GSP o trylogii z BJ Pennem: Dla mnie to nie ma sensu
Ostatnio bardzo dużo mówi się o powrocie do oktagonu legendarnego Georges’a St-Pierre’a (25-2), którego kolejni zawodnicy wyzywają go do walki. Wśród nich znalazł się również BJ Penn (16-10-2), który na swoim Twitterze napisał, że jeśli walka odbyłaby się w limicie 155 funtów, to znajdzie dla niego czas w listopadzie.
Matchmakerzy UFC postanowili zestawić wracającego do klatki po 2 latach Bj Penna z Ricardo Lamasem (16-5) na gali UFC Fight Night 97, która odbędzie się 15 października na Filipinach.
GSP i Penn już dwukrotnie spotkali się w oktagonie. Oba starcia wygrał Kanadyjczyk, wygrywając kolejno przez decyzję i TKO. Teraz St-Pierre uważa, że nie ma sensu organizować trzeciej walki. Wierzy, że całe ryzyko nie jest tego warte.
„Nie mam nic do zyskania poprzez walkę z BJ Pennem. BJ jest niebezpiecznym zawodnikiem. On ciężko trenuje. Jest dobrze wytrenowany. Jest jednym z najlepiej doświadczonych facetów, z którymi walczyłem. Jego jedynym problemem jest to, że nie wkłada wysiłku w swoje przygotowania.
Walczyłem z nim już dwa razy. Nie widzę dla siebie nic dobrego w tym, że wrócę i stoczę walkę akurat z nim. Wielu zawodników mnie wyzywa, ale nie widzę sensu walki z nim.”
Mówi się, że walka dwóch weteranów UFC byłaby czymś co ucieszyłoby fanów. Dla St-Pierre’a jednak jest to za wysokie ryzyko i gra nie jest warta świeczki.
„To jest niepotrzebne ryzyko dla mojego dziedzictwa oraz kariery, żebym teraz podjął z nim walkę. To nie jest dla mnie nic dobrego. Myślę też, że to niebezpieczne. Jeśli byłby to spacer po parku, mógłbym to zrobić.”
Na razie nie wiadomo z kim, ani kiedy GSP spotka się w swoim powrocie do klatki. Przyznał jednak, że chętnie zmierzyłby się z takimi zawodnikami jak Woodley, Maia lub Nick Diaz.