Clout MMA 2: Konrad Karwat pewnie wypunktował Fericze. Ferenc krzyczał, by się bili w stójce
Drugą walką dostępną na otwartym kanale organizacji Clout MMA podczas dzisiejszej gali w Orlen Arenie był pojedynek dwóch dobrze zbudowanych zawodników. W klatce na przeciwko siebie stanęli Konrad Karwat oraz Krzysztof „Fericze” Ferenc.
Faworyt tego starcia na papierze był jeden i był nim Karwat. To na jego zwycięstwo ludzie w większości stawiali swoje pieniądze lub przekonanie, licząc na efektowny nokaut i szybkie zwycięstwo.
A jak to wyglądało już w klatce?
Karwat zaczął walkę niespodziewanie, bowiem najpierw wystawił rękę do piątki, Fericze przybił, a Karwat od razu ruszył na niego z ciosami. Ten uciekł przed jego naporem, ale potem padł na matę po wyprowadzeniu Karwata. Faworyt tego starcia jednak nie był w stanie ustabilizować walki w parterze i zawodnicy wrócili do stójki. W niej Fericze stanowił największe niebezpieczeństwo dla Karwata. Dlatego właśnie obaj z należytym szacunkiem wymieniali się ciosami w tej płaszczyźnie i ostatecznie dotrwali do końca pierwszej odsłony.
W drugiej rundzie Karwat od razu poszedł po zwarcie i próbę obalenia Fericze. Udało mi się to po około 30 sekundach. W parterze pracował nad ustabilizowaniem pozycji, Fericze zrobił pozycję żółwia, a Karwat obijał go z góry. Sędzia przyglądał się tej akcji z coraz większą uwagą. Ferenc nie miał pomysłu jak uciec z niedogodnej dla siebie pozycji i przyjmował mnóstwo młotków na swoją głowę. Mimo naporu Karwata, Fericze zdołał dotrwać do końca kolejnej odsłony.
W trzeciej rundzie mocniej zaatakował Fericze. Próbował trafić Karwata mocnymi prawymi prostymi i sierpami, ale rywal stał niewzruszony. Wujaszek Fericze zachęcał Karwata na walki wręcz, ale zamiast przygotować się na walkę w stójce, znalazł się na plecach po obaleniu rywala. Karwat mając rywala na dole pracował nad poddaniem, ale ostatecznie nie udało mi się zakończyć tej walki przed czasem. Nie mniej, wygrał decyzją sędziów po pełnej dominacji.