Frank Mir przed walką z Fedorem: Mam dwa razy więcej poddań w karierze niż Werdum, ciągle jestem królem poddań
Były mistrz wagi ciężkiej UFC, Frank Mir (18-11), który w pierwszej walce Grand Prix wagi ciężkiej Bellatora zmierzy się z legendarnym Fedorem Emelianenko (36-5, 1 N/C) już 28 kwietnia w Rosemont z pełnym szacunkiem podchodzi do swojego najbliższego rywala.
Amerykanin wciąż traktuje Emelianenkę za absolutną czołówkę na świecie:
„Cholera, to trudna pierwsza walka. Nie żartuję. Fedor Emelianneko ciągle jest fenomenalnym zawodnikiem. Wiem, że wielu ludzi patrzy na niego przez pryzmat jego ostatnich wyników, ale łatwo tak powiedzieć w naszym sporcie. Fedor jest mocny, nadal jest szybki, nie stracił mocy w swoich ciosach. Nawet kiedy trafił Mitrione, to ten upadł. A Mitrione to duży dzieciak, duży facet. Ludzie sugerują, że Fedor kiedyś był nie do pokonania. Owszem, ale ja powtarzam im ciągle, że to nie Fedor stał się słabszy, tylko inni zawodnicy są coraz mocniejsi.
Z propozycji pojedynków, które otrzymałem, to walka z Fedorem jest absolutnie czymś, czego chciałem. Nie dlatego, że Fedor jest jednym z łatwiejszych rywali z całego Grand Prix wagi ciężkiej Bellatora, powodem wyboru Fedora jest to, że on gwarantuje świetną walkę. Dla mnie to świetny pomysł. Nie zawahałem się ani moment.”
Mir nie ukrywa także, że największym jego autem w walce z Rosjaninem będą poddania, zresztą nazwał siebie królem tego typu skończeń:
„Fedor walczył z zawodnikami, którzy mają fenomenalne poddania. Walczył z Minotauro Nogueirą i był w stanie uniknąć poddania, walczył z Fabricio Werdumem i też mu się nic nie stało. Werdum jest zawodnikiem UFC od bardzo długiego czasu, ale to ja wciąż mam prawie dwa razy więcej poddań niż on. Jeśli chodzi o ten aspekt, to można powiedzieć, że nadal jestem królem poddań.”