Donald Cerrone o kulisach podpisania walki z Fergusonem: Byłem na wakacjach, nie wiedziałem czy mogę pić piwo czy nie…
8 czerwca na gali UFC 238 w Chicago kibice zobaczą pojedynek na szczycie pretendentów w dywizji lekkiej, gdzie Donald Cerrone (36-11) zmierzy się z Tonym Fergusonem (23-4). Choć „Kowbojowi” zgoda na to starcie przyszła niemal automatycznie, to na ostateczną decyzję o tym zestawieniu musiał nieco poczekać, co go zirytowało.
Cerrone udzielił wywiadu portalowi MMAjunkie.com, gdzie opowiedział o okolicznościach przyjęcia walki z Ferugusonem:
„Mniej więcej to było tak – UFC zadzwoniło do mnie i zapytało czy chcę walczyć z Fergusonem. Powiedziałem że tak, że chcę walczyć, ale potem Tony musiał wyrazić zgodę. Czekałem dwa, trzy dni, co naprawdę mnie wkurwiło, bo UFC dało mi ofertę, a potem zostawiło bez odpowiedzi.
Zadzwoniłem do Dany, powiedziałem, że jestem na pierdolonych wakacjach, że mógłbym teraz pić piwo i jeść guacamole albo ruszyć swoją dupę i zasuwać po tej jebanej plaży. Ale musiałem trochę poczekać, aż Tony przyjmie tę walkę.”
„Kowboj” wskazał też na różnicę między nim, a Fergusonem, gdyż jak twierdzi, on automatycznie przyjąłby propozycję tego starcia na miejscu „El Cucuy”:
„Nie sądzę, że chciał walczyć z kimkolwiek, oprócz walki o pas. Myślę, że uważa on, że powiniem dostać starcie mistrzowskie, a walka z kimś takim jak ja jest dla niego bardzo niebezpieczna.
Dlaczego miałby narażać swoją szansę na walkę o pas? I to jeszcze mierząc się z takim zabójcą jak ja? Nie wiem, ale taka jest też różnica między mną, a nim. Ja będę walczył z każdym, bo i tak wiem, że muszę pokonać każdego.”