MMA PLNajnowszeFAME MMAFame MMA 2. Celebryci w klatce. „Jest popyt, to jest i podaż”

Fame MMA 2. Celebryci w klatce. „Jest popyt, to jest i podaż”

„FAME MMA 2 to druga odsłona emocjonującej gali freak fight, w której spróbować swoich sił w klatce mogą celebryci, youtuberzy i gwiazdy telewizji!” – tak brzmi pierwszy akapit zapowiedzi zaplanowanej na 13 października gali, która odbędzie się w poznańskiej Arenie. Organizatorzy nie ukrywają, że z nazwy „FAME MMA” bardziej liczy się to pierwsze.

Fame MMA 2. Celebryci w klatce.
Foto: FAME MMA

Należy zadać sobie ważne pytanie – czy ten projekt ma rację bytu i jest potrzebny polskiemu MMA, czy wpływa wyłącznie na jego niekorzyść? Moim zdaniem, pomimo wielu sprzeczności, nie można tego tematu unikać. Warto jest mu dać szansę na spokojny rozwój.

Pierwsza gala się udała. To był sukces

Gdy w sieci pojawiały się pierwsze pogłoski dotyczące gali celebrytów, sam w powodzenie tego projektu nie wierzyłem. Myślałem, że pomysł spali się na panewce i zakończy jedynie na hucznych zapowiedziach, z których nic nie wyniknie. Koniec końców, do imprezy doszło. I choć sam widziałem tylko fragmenty z niej, bo wolę jednak „nieco bardziej” sportowe KSW czy UFC, to muszę przyznać – udało im się. Wszystko wyglądało naprawdę dobrze.

Pierwsza edycja Fame MMA odbyła się 30 czerwca w Koszalinie. W klatce pojawili się między innymi sam organizator – Michał „Boxdel” Baron, znani z social mediów Adrian „Polak” Polański i Dawid „Ambro” Ambroziak, a także patostreamer Daniel „Magical” Zwierzyński. Wydaje się, że najbardziej związaną z profesjonalnym MMA postacią wtedy był… Dawid Ozdoba. Tancerz erotyczny, który padł na deski już w pierwszej rundzie.

Pojedynki były zawodowe. Odbywały się na skróconych limitach czasowych, ale po czasie zostały wpisane na Sherdoga. Organizacja imprezy była w pełni profesjonalna. Przebiła niejedną dużą galę na krajowym podwórku. Ba, śmiało można pokazać ją wielu „promotorom”, żeby zauważyli, jak to się prawidłowo robi. Za to organizatorski duet Michał Baron i Wojciech Gola trzeba pochwalić.

Wśród społeczności sportów walki temat Fame MMA omijano. Jedynym zawodnikiem, który głośno się do niego odniósł, był jak zawsze kontrowersyjny, ale niebojący się własnego zdania, Marcin „Różal” Różalski. Słowa płocczanina dały mi dużo do myślenia. W polskim MMA dopuszczamy się do hipokryzji. Gdy na KSW bije się „Popek” – wszyscy to oglądamy i nie krytykujemy, bo w końcu „przyciągnie januszy przed telewizory”. Gdy jednak dochodzi do organizacji projektu, gdzie wszystkie „dziwolągi” mogą się zebrać i nie zabierać profesjonalnym zawodnikom miejsca na rozpiskach gal typu KSW, krytykujemy go i omijamy szerokim łukiem.

To może być sprzedażowy hit

Fame MMA 1 zakończyło się takim sukcesem, że na drugą edycję długo czekać nie trzeba. Odbędzie się ona 13 października w poznańskiej Arenie. Termin wybrano zresztą idealnie – tuż po Poznań Game Arena, które mają miejsce od 10 do 12 dnia tego miesiąca. Targi gier komputerowych z pewnością przyciągną do stolicy Wielkopolski wiele osób, które zainteresują się też występami w klatce gwiazd YouTube’a i social mediów. Podczas ostatniej edycji PGA frekwencja wyniosła aż 73 tys. osób.

Termin będzie też konkurencyjny dla… Fight Exclusive Night. FEN 22 odbędzie się w hali UAM 20 października. I podejrzewam, że choć widzowie na jednej i drugiej gali nic wspólnego ze sobą mieć nie będą, to zdecydowanie więcej kibiców wybierze się na „freak fighty”. To akurat przykre, że nazwiska Dawida Ozdoby, Daniela Zwierzyńskiego czy Adriana Polańskiego będą miały większą moc niż postaci Damiana Grabowskiego, Kamila Łebkowskiego i Krzysztofa Klaczka.

No, ale dobra – koniec narzekania. Na szczęście w karcie walk Fame MMA 2 jest prawdziwa legenda polskich sportów walki, Piotr „Bonus BGC” Witczak. Nasz wojownik i raper, który swoje umiejętności szlifował w norweskim Trondheim, zapowiada, że – cytując z zapowiedzi na YouTubie – „rozpi****li ku**a” swojego rywala i będzie mu „na glebie takie luje napier*****ł”.

A na koniec zrobi kołowrotek. Tej walki nie powstydziłoby się przecież samo UFC.

„Patostreamer” w klatce. Kontrowersji nie brakuje

Najbardziej kontrowersyjnym zawodnikiem Fame MMA jest Daniel „Magical” Zwierzyński. Nie można się temu dziwić. Człowiek, który jeszcze kilka miesięcy temu na YouTubie chwalił się, ile może wypić i poniżał swoją rodzinę i znajomych, ma teraz przechodzić cudowną metamorfozę i zmieniać się w sportowca. Motywacją są oczywiście pieniądze od organizatorów. Trzymam za niego kciuki. Niech chociaż to mu się w życiu uda.

Wokół jego postaci pojawia się mnóstwo hejtu. Z jednej strony zasłużonego, z drugiej kompletnie dla mnie niezrozumiałego. Bo nie wiem, jak inaczej można nazwać niedawny odcinek „Uwagi” TVN-u, w którym wyżej wymieniony torunianin został „zjechany” za dosłownie wszystko. Nawet to, że będzie się bił. Dla Fame MMA dobra reklama to nie jest. Według mnie TVN strzelił sobie tym w kolano, ale… Nie warto się rozpisywać, niektóre rzeczy lepiej przemilczeć.

„Artysta” z ulicy Urzędniczej w Toruniu na pierwszej edycji Fame MMA zmierzył się z Adrianem Polańskim, teraz jego konkurentem będzie Marcin „Rafonix” Krasucki. I ten pojedynek ma być tym, który zapewni tysiące sprzedanych biletów i transmisji pay per view. Obu youtuberów przedstawiać nikomu raczej nie trzeba. Ich nazwiska rzeczywiście mogą pozwolić na rewelacyjne wyniki sprzedażowe – głównie wśród nastoletniej publiki. Podejrzewam, że sprzedaż PPV będzie imponująca.

YouTube, muzyka, sport… „To fajna przygoda”

Świat YouTube’a najlepiej zrozumie osoba, która sama w tym towarzystwie obraca się od lat. Dlatego o komentarz odnośnie do Fame MMA poprosiłem Marcina Malczyńskiego, którego brat, Dawid, w drugiej walce wieczoru zmierzy się o pas wagi półśredniej z Adrianem „Polakiem” Polańskim.

Bracia Malczyńscy nagrywają na YouTubie serie filmów, swoich sił próbowali również w muzyce, wydając nawet płytę pt. „Neon”. Co może być dla nich następne poza sportem?

Nie lubię takich pytań, bo są w stylu „może się zajmiesz jeszcze k**wa hodowlą jedwabników?!”. Przede wszystkim jesteśmy ludźmi, dodatkowo twórczymi ludźmi, więc czy to muzyka czy filmy na YouTubie – bez znaczenia. Można mieć wiele zajawek. Teraz wchodzimy do sportu – wydaje mi się, że to z chęci podejmowania nowych wyzwań. Gdy nagrywamy filmy komediowe przez trzy lata, czasami wdaje się rutyna, a takie rzeczy jak muzyka czy Fame MMA są fajną przygoda i nowym bodźcem w życiu każdego z nas. A co może być kolejne? Wszystko to, na co będziemy mieli ochotę, bo to tak naprawdę tylko się liczy w życiu.

Według Malczyńskiego, można spodziewać się dobrej dyspozycji jego brata w klatce.

Przygotowania wyglądają bardzo dobrze. Sam nie spodziewałem się aż takiego zapału i determinacji u Dawida. Trenuje przekrojowo, stójkę, zapasy oraz parter. Głównie z naszymi znajomymi oraz ludźmi, którzy chcą naprawdę pomóc, a nie zobaczyli w nas możliwość potencjalnego zarobienia szybkiej kasy.

W przygotowania Dawida Malczyńskiego zaangażowały się osoby dobrze znane w świecie sportów walki.

Często bywamy w Gym-Fight, gdzie bywa, że trener Rafał Petertil, czyli legenda polskich sportów uderzanych, rzuca jakieś cenne wskazówki dla Dawida. Bywamy w Rio Grappling, gdzie pomaga nam Igor, nasz znajomy i bardzo perspektywiczny zawodnik MMA. To zapaśnik z ogromnym, bo kilkunastoletnim doświadczeniem w zapasach na skale światową. Boks prowadzi nam Krystian Matura, przyjaciel i osoba, którą znamy od dawien dawna.

„Typowemu Sebie” pomaga też jeden z zawodników KSW. – Ostatnio zaczęlismy jeździć do Grześka Szulakowskiego do Namysłowa oraz do Puma Sport Center, gdzie robimy głównie parter.

Jest tego trochę, co z perspektywy byłego zawodnika uważam za dobre, bo od każdej osoby można wyciągnąć coś dla siebie, łamać schematy i otworzyć głowę na więcej.

Wrocławianin wypowiedział się na temat obecności „zawodników” pokroju Zwierzyńskiego czy Krasuckiego.

Nie przeszkadza mi to. Przynajmniej nie na tyle, by się tym przejmować czy denerwować. Wiadomo, to jest gala MMA stworzona z „freak fightów”, a ich konflikt jest najdłuższym na polskim YouTubie. Ludzie na to czekają, a skoro jest popyt, to i jest podaż.

W rozmowie Marcin Malczyński ogłosił również swoje ambitne plany.

Dostałem i przyjąłem propozycję walki na Fame MMA 3. Na razie bez przeciwnika i bez ustalonego limitu. Muszę zejść do swojej wagi, w której walczyłem w BJJ, czyli 82 kilogramy. Wtedy czułem się najlepiej. Z powodu 6-letniej przerwy moja waga skoczyła do góry i jest na poziomie 102 kg. Dwa miesiące temu było aż 113.

Z wrestlingu do Fame MMA

Postacią, która angażuje się w projekt pt. Fame MMA, jest Arkadiusz „Pan” Pawłowski – stand-uper, artysta estradowy, dziennikarz i promotor wrestlingu. I przede wszystkim konferansjer, bo właśnie w tej roli znalazł zatrudnienie w organizacji Barona i Goli.

Gdańszczanin pracował podczas wielu wydarzeń – zarówno tych czysto sportowych, jak i bardziej rozrywkowych. Czy Fame MMA bardzo się od nich różni?
I tak, i nie. Fame MMA to bardzo specyficzne środowisko, ale w moim mniemaniu bardzo pozytywne. Aspekt wielkiego widowiska jest tutaj wysoko na liście priorytetów, więc poza profesjonalizmem, który jest fundamentem prowadzenia dowolnej imprezy, nie tyko sportowej, trzeba być showmanem, podbić publiczność do reagowania i podgrzać atmosferę do czerwoności. Jako że jestem performerem uwielbiam tę część pracy i to jest dla mnie czysta przyjemność. Wychodzę do ludzi, czuję ich energię, robię to, co kocham. Żyć nie umierać!
Pawłowski również skomentował obecność „Magicala” i „Rafonixa” w karcie walk.
Według mnie o wiele lepiej, że zamiast spędzając czas na mało rozwijających, a czasami szkodliwych działaniach biorą się za sport, który wymaga dyscypliny, zmian w trybie życia i w konsekwencji można przekuć coś negatywnego w coś pozytywnego. Streamerzy mają ogromne zasięgi, ogląda ich masa ludu i jeśli ktoś zobaczy, że jego ulubieniec bierze się za siebie, rzuca używki i stawia sobie coraz to wyższe cele może to być i motywacja dla widzów. W przypadku wymienionych chłopaków dochodzi jeszcze wieloletni konflikt, którego rozwiązanie w klatce jest o wiele sensowniejszym i bardziej cywilizowanym rozwiązaniem niż gdzieś pod blokiem czy w ciemnym zaułku.
I z tymi słowami trudno się nie zgodzić.

Jak już wspomniałem, Pawłowski jest znany przede wszystkim w świecie polskiego pro wrestlingu. Dlaczego nie w tej formule dochodzi do „freak fightów”?

MMA daje możliwości każdemu. Wychodzisz do klatki i ona weryfikuje, kto jest w danym dniu mocniejszy. Boks podobnie, ale jednak ogranicza. Formuła mieszanych sztuk walki daje więcej sposobów na zakończenie pojedynku, jest przez to mniej przewidywalna i ciekawsza. Pro wrestling nie wchodzi tutaj w ogóle w grę ze względu na jego naturę – o ile wejść do klatki i bić się z przeciwnikiem może każdy z lepszym lub gorszym skutkiem, tak tutaj brak przygotowania technicznego, merytorycznego i psychologicznego uniemożliwi stworzenie sensownego pojedynku pro wrestlingowego.

 

Maciej Szumowski

Obserwuj mnie na Twitterze!

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis