Joanna Jędrzejczyk porażkę z Rose Namajunas tłumaczy zbijaniem wagi: Cieszę się, że w ogóle funkcjonuję, że żyję
Joanna Jędrzejczyk (14-1) udzieliła obszernego wywiadu Przemysławowi Osiakowi z Przeglądu Sportowego. Polka wskazała w nim przyczynę słabego występu na UFC 217. Jej zdaniem źle przebiegł proces zbijania wagi, co miało przełożenie na wydarzenia w oktagonie. Przypomnijmy, że Jędrzejczyk przegrała w 1. rundzie przez TKO z Rose Namajunas (7-3).
„Musiałam stawić czoła bardzo ciężkiemu zbijaniu wagi. Ja wiem, że to wpłynęło na efekt końcowy. I ja często mówię, że ta walka to był wypadek, to co się wydarzyło, a ludzie mówią „nie, to była porażka”. A ja nawet nie biorę tego jako porażki, bo ja nadal znam swoją wartość i ja wiem jakim jestem człowiekiem, i jakim jestem sportowcem, i jakie mam dalsze ambicje. Ja wierzę w to, że ja tę walkę miałam wygrać i wiem, że ja tę walkę mogłam wygrać. Niestety osoby, z którymi współpracowałam doprowadziły mnie do bardzo krytycznego stanu i może tutaj chodziło o stan fizyczny, bo ja psychicznie do tej walki stanęłam i wyszłam także w nocy z czwartku na piątek czyli kilkanaście godzin przed ważeniem musiałam stawić czoła czternastu godzinom ciężkiego zbijania wagi. To nie był łatwy proces. Mi przyświecało tylko jedno – muszę zrobić wagę. I ja swojej doktor wielokrotnie mówiłam: „ja muszę rano stanąć w limicie 115 funtów”. I nieważne co ja teraz mam zrobić, czy ja mam przekopać wąwóz czy mam siedzieć w wannie w temperaturze nie wiadomo jak wysokiej, ja chcę tę wagę zrobić i musi wziąć to pod uwagę.
I tutaj wyszły jakieś zaniedbania podczas campu. Ja miałam dość mocne zbijanie wagi już w Dallas (na UFC 211 – przyp. red.). I ja wielokrotnie podczas przygotowań mówiłam, że ja nie chcę popełnić tego błędu, bo wiadomo z wiekiem nasz organizm się zmienia i te zbijania wagi też są trudniejsze. Organizm jest, jak ja to mówię, cwaną bestią i to powoduje, że za każdym razem te zbijanie jest inne. Często trudniejsze. A niestety stało się tak, że byłam lżejsza przed tygodniem walki, a moja waga raptownie skoczyła, czego moja dietetyk i lekarz nie mogły żadnym sposobem zbić. Wieczorem z czwartku na piątek miałam 7,5kg do zbicia. To jest bardzo dużo. Ja jestem teraz szczęśliwa, że w ogóle funkcjonuję, że żyję, bo wielokrotnie się słyszy, że jakiś zawodnik poniósł śmierć albo stało się coś niekorzystnego dla zdrowia w trakcie zbijania wagi, bądź po zbijaniu.”
W dalszej części rozmowy Joanna Jędrzejczyk wyznała, że przez błędy w zbijaniu wagi nie zamierza dalej współpracować z Perfecting Athletes czyli grupą, która do tej pory odpowiadała za jej dietę i proces odpowiedniego cięcia wagi.
Całość znajdziecie na przegladsportowy.pl.