Frank Mir o planach na przyszłość: Najpierw walka w ACB, potem rewanż z Fedorem…
Co dalej z karierą byłego mistrza wagi ciężkiej UFC, Franka Mira (18-12), który w miniony weekend przegrał przez nokaut w 48 sekundzie walki z Fedorem Emelianenko (37-5, 1 N/C)? Amerykanin nie pozostawia wątpliwości i chce kontynuować karierę. Ba! Ma nawet poważne i konkretne plany na temat swojej zawodowej kariery:
„Bellator mówił o walce w październiku. To byłoby okej, ale chciałbym wrócić do startów trochę wcześniej i w ACB. Potrzebuję trochę więcej walk. Mogę trenować tak dużo, jak chcę, ale to nie odda rywalizacji w klatce. Miałem tylko 40 sekund walki w ciągu ostatnich dwóch lat, więc potrzebuje teraz więcej czasu, więcej stoczonych rund.
Tak więc teraz walka w ACB, a potem mam nadzieję, że rewanż z Fedorem. Myślę, że Fedor wygra Grand Prix wagi ciężkiej Bellatora i może będę jego pierwszym przeciwnikiem w obronie mistrzowskiego pasa, jeśli oczywiście zaliczę kilka wygranych po drodze.”
38-latek odniósł się także bezpośrednio do przegranej z Emelianenką. Porażkę z Rosjaninem Mir zrzucił na rdzę spowodowaną długą przerwą od występów i brak zachowania zimnej głowy w klatce:
„Moje ego ucierpiało na tej porażce. Muszę przyznać, że to była zawstydzające było to obalenie ze strony Fedora z początkowej fazy walki. Potem, kiedy wstaliśmy włączył mi się tryb ulicznej bójki. Zacząłem rzucać lewymi sierpami, zamiast przemyśleć swoje uderzenia. Ale po dwóch latach przerwy od startów, moje opanowanie w klatce nie był na tym samym poziomie. To była rdza spowodowana przerwą o występów. Niepotrzebnie wdałem się w szaleńcze wymiany, zamiast strategicznie podchodzić do każdego ciosu.”