MMA PLNajnowszePublicystyka„Brock, pomóż…”? Brock Lesnar chwilowym zastrzykiem finansowym dla UFC?

„Brock, pomóż…”? Brock Lesnar chwilowym zastrzykiem finansowym dla UFC?

Przyszedł jakiś „cudaczny, przyaktorzony koks z Wrestlingu”… i  wkrótce zdobył pas wagi ciężkiej UFC. Dwie porażki i odejście z organizacji. Później powrót na jedną walkę. Tak (w dużym skrócie) można przedstawić historię Lesnara. Kto dziś sprzeda bilety? Legendy odchodzą, gwiazdy przegrywają, a McGregor robi, co chce. Dana White mówi o możliwości powrotu byłego mistrza. Czy to będzie wsparcie dla UFC?

Świetne gale, stale rosnący poziom, pasy coraz szybciej zmieniają właścicieli. Mimo stałej i niezagrożonej dominacji UFC, sukces sportowy nie zawsze idzie w parze z sukcesem marketingowym. Federacja ma wielką siłę i rzeszę fanów na całym świecie, jednak liczy się biznes. Obserwując coraz ciekawsze starcia i niesamowity poziom sportowy nie można zapomnieć o tym, po co UFC powstało – po to, by zarabiać pieniądze. Można napawać się pięknem sportu, dopóki organizacja nie wpadnie w problemy finansowe. Gdy całkiem dobre gale okazują się jednymi z najsłabszych finansowo, trzeba interweniować. Piękno sportu na najwyższym poziomie opanowuje UFC, ale na samym sporcie nie da się zarobić. Zarobek to masowy kibic, masowy kibic to emocje i efekciarstwo, emocje i efekciarstwo to… Wrestling!

Kolejny celebryta dający mierne walki z dostosowanymi do niego przeciwnikami tylko po to, by przyciągnąć kibiców? Niekoniecznie! Brock Lesnar to nie tylko wrestler, to bardzo utalentowany zapaśnik z niesamowitą siłą. Nie wnikajmy, jak wspomaganą. Ale nie on jedyny… Kto pierwszy jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień. Lesnar był „genetycznym freakiem” – przy wielkiej masie miał niesamowitą szybkość i dynamikę. Gdy wbiegał w przeciwnika, mało kto umiał wyjść z opresji. Siła, szybkość, dynamika przyniosły mu mistrzostwo. Tak, to prawda, że polegał głównie na warunkach fizycznych i jednej płaszczyźnie walki. To prawda, że ówczesna waga ciężka UFC nie należała do super mocnych. Prawdą jest też, że znaleziono na niego sposób i stracił pas w 3 walce od zdobycia mistrzostwa. Nikt mu jednak nie odmówi tego, że pokonał Randy’ego Couture’a i Franka Mira, czyli świetnych wojowników. Zapracował na mistrzostwo i uczciwie je zdobył. Kolejny celebryta? Można go lubić lub nie, ale takie stwierdzenie byłoby niesprawiedliwe.

Mamy więc kogoś, kto sprzeda bilety i zarazem nie będzie psuł sportowego wizerunku UFC. „CM Punk” miał przyciągać kibiców, ale nie miał odpowiedniego poziomu, by rywalizować w UFC. Pamiętamy, jak wyglądała jego ostatnia walka. Wracający Lesnar może przyciągnąć zarówno fanów Wrestlingu, jak też kibiców UFC. Znaczącą przeszkodą na pewno będzie jego wiek. Nie wiemy, w jakiej jest formie. Nie wiemy, czy trenował. Mam jednak dużą pewność, że zaprezentuje się w klatce lepiej niż „CM Punk”. Jestem przekonany, że nie zostanie w UFC na dłużej, szczególnie przy coraz mocniejszym poziomie całej kategorii ciężkiej. Mistrzem nie zostanie, ale może da 2-3 walki przyciągające masę widzów. Nadal pozostaje jednym z najlepiej opłacanych zawodników UFC w historii, bo „sprzedawał” bilety i przy odpowiedniej promocji znów może mu się udać. W obecnej chwili to Lesnar jest „optymalnym”, choć mocno podstarzałym pomostem między sportem a światem masowego amerykańskiego widza.

UFC, aby stale się rozwijać, potrzebuje coraz więcej pieniędzy. Poza poziomem sportowym musi przynosić emocje. Trudno zostać legendą w czasie coraz groźniejszej konkurencji. Wyeksploatowane legendy odchodzą na zasłużone emerytury, a w czasie porażek gwiazd nikt już nie jest sportowym fenomenem i faworytem tłumów. Lesnar mógłby być tymczasowym wzmocnieniem, tymczasową dawką emocji w czasie sportowego profesjonalizmu. Pytanie „czy?” i „na jak długo?”.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis