MMA PLNajnowszeBez kategoriiLwie Serce Anthony’ego Smitha. To może być kolejny rywal Błachowicza!

Lwie Serce Anthony’ego Smitha. To może być kolejny rywal Błachowicza!

Nie tak dawno wróżyliśmy Janowi Błachowiczowi walkę o pas wagi półciężkiej UFC z Alexandrem Gustafssonem. Organizacja wybrała jednak pojedynek Szweda z Jonem Jonesem, co może nie było zbyt sprawiedliwe, ale jednak dużo bardziej rentowne niż jego konfrontacja z Polakiem.

błachowicz chce walki o pas ufc
Foto: Esther Lin, MMA Fighting

Naszemu zawodnikowi droga do zdobycia wymarzonego trofeum trochę się wydłuży. Wszystko wskazuje na to, że były mistrz KSW znalazł już kolejnego rywala. Anthony „Lionheart” Smith to idealny kandydat. Przybliżymy, dlaczego. Jego pseudonim nie wziął się znikąd!

W wagach niżej przeciętny. W półciężkiej rewelacyjny

Tak można podsumować dotychczasową karierę Anthony’ego Smitha. W UFC walczy on od lutego 2016 roku i, jak na zawodnika z takim stażem, do organizacji trafił dość późno. Miał wówczas już bilans 23-11 i nie zanosiło się, że będzie człowiekiem, który światowego potentata podbije. Można jednak sądzić, że wybrał idealny moment. To tutaj podjął najlepszą decyzję w swojej karierze.

W organizacji „Lionheart” zaczynał od kategorii średniej. Tam było nieźle, ale bez szans na walki z czołówką. Pokonał Leonarda Guimaraesa, Elvisa Mutapcica, Andrew Sancheza i coraz słabszego Hectora Lombarda. Przegrywał z Cezarem Ferreirą i Thiagiem Santosem. Bardzo solidnie, ale nijak to się ma do jego osiągnięć w wadze do 205 funtów. Tam o starciach ze ścisłą czołówką mógł tylko pomarzyć. Tutaj stało się to rzeczywistością.

53 sekund z Rashadem Evasem, 89 z Mauriciem Ruą. Legendy MMA ze Smithem nie miały szans. Obu zawodników Amerykanin znokautował. Ba, triumf nad „Shogunem” wynagrodzono nawet bonusem w wysokości 50 tysięcy dolarów. Dana White lubi to.

Szybki awans w rankingach, coraz bliżej wymarzonego trofeum… Historia wcześniej dla Smitha niewiarygodna, wręcz niemożliwa do zrealizowania. Sen zaczął się spełniać. Pozostało tylko pokonać Volkana Oezdemira.

Udało się. Szwajcar, który był poprzednim oponentem w tej wadze Daniela Cormiera, poległ w trzeciej rundzie. Nie nokaut, a poddanie. Duszenie zza pleców. Smith to zawodnik wszechstronny, co po raz kolejny udowodnił. A na dodatek nie był faworytem tego pojedynku. To robi wrażenie.

Ma chrapkę na pas. Jan Błachowicz również

Historia Smitha jest rzadko spotykana, ale nam znana doskonale. Łudząco przypomina ostatnie losy w UFC  Jana Błachowicza, który odbił się od dna i awansował na trzecie miejsce w rankingu. Tego też nikt się nie spodziewał.

Obaj zawodnicy nie znają nazwiska kolejnego przeciwnika, ani daty starcia. Obaj mają chęci i umiejętności, by zdobyć wymarzony pas mistrza Ultimate Fighting Championship. Obaj wyzywali już Alexandra Gustafssona i Jona Jonesa do pojedynku, ale na to chyba wciąż za wcześnie. Nikt nie będzie czekał pół roku.

Co teraz? To proste. Niech matchmakerzy się posłuchają. Pojedynek Jana Błachowicza z Anthonym Smithem ma sens!

Ciasno w rankingu. Trzeba to rozwiązać

Nie oszukujmy się. Wadze półciężkiej w UFC daleko do jej świetności sprzed lat. Początek rankingu nie prezentuje się jednak najgorzej. Jako mistrz widnieje jeszcze Cormier, który trofeum w dniu walki Gustafssona z Jonesem zwakuje. Szwed zresztą jest pierwszy, a „Bonesa”… w ogóle nie ma.

Drugi był Oezdemir, którego właśnie dotychczas dziesiąty Smith pokonał. Oznacza to dwie rzeczy. Awans Jana Błachowicza na pozycję następnego w kolejce do walki o pas, który w końcu zajmie miejsce numer dwa. I wysoki skok „Lionhearta”. Być może nawet tuż za plecy Polaka, bo Ilir Latifi wirtuozem MMA nie był, nie jest i nie będzie.

Owszem, ani Smith, ani Błachowicz w Stanach Zjednoczonych nie mają jeszcze wyrobionej marki. Brakuje im popularności, co zresztą potwierdził wybór Jonesa jako kolejnego pretendenta do tytułu. Nie oznacza to jednak, że nie są doceniani przez pracodawcę. W końcu jeden bił się pomimo fatalnej passy porażek, a drugi z marszu dostał walki z legendami UFC. Duży kredyt zaufania się opłacił.

Co, gdzie i kiedy?

Polak bił się ostatnio na początku września, Amerykanin pod koniec października. Różnica teoretycznie spora, ale „Cieszyński Książę” chciał się udać na dłuższy urlop. To było pracowite 12 miesięcy w jego wykonaniu i droga niczym „od zera do bohatera”.

Proponuję, aby do pojedynku Smith vs Błachowicz doszło w pierwszym kwartale przyszłego roku. Odpoczynku trochę będzie, czasu na przygotowania również. W sam raz, aby zdążyć na walkę ze zwycięzcą starcia Jones vs Gustafsson 2 w połowie roku. Przypomnę, że ci panowie powalczą 29 grudnia na UFC 232 w T-Mobile Arena w Las Vegas.

O ile oczywiście UFC na takie zestawienie się zdecyduje. To ma sens. Make it happen!

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis