Historyczny ranking UFC Dany White. Promocja ponad sportem? [KOMENTARZ]
Jon Jones, Ronda Rousey, Georges St-Pierre, Conor McGregor – właśnie ta czwórka to historyczny ranking UFC Dany White. Włodarz organizacji uważa, że to właśnie wspomniani sportowcy są najlepszymi zawodnikami UFC w historii. Najlepszymi pod jakim względem? Wygląda na to, że jest to ranking sportowo-marketingowy. O czym zresztą wspomina sam Dana White. A mnie nasuwa się pytanie, czy powinniśmy pamiętać o zawodnikach najlepszych czy o zawodnikach najgłośniejszych?
Jaka jest prawda? Każdy ma swoją
Nie zamierzam kruszyć kopii o to, jakie zdanie ma Dana White. Każdy ma prawo do swoich opinii. I to samo proponuję czytelnikom – by debatować i prezentować swoją opinię, ale nie spinać się nadmiernie o kwestie rankingowe. Rozumiem, że rozmowy o wyższości jednego zawodnika nad drugim zawsze będą kontrowersyjne i będą angażowały zarówno kibiców, jak też trenerów, o samych zawodnikach nie wspominając. Najlepiej skupić się na weryfikacji, czyli na samych pojedynkach. Gdy jeden zawodnik w końcu zmierzy się z innym zawodnikiem, rankingi tracą swoją wątpliwą moc. Ranking to gdybanie i prezentowanie opinii. Fajnie, gdy są one czymkolwiek podparte, a gorzej, gdy pozycja danego zawodnika nie jest odpowiednio wytłumaczona. A rankingi dotyczące historii sportów walki będą jeszcze bardziej wątpliwe, bo nie zestawisz starych emerytowanych mistrzów z rożnych czasów rozwoju dyscypliny.
Kobiety w MMA i wyższy poziom – tak historyczny ranking UFC tłumaczy Dana White
W pełni zgadzam się z obecnością Jona Jonesa i GSP w rankingu. Natomiast nie zgadzam się w kwestii Rondy Rousey i Conora McGregora. Dana White tłumaczy, że Ronda jest niezwykle zasłużona dla kobiecego MMA i gdyby nie ona, kobiety nie walczyłyby w UFC. To akurat mogę zrozumieć, choć nie do końca się zgodzić. Gdyby nie ona, na pewno pojawiłyby się inne. W kwestii McGregora tłumaczenie jest dla mnie mniej zrozumiałe. On „podniósł poziom i zmienił tę grę na całym świecie”, cokolwiek by to nie miało znaczyć. Zapewne chodzi o „wyższy poziom” promocji swojej osoby. Zgodzę się, że jest on sprawniejszy i skuteczniejszy, ale czy wyższy? To już kwestia dyskusyjna, szczególnie zwracając uwagę na zachowania wątpliwe moralnie.
Obok najlepszych zawodników pod względem sportowym, dominatorów swoich kategorii (choć dominujących w różnym stylu), pojawiły się osoby zasłużone dla promocji MMA na świecie. Moim zdaniem to mieszanie dwóch różnych światów, dwóch różnych podejść. Oczywiście nie odmawiam niewątpliwych zasług wszystkim wspomnianym zawodnikom.
Czy na miano najlepszego zawodnika w historii UFC zasługują osoby, które promowały sport, ale ustępowały innym pod względem sportowym? Moim zdaniem podobne podejście jest krzywdzące dla tych zawodników, którzy po prostu chcą być najlepsi i przede wszystkim odnajdują się w sporcie, a nie w promocji własnej osoby.
Dlaczego są lepsi niż Ronda Rousey?
Ronda Rousey była prawdziwym dominatorem swojej kategorii wagowej. Większość obron pasa kończyła się w pierwszej minucie pojedynku. Agresja, siła, szybkość, dynamika – była kilka poziomów wyżej niż rywalki. W UFC jedynie Miesha Tate potrafiła oprzeć się dominacji Rousey do trzeciej rundy. Ronda faktycznie była nie do zatrzymania, a czas jej mistrzostwa był czasem bezwzględnej dominacji. Robiła z przeciwniczkami to, co chciała. Czy to w stójce, czy w parterze.
Do czasu, gdy sensacyjnie pokonały ją Holly Holm, a później (już mniej sensacyjnie) Amanda Nunes. No i tutaj pozostaje pytanie, czy 5 udanych obron pasa (nawet w niezwykle dominującym stylu) wystarczy, by uważać ją za jednego z najlepszych zawodników w historii UFC. Mimo że mistrzostwo Rondy było bardzo dominujące, to jednak zarówno czas na tronie, jak i liczba obron mistrzostwa nie należą do najdłuższych. Znacznie dłużej mistrzami byli choćby Jon Jones, Georges St-Pierre, Anderson Silva, Demetrious Johnson i wielu, wielu innych. Oni też więcej razy bronili mistrzowskiego pasa.
Trzeba przyznać, że Rousey była dominatorką nowej, dopiero tworzącej się kategorii wagowej. Kobiece MMA było w dość początkowej fazie rozwoju. Absolutnie nie umniejszam jej umiejętnościom, jak też umiejętnościom jej rywalek, ale trzeba przyznać, że pod względem sportowym mistrzowie bardziej „napakowanych” kategorii mieli większe wyzwanie. Przeciwników na najwyższym poziomie było więcej, każdy stanowił zagrożenie dla mistrza. Tutaj była Ronda i długo długo nikt. Aż do czasu, w którym sposób na nią znalazły Holly Holm i Amanda Nunes. Ronda Rousey nie odzyskała mistrzostwa. Po porażkach nie wróciła do MMA.
Dlaczego są lepsi niż Conor McGregor?
Conor McGregor to mistrz dwóch kategorii wagowych, który nigdy nie obronił ani pasa kategorii piórkowej, ani pasa wagi lekkiej. Czy nikt nie był godny powalczyć z nim o pas? Oczywiście, że był (choć w wadze lekkiej był wtedy pewien kryzys), ale dzięki skutecznej promocji i olbrzymiej rozpoznawalności Conor mógł sobie pozwolić na kasowe pojedynki poza jego kategoriami. I na to wszystko zgadzało się UFC, bo również dla organizacji bardziej opłacały się starcia z Natem Diazem niż kolejna obrona pasa z kimś z dywizji, kto mógłby trochę przygasić gwiazdę McGregora.
W moim odczuciu McGregor był zbyt mocno chroniony przez UFC, by w pełni pokazać swój potencjał. Powrót do MMA? Jaki był, każdy widział. Conor McGregor źle zniósł próbę czasu. Okazało się, że zarówno w stójce, jak i w parterze nie radził sobie tak, jak zapowiadał.
To fakt, że McGregor mocno namieszał w UFC, ale po tym zamieszaniu poszedł w swoją stronę. Pokazywał świetną stójkę (choć wbrew obiegowej opinii wcale nie był najprecyzyjniejszym strikerem, ani nie miał najwięcej nokautów w organizacji), ale boleśnie zweryfikowali go zarówno Khabib Nurmagomedov, jak i Dustin Poirier. Zrobił zamieszanie, zniknął robić swoje biznesy i wrócił, by pokazać, że „król jest nagi”. Czy historyczny ranking UFC to dobre miejsce dla McGregora?
Historyczny ranking UFC – a więc kto?
Nie lubię tworzyć rankingów, ale gdybym patrzył tylko na kwestie sportowe i tak jak Dana White miał obsadzić pierwsze 4 miejsca, mój historyczny ranking UFC wyglądałby tak:
- Jon Jones
- Georges St-Pierre
- Anderson Silva
- Demetrious Johnson
To mistrzowie, którzy niejednokrotnie udowadniali swój poziom. Docierali na szczyt, nie uciekali od walki (mimo że Jon Jones miał sporo przerw nie zawsze spowodowanych kontuzjami). Każdy ma swoją specyfikę – jedni nokautowali, inni dominowali w parterze, ale żadnemu z nich nie można odmówić ani umiejętności, ani prawdziwego mistrzostwa, bronionego wielokrotnie. Oni udowodniali swój poziom i z czystym sumieniem można ich zaliczyć do najlepszych zawodników UFC w historii.
Chodzi o sport, a nie o promocję
Absolutnie nie neguję zasług Conora McGregora i Rondy Rousey. Po prostu uważam, że pod względem czysto sportowym w historii UFC było wielu znacznie lepszych zawodników. Gdyby stworzyć ranking osób najbardziej zasłużonych dla promocji MMA, Ronda i Conor zajęliby czołowe miejsca. A gdy rozmawiamy o sporcie, pamiętajmy, że było wielu znacznie lepszych wojowników.