Gamrot dalej ubolewa nad porażką z Hookerem. Zamierza to przekuć w sukces!
Niedługo mija już trzeci miesiąc, od kiedy Mateusz Gamrot musiał uznać wyższość „Wisielca”. Przegrana z Hookerem jest oczywiście czymś nad czym ubolewają zarówno fani, jak i on sam. Podopieczny Mike’a Browna nie zamierza jednak rozpaczać tylko wynieść z tego cenną lekcję, która doprowadzi go jeszcze wyżej!
Starcie Gamrot vs. Hooker było jednym z zestawień gali UFC 305. Był to event, który miał miejsce w połowie sierpnia w Australii.
Wydarzenie samo w sobie było świetne, jednakże polscy fani nie byli zbyt nim ukontentowani. Otóż Polak zdobył bonus za walkę wieczoru i dostarczył wraz z Hookerem wszystkim kibicom niesamowitych emocji. Natomiast sędziowie nie orzekli jego wygranej, a właśnie Nowozelandczyka.
Rezultat ten bolał i dalej boli nie tylko z powodu samej porażki z Danem. Mianowicie spory udział w tym ma również fakt, że gdyby Mati zwyciężył w tym pojedynku to byłby drugi w kolejce do walki o pas…
ZOBACZ TAKŻE: „Ci co komentują niech przyjdą i powiedzą mi to w twarz” – mocny wywiad Kacpra Miklasza po The Warriors MMA 4
Mateusz Gamrot o porażce z Danem Hookerem!
„Gamer” w jednym z ostatnich wywiadów powrócił myślami do swojego pojedynku właśnie z „The Hangmanem”:
Też mnie boli do tej pory. Też mi jest smutno, bo już paznokciami sięgałem ten wierzchołek góry po prostu. Kierując się domeną, że świat należy do odważnych, dalej się tego zdania trzymam, chociaż tym razem mi się nie udało po prostu. Cała przygoda do Australii była super, ale tak jak mówiono niejednokrotnie – możesz osiągnąć wiele sukcesów, ale nic Ciebie tak nie nauczy, jak dana porażka na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Faktycznie jest tak, że dużo mnie to nauczyło, dużo wprowadziłem zmian. (…) Co by nie było, jestem sportowcem. Wiele lat jeszcze przede mną. Co prawda cofnąłem się trochę, jednakże jeśli faktycznie jest mi pisane bycie w czubie kategorii czy bycie najlepszym na świecie, to w końcu to zdobędę. W moim mniemaniu nic się nie zmieniło, cały czas trenuję ciężko, cały czas wierzę w siebie i cały czas będę trenował, dopóki mam siły.
Zawodnik „ATT” oraz „Czerwonego Smoka” na szczęście nie popada w rozpacz z powodu tej porażki. Już jest na Florydzie i właśnie dziś rozpoczyna kolejne treningi w „American Top Team”. Nie wiem jeszcze, kiedy stoczy kolejny pojedynek i z kim, jednakże możemy być pewnie, że będzie w jeszcze lepszej formie niż dotychczas.