„Chcę zrobić coś, ku jego pamięci” – Ngannou będzie walczył ku czci syna!
Mija już kilka miesięcy od wieści o śmierci synka Francisa Ngannou. Kameruńczyk postanawia przekuć tragedię w motywację!
„The Predator” jest z pewnością jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników MMA w historii. Były mistrz UFC toczył boje m.in. ze Stipe Miociciem, Overeemem, Velasquezem czy Cyrilem Gane. Ponadto, Francis stoczył ostatnio 2 wielkie walki bokserskie.
W pierwszej skrzyżował rękawice z Tysonem Furym, z kolei w drugiej z Anthonym Joshuą. Są to oczywiście jedne z największych gwiazd światowego boksu. Pierwszy pojedynek był wprost kapitalny w wykonaniu Ngannou. Co prawda przegrał, ale posłał raz „Cygańskiego Króla” na deski, a według sporej części fanów oraz specjalistów… wygrał tę walkę! Trzeba przyznać, że była ona w miarę wyrównanana, w przeciwieństwie do przebiegu starcia z „AJ’em”. Anglik ekstremalnie szybko zdewastował „Predatora”, a wieńczący wszystko nokaut rozniósł się chyba jeszcze większym echem, niż zaskakująco wyrównana batalia Fury vs. Ngannou.
Francis odszedł z organizacji UFC w związku z chęcią wyższych zarobków, których nie chciał mu zapewnić Dana White. Kameruńczyk został zakontraktowany przez coraz większe PFL, które nie stawało mu na przeszkodzie w startach bokserskich. Teraz jednak nadszedł czas na jego debiut w tej organizacji!
Ngannou robi to dla syna!
Parę miesięcy temu doszła nas wszystkich druzgocąca wiadomość. Otóż, pod koniec kwietnia zmarł Kobe, czyli półtoraroczny synek zawodnika z Kamerunu… W związku z tą dramatyczną sytuacją wiele osób podejrzewało, że Francis zaprzestanie startów, bowiem przeszywa go nieopisywalny ból.
Okazuje się jednak, że „Predator” chce przekuć ten ból w motywację. Ngannou opowiedział o tym w rozmowie dla „Sky Sports Boxing”:
Potrzebuję jakichś zajęć. Muszę pozostać aktywnym, aby pozostać tam, gdzie przynależę. Może to pomoże, bądź coś zmieni. Muszę walczyć za mojego chłopca. Dla Ciebie, Kobe! Ostatnie 3 miesiące nie były najłatwiejsze. (…) Chcę zrobić coś dobrego w imię jego pamięci. Niech to nie będzie powód mojego zaprzestania walk, a właśnie motywacja do walki ku jego czci.
Do jego starcia o pas dywizji ciężkiej PFL dojdzie 19 października. Kameruńczyk stanie wtedy w szranki Renanem Ferreirą (13-3).
Brazylijczyk będzie dla Francisa sporym wyzwaniem. „Problema” to solidny stójkowicz, który jest od Ngannou wyższy aż o 10 centymetrów. Ostatnio wygrał z Ryanem Baderem w 21 sekund w trakcie wielkiego wydarzenia „PFL vs. Bellator”. Mimo tego to jednak były mistrz UFC jest faworytem według bukmacherów.