Ile KSW dawało Joannie Jędrzejczyk za walkę w ich organizacji? Przeczytaj fragment „Wojowniczki”!
Aktualna mistrzyni wagi słomkowej UFC Joanna Jędrzejczyk (13-0) w przeszłości mogła rywalizować w największej polskiej organizacji MMA – KSW.
W autobiograficznej książce – „Wojowniczka”, której bohaterką jest Jędrzejczyk, Polka przedstawiła kulisy negocjacji z KSW oraz wskazała powody niewstąpienia w szeregi zawodników Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego.
Fragment „Wojowniczki” poniżej:
„W KSW, lecz jeszcze nie za pojedynek z Kowalkiewicz, miałam zarobić osiem tysięcy złotych plus dwa tysiące za zwycięstwo. To nie była słaba kasa, ale przecież walczyłabym tylko dwa razy w roku. Być może drugie tyle wzięłabym od sponsorów, lecz to nadal nie byłby korzystny układ. Najgorszy miałby być zapis w umowie, który nie pozwoliłby mi się uwolnić i odejść do UFC. […] W KSW musiałabym kisić się cholernie długo, może nawet do dziś.
Zgoda, pokazywano by mnie w otwartym Polsacie paru milionom widzów, zdobyłabym rozpoznawalność w kraju. Wygrałabym z Kowalkiewicz, przejęłabym pas i co dalej? Zostałabym kaczką dziwaczką. KSW nie jest w stanie zadbać o wysoki poziom sportowy walk kobiet. Wyjątkiem był pojedynek Kowalkiewicz z Kalindrą Farią. Brazylijka postawiła się Karolinie, a potem nie mogła uwierzyć w werdykt. Moim zdaniem Faria była lepsza, jednak przegrała.
W jednym z wywiadów powiedziałam, że wybrałam UFC, bo nie zamierzam obijać kelnerów. Nie chodziło mi o to, że polscy i europejscy zawodnicy są do niczego, że do niczego jest KSW. Doceniam to, co zrobili szefowie projektu – Martin Lewandowski i Maciej Kawulski. Ich działania przyczyniły się do tego, że dzisiaj wielu Polaków rozumie mój sukces Nie wyobrażam sobie jednak udziału w pojedynku, którego wynik byłby przesądzony ze względu na niski poziom rywalki…”