy przed deklaracją powrotu do klatki Koks McGregor szokował sylwetką wielu kibiców, dla których takie rzeczy mają znaczenie. Pojawiały się głosy laików, że „teraz to pozamiata” (niby w jakiej kategorii wagowej?). Pojawiały się też głosy, że chyba „coś było kokszone”. Nigdy nie będzie jednoznacznych dowodów na to, że w grę wchodził doping, ale USADA sugerowała, że McGregor mógł stosować eksperymentalne środki (teoretycznie w celu wyleczenia kontuzji). Ostatecznie zawodnik wrócił pod nadzór USADA 8 października. A 9 października UFC ogłosiło, że z końcem 2023 roku rezygnuje z usług agencji.
Dlaczego kontrole antydopingowe mają sens?
W świecie, w którym ludzie nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa trudniej jest dyskutować o zdrowiu sportowców. Już teraz zawodnicy MMA muszą działać na takich obrotach, które prędzej czy później będą miały wpływ na ich organizmy. Lata spędzone na macie, godziny walki w oktagonie, połamane kości, naderwane mięśnie, nieustanne obciążenie układu krążenia – sport to „zdrowie”. Oczywiście nie każdy kibic o tym wie i nie każdy to uszanuje. Bycie zwolennikiem nieograniczonego dopingu to instrumentalne traktowanie zdrowia zawodników.
A teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której wyścig będzie toczył się również w obszarze… nazwijmy go „farmakologicznym”. Żadnemu zawodnikowi UFC nie można odmówić ambicji. Oni wezmą udział w tym wyścigu, bo każdy chce być najlepszy. Jeżeli ich rywal będzie koksił bez opamiętania, oni też będą zmuszeni pomóc swojemu organizmowi. Oczywiście chłodna głowa, szybkość, sprawność, gameplan i technika nadal będą miały znaczenie, ale będą one wykorzystywane w realiach „kto sterydów więcej”. Już teraz przygotowanie fizyczne ma spore znaczenie, ale co będzie, gdy to przygotowanie fizyczne będzie składało się nie tylko z odpowiedniej diety, suplementacji i treningów, ale również z odpowiedniej kombinacji „magicznych składników”? Może dochodzić do groźnych sytuacji, bo granice organizmu łatwo jest przekroczyć (nawet jeżeli korzysta się z usług profesjonalistów), a stosowanie dopingu może mieć konsekwencje w życiu pozasportowym.
Alternatywa dla USADA – brzmi dobrze, ale co z okresem przejściowym?
Masz swoich ulubionych zawodników i cieszysz się z ich długich karier? To m.in. dlatego, że mamy w UFC ustanowione zasady rywalizacji, badania lekarskie i wszelkie ograniczenia, które pozwalają sportowcom zachować zdrowie. Skoro już teraz zdarzały się drastyczne przypadki omdleń, zasłabnięć i hospitalizacji przy robieniu wagi, do podobnych zdarzeń mogłoby dojść dojść również przez stosowanie obecnie niedozwolonych środków. Na szczęście UFC chce rozpocząć współpracę z inną agencją antydopingową – Drug Free Sport International, która testuje sportowców NFL, NBA i MLB.
Działalność USADA pozostawiała wiele do życzenia. Jeden zawodnik był testowany wielokrotnie (jak np. Jiri Prochazka), inni mieli względny spokój. Co więcej, rok współpracy z agencją miał kosztować UFC 7 milionów dolarów rocznie. Zastanawia mnie, czy Drug Free Sport International będzie robiło to sprawiedliwiej niż USADA. Według zapowiedzi ma to wyglądać znacznie lepiej niż obecnie.
No i oczywiście zastanawia mnie, od kiedy ta współpraca zacznie się na dobre. Czy również w tym przypadku Conor McGregor będzie w stanie wpływać na współpracę UFC i Drug Free Sport International?
Koks McGregor ponad zasadami? Czy to gra warta świeczki?
Moim zdaniem UFC sporo traci wizerunkowo na faworyzowaniu swoich najbardziej „kasowych” zawodników. Pół biedy, jeżeli są oni aktywnymi wojownikami i wygrywają swoje pojedynki (poniekąd potwierdzając słuszność decyzji UFC). W przypadku McGregora mamy powrót po ponad dwóch latach i po dwóch porażkach z rzędu (poprzedzonych wielkimi zapowiedziami powrotu na szczyt).
Przez wiele lat UFC tworzyło wizerunek organizacji profesjonalnej, skupionej na sporcie, sprawiedliwie traktującej swoich zawodników (pisze o czasach dość odległych). Organizacji, dla której ważna była walka z dopingiem. Wraz z kolejnymi akcjami McGregora ten wizerunek upada. Skoro McGregor może wpływać na tak poważne biznesowe decyzje jak rezygnacja z agencji antydopingowej, UFC przestaje być wzorem do naśladowania, a staje się zwykłym biznesem na pasku celebryty, który zawsze wraca do gry na własnych zasadach. Ale nie jest to już wielkim zaskoczeniem.
McGregor w końcu przestanie walczyć, a walka z dopingiem jest i będzie stałym wyzwaniem. Czy warto dla lepszego zarobku poświęcać swój wizerunek budowany latami?
Krótkowzroczność UFC
Na jak długo McGregor wróci do walki i co pokaże w swoim pojedynku? Nie spodziewałbym się niczego spektakularnego, skoro już teraz otwarcie przyznaje, że chce walki bokserskiej z Canelo Alvarezem. W sumie nawet za bardzo nie chce mi się go oglądać. Jego pozytywny wpływ na świat sportów walki już dawno się skończył. Oby tą samą drogą nie poszło UFC i oby nowy partner antydopingowy robił dobrą robotę. I był stawiany ponad jednego roszczeniowego zawodnika.