Don Diego komentuje porażkę Piotra Szeligi z Normanem Parke: Tę walkę dało się wygrać! [WIDEO]

Klatka rzymska. Miał to być główny argument Piotra Szeligi w walce z Normanem Parkiem na wczorajszej gali FAME MMA 14. Niestety, nie udało się. Parke kompletnie zdominował „Szeliego”, ubijając go finalnie pod koniec drugiej odsłony. Według trenera Szeligi, Mateusza „Don Diego” Kubiszyna ta walka była do wygrania.

Od ogłoszenia walki Piotra „Szeliego” Szeligi z Normanem Parkiem olbrzymim faworytem tego starcia był „Stormin”. Nie można było się dziwić, ponieważ Irlandczyk z północy walczył w przeszłości dla takich organizacji jak UFC, czy KSW. Ponadto jako jedyny zawodnik FAME MMA pokonał Kasjusza „Don Kasjo” Życińskiego w jego najmocniejszej płaszczyźnie – boksie. Bogate portfolio Normana nie robiło wrażenia na Szelidze, który zapowiadał, że znokautuje byłego mistrza KSW w pierwszej rundzie.

Jak się okazało podczas walki, było zdecydowanie inaczej. Szeliga nie potrafił przejść niezwykle szczelnej gardy Normana, nadziewając się na soczyste kontry. W drugiej rundzie, kiedy do gry weszła formuła MMA, to była walka Dawida z Goliatem. 35-letni reprezentant Irlandii Północnej pokazał Szelidze, że doświadczenia nie da się kupić, a tylko ciężkimi rękami walk się nie wygrywa.

„Czy dało się wygrać? Proste!”

Po walce wywiadu dla naszej redakcji udzielił trener Szeligi, Mateusz „Don Diego” Kubiszyn. Zapytany przez Adriana Węgierskiego o to, czy dało się wygrać w tej walce?

No co? Raz na wozie, raz pod wozem. Tym razem pod wozem. Aczkolwiek niby pod wozem, ale tak nie do końca. Też nas nie przejechały koła tylko tak się trzymamy dobrze, bo siłą rzeczy ja uważam, że u Piotra był bardzo duży progres jeżeli chodzi o porównanie do poprzednich walk. Realizowaliśmy plan. Naprawdę to działało. Przede wszystkim pierwsza runda była taka, jak należy, a nie przespana, przemyślana. Czy dało radę wygrać? Proste. Zawsze wierzymy w to. (…) Wiedzieliśmy, że to będzie trudna droga, wiele upadków. Pierwsza runda uważam, że była bardzo dobra. Ale przegrana, bo było liczenie. A później to już wiadomo. Parke już sobie wciągnął Piotrka w swoją grę i tylko zaczynało się gorzej.

Cały materiał dostępny poniżej: