MMA PLNajnowszeBez kategorii„Jak te baby”, czyli: ploty, ploty….

„Jak te baby”, czyli: ploty, ploty….

Jak donosi cagepotato.com, właściciel Tristar Gym i wieloletni trener Georges St. Pierra Firas Zahabi w udzielił wywiadu dla Heavy.com, w którym przynajmniej parokrotnie powtórzył, że podejmuje obecnie próby ściągnięcia dla GSP nowego sparingpartnera, obecnego mistrza wagi półciężkiej organizacji Strikeforce – Gegarda Mousasiego.
Zahibi zauważa, że coraz ciężej jest znaleźć dla GSP sparingpartnera, który byłby w stanie go „przycisnąć”. Georges nie przestaje się rozwijać, co z uwagi na jego obecny poziom, może być przerażające dla ewentualnych jego oponentów.
Do póki jednak pozostaje on w swojej wadze, nie będzie z tym problemów. Może on bowiem pozostać przy takim poziomie treningów jaki ma obecnie. Jeżeli jednak perspektywa jego przejścia do wyższej kategorii była by bliższa niż dalsza, to niewątpliwie wycisk by mu się przydał. Musiał by on brać przecież pod uwagę pojedynek z takim zawodnikiem jak Anderson Silva (a o to właśnie tak naprawdę w tym wszystkim chodzi – chęć zobaczenia pojedynku 2 mistrzów).

Mousasi musi jeszcze potwierdzić swoją „jakoś” w ringu, w walce z lepszymi zawodnikami niż dotychczas (nie ujmując Sobralowi czy Huntowi). Jednak napewno swoim „luźnym” stylem walki i kombinatoryką w ringu, przypominać może nieco Andersona (nie, nie chcę tu stawiać znaku równości bynajmniej). Taki sparingpartner napewno by się GSP przydał.
Czy to jednak możliwe….kto to wie. Nikt tego napewno definitywnie nie przekreśli. Dopóki Mousasi nie pojawi się w relacjach prasowych z logo UFC w tle, myślę że Scott Coker nie będzie w to się angażował.

Inną kwestią pozostaje sama możliwość przejścia GSP do kategorii wyżej. Biorąc pod uwagę jego ostatnie wypowiedzi, gdzie stwierdza, że nie chciałby wówczas walczyć ze swoimi przyjaciółmi, wydaje się to raczej mało prawdopodobne. Jak bowiem innaczej wyobrazić sobie jego obecność w wadze średniej i nie zakontraktowanie jego pojedynku z Natem Marquardtem? Zresztą jeszcze niedawno GSP o Andersonie wypowiadał się w podobnym tonie co o Marquardtcie twierdząc, że on też jest jego przyjacielem. Przecież wszyscy są jego przyjaciółmi! Może to i nieco śmieszne, ale prawdziwe, bo przecież kto może nie lubić St. Pierra? No może nieco BJ Penn, po tym jak rzucał oszczerstwa wobec GSP, że ten podczas walki smarował z premedytacją ciało wazeliną. Ok, to można pominąć….

Niemniej, tak czy inaczej, dobrze że trenerzy szukają nowych sparingpartnerów dla GSP. Wyrządzili by mu wielką krzywdę, gdyby to sobie odpuścili i nie pozwolili mu na dalszy rozwój, gdy ma na to jeszcze szansę i fizyczne możliwości. Każdy przecież chciałby zobaczyć, jaki „potwór” może z niego wyrosnąć.

W każdym bądź razie… wszystko to wygląda jak narazie tylko na przysłowiowe ploty..i nic więcej. Warto jednak wiedzieć „co w trawie piszczy”.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis