GSP o oddawaniu swoich mistrzowskich pasów: Zawsze daję je tym, którzy mi pomogli

Nie wszyscy wiedza o tym, że jeden z bardziej utytułowanych zawodników MMA w historii, Georges St-Pierre (26-2) oddaje swoje mistrzowskie pasy bliskim mu osobom. Tym razem, pas zdobyty w walce z Michaelem Bispingiem (30-8) trafił w ręce długoletniego trenera zapasów Kanadyjczyka, Victora Zilbermana.

„Każdy pas, który wygrałem w swojej karierze, zawsze daję komuś kto pomógł mi w mojej karierze. Mój pierwszy pas dałem mojej mamie, ponieważ moja mama była tą najważniejszą dla mnie. Kolejny trafił do Firasa, a późniejszy do Johna Danahera.”

Zawodnik stoczył 13 pojedynków o tytuł, ale jak sam przyznaje, w pewnym momencie UFC przestało dawać mu nowe pasy:

„Po pewnym czasie, w kategorii półśredniej, przestali mi dawać pasy, więc nie mogłem ich rozdawać. Teraz dali mi pas wagi średniej, dałem go Victorowi Zilbermanowi, który uczy mnie zapasów od ponad 15 lat.

Kiedy mu go dałem – jest on byłym zapaśnikiem z USSR – myślę, że był to pierwszy raz kiedy się uśmiechnął, więc to go uszczęśliwiło.”

GSP sądzi, że pasy są fajne, ale nie przywiązuje do nich wielkiej wagi.

„Powodem, dla którego wróciłem nie są pieniądze. Chciałem powrotu, ponieważ wiem, że byłem w świetnej formie i wiedziałem, że chcę tworzyć historię. Niekoniecznie zrobiłem to w powodu pasa. Zrobiłem to dla swojego dziedzictwa.

Zrobiłem to, aby móc pielęgnować pamięć, która pozostanie ze mną do końca życia. Pas jest tego symbolem. To miłe, reprezentuje ciężką pracę i poświęcenie, ale może zostać skradziony czy zniszczony. Pamięć, którą zachowuję, to co zrobiłem (na UFC 217), tego nikt mi nie zabierze.

To będzie coś co zachowam do końca życia. Może pewnego dnia, przejdę w życiu przez coś złego, będę mógł usiąść i pomyśleć o tej chwili. To sprawi, że się uśmiechnę. To jest właśnie to czego ludzie nie rozumieją. Robię to dla tej chwili.”