Były zawodnik UFC ostro o organizacji: Dostajemy gównianą wypłatę

Niegdyś czołowy zawodnik dywizji lekkiej UFC – Gray Maynard (13-7-1, 1NC), niedawno bardzo krytycznie wypowiedział się na temat zarobków w federacji. Zdaniem Amerykanina fighterzy mają podobny system płac, co… striptizerki.

W pierwszej dekadzie XXI wieku Maynard szybko podbijał UFC, mając na rozkładzie takich zawodników jak Frankie Edgar (23-8-1) oraz Kenny Florian (14-6). Ostatecznie Kalifornijczyk otrzymał dwie szanse na zdobycie pasa wagi lekkiej, lecz najpierw zremisował on, a potem przegrał z Edgarem. Od tego momentu jego kariera mocno wyhamowała.

Niedawno zawodnik zabrał głos w sprawie pieniędzy, na jakie mogą liczyć osoby zakontraktowane przez UFC. Amerykanin uważa, że nie są to dobre wynagrodzenia.

Sądzę, że ludzie nie mają pojęcia, jak ten sport wygląda od strony biznesowej. Jesteśmy w nim trochę jak striptizerki – dostajemy gównianą wypłatę oraz napiwki. Tak to właśnie działa. Mieliśmy bardzo złe kontrakty, ale potem rzekomo dostaniemy trochę więcej pieniędzy, coś właśnie jak napiwek. Nie możecie nam jednak zapewnić tej kasy.

Maynard zauważa jednak, iż taki system ma miejsce tylko w amerykańskim gigancie, lecz również i w innych organizacjach.

Tak dzieje się na całym świecie, nie tylko w UFC. Promotorzy biorą tę moc i wszyscy przerabiają ją na liczby, nieustannie myśląc o tym, jak najlepiej wykorzystać sytuację.

„The Bully” odniósł się także do swojego przykładu, sugerując, iż w 2014 roku musiał przyjąć kontrakt podstawiony przez UFC, gdyż w tamtym czasie organizacja nie miała w zasadzie żadnej konkurencji.

Dana zablokował mnie kontraktem na osiem walk. W tym czasie nie było miejsca, do którego można było się udać. Bellatorem nie zarządzał Coker. O wcześniejszym prezydencie Bellatora nie słyszałem z kolei dobrych rzeczy.

Ostatnią walkę Amerykanin stoczył w październiku 2018 roku. Choć obecnie zawodnik nie jest już zakontraktowany przez UFC, to sam wspomniał, iż nie zakończył on swojej kariery.