Homoseksualizm w UFC. Dlaczego lesbijkom jest łatwiej niż gejom?
Według różnego rodzaju badań przynajmniej kilka procent światowej populacji stanowią osoby o orientacji homoseksualnej. Analizując roster UFC te dane zdają się potwierdzać, jednakże oficjalnie statystyka ta ma zastosowanie tylko w przypadku jednej płci.
Według podanych poniżej danych UFC zatrudnia obecnie 586 mężczyzn i 105 kobiet. Nawet jeżeli te nieoficjalne dane nie są w 100% dokładne to dają przybliżony obraz o jakich wielkościach mowa.
Updated Number of Listed #UFC Fighters, 691:
HW: 56
LHW: 62
MW: 74
WW: 106
LW: 103
FW: 73
BW: 65
FlyW: 47W FW: 4
W BW: 28
W FlyW: 25
W SW: 48— Jed I. Goodman © (@jedigoodman) March 6, 2018
Jak więc widać w UFC jest ponad 5-krotnie więcej mężczyzn i kobiet.
LESBIJKI W UFC TO STANDARD
Pomimo to do orientacji homoseksualnej przyznają się wyłącznie zawodniczki, i w dużej mierze są to czołowe zawodniczki swoich dywizji.
Wśród nich jest m.in uczestniczka pierwszej walki kobiet w UFC, Liz Carmouche (11-6), która na UFC 157 walczyła o pas kategorii koguciej z Rondą Rousey (12-2).
Niedawno w starciu, które prawdopodobnie wyłoniło kolejną pretendentkę w kategorii słomkowej mierzyły się dwie lesbijki. Ostatecznie Jessica Andrade (17-6) jednogłośną decyzją sędziów pokonała Tecię Torres (10-2) na gali w Orlando.
Pierwszą walką mistrzowską pomiędzy osobami otwarcie deklarującymi orientację homoseksualną będzie natomiast walka wieczoru UFC 224, w której zmierzą się Amanda Nunes (15-4) i Raquel Pennington (9-5). Co ciekawe ich partnerki to również zawodniczki UFC. W przypadku Nunes jest to Nina Ansaroff (8-5), partnerką Pennington jest natomiast wspomniana wyżej Tecia Torres.
Jak można zauważyć orientacja homoseksualna w przypadku zawodniczek UFC jest sytuacją całkowicie normalną i akceptowalną. Inaczej wygląda to jednak wśród mężczyzn. Niektórzy zawodnicy wspierają prawa środowisk LGBT, choćby przez pojawianie się w specjalnych koszulkach z napisem „WE ARE ALL FIGHTERS”. Tutaj przykładami są Travis Browne (18-7-1), Mark Hunt (13-12-1, 1 N/C) czy Kevin Lee (16-3).
O krok dalej poszedł nawet Marc Diakiese (12-2), który zapozował dla gejowskiego magazynu Gay Times.
https://twitter.com/GayTimesMag/status/833330474378489857
Mimo wszystko jednak żaden z zawodników UFC otwarcie nie przyznał się do orientacji homoseksualnej. Skoro mamy co najmniej 6 lesbijek w UFC to z czysto statystycznego punktu widzenia mało prawdopodobne, aby w ponad 5-krotnie większej męskiej populacji nie było choćby jednego takiego przypadku.
DLACZEGO NIE MA (OFICJALNIE) GEJÓW W UFC?
Dlaczego więc zawodnicy w przeciwieństwie do zawodniczek nie przyznają się do odmiennej orientacji?
Na pewno głównym powodem jest tutaj strach przed reakcją środowiska. MMA jest postrzegane jako męski i brutalny sport i deklaracja bycia gejem zupełnie nie licuje z tym obrazem.
Mając na myśli środowisko chodzi mi o wszystkich. Po pierwsze – koledzy. Czy sparingpartnerzy nie będą mieli problemu ze wspólnymi treningami z gejem? Zapewne wielu jest tolerancyjnych, ale inni nie będą chcieli się narażać na złośliwe komentarze po „kulance z gejem”. I tego zawodnicy o orientacji homoseksualnej się obawiają.
Druga kwestia – fani. Hejterzy to niestety nasza codzienność, a dawanie komuś pożywki do wyzywania od „pedałów” i „ciot” na pewno nie jest zachęcające.
Wykorzystywanie takiego wątku przez rywali uprawiających „trash talk” jest kolejnym czynnikiem odstraszającym przed ujawnieniem. W tym wypadku również takie działanie raczej nie byłoby na rękę organizacji UFC. Jakkolwiek szum wokół walk jest jak najbardziej korzystny, tak dotykanie drażliwych tematów jak kwestie rasowe, religijne czy właśnie dotyczące orientacji seksualnej nie jest zbyt mile widziane. Dlatego też ewentualne skandale na tym polu mogłyby stanowić niekorzystny PR dla organizacji.
Czy któryś z zawodników podejmie odważną decyzję i postanowi przełamać pewnego rodzaju tabu? Ciężko stwierdzić, tym bardziej, że jak widać może to mu przynieść więcej złego niż dobrego.