Bartosiński nie wytrzymał. Bolesne słowa w stronę Kawulskiego. „Żenujące”
Tuż po zwycięstwie Adriana Bartosińskiego w pojedynku wieczoru gali XTB KSW 94 spadła na niego ogromna krytyka za styl, w jakim tego dokonał. – To była jedna z najsłabszych walk w historii KSW – wypalił współwłaściciel organizacji Maciej Kawulski. Jego słowa zdecydowanie nie spodobały się Bartosińskiemu, który obszernie wypowiedział się na ten temat w programie „Oktagon Live”.
Adrian Bartosiński (16-0) pokonał Igora Michaliszyna (10-3) w walce wieczoru sobotniej gali XTB KSW 94 i po raz drugi obronił pas mistrza kategorii półśredniej. Nie był to jednak zbyt efektowny pojedynek, dlatego z trybun słychać było wymowne gwizdy. Podczas wywiadu w klatce 28-latek zdradził, że wychodził do tej walki ze złamanym nosem.
Bartosiński odpowiada Kawulskiemu. „To było żenujące”
Poza kibicami sfrustrowany takim przebiegiem starcia miał być współwłaściciel organizacji KSW Maciej Kawulski, który według portalu Lowking.pl miał nawet rzucić do narożnika mistrza wymowne: „To jest walka o pas! Co to jest za taktyka?! Co wy robicie ku*wa!?”. Mimo że później przeprosił, gdyż nie wiedział, że Bartosiński wychodził do walki z kontuzją, to i tak nie był zadowolony. – To była jedna z najsłabszych walk w historii KSW – przekazał w programie „Klatka po klatce„.
Na jego wypowiedź postanowił zareagować właśnie sam zainteresowany.
– Najbardziej zabolało mnie stwierdzenie, że to było najnudniejsza walka w historii KSW. Nie chcę komentować innych pojedynków za dużo większe pieniądze. Inne standardy – niektórzy mogą, a niektórzy nie – to mi się nie spodobało – oznajmił w czwartkowym „Oktagon Live„.
Kawulski dodał, że kontrola zapaśnicza „to nie był gameplan godny main eventu”. Mistrz bardzo szybko zareagował na to na portalu X, twierdząc, że wypłata też nie była tego godna.
– To było uszczypliwe w stronę Maćka (Kawulskiego – red.), że jeśli chce wojen i ku*wa spektakularnych nokautów, to niech dają większe bonusy albo płacą więcej – zadeklarował.
Zawodnik łódźkiego Octopusa po walce dał również do zrozumienia, że jeśli włodarzom nie podobają się jego pojedynki, to mogą go zwolnić.
– Powiedziałem to prawdziwie. Po tym, co usłyszałem, co się działo pod klatką… to nawet nie chcę przytaczać tych słów. To było żenujące. Na VIP-ach było bardzo dużo moich znajomych, moja żona – i tak jak mnie to nie rusza, bo na pociski mało kto ma ze mną szanse, to szkoda mi bliskich. Oni tego słuchali, martwią się… Po mnie to spływa, ja sobie z tym radzę, ale na przykład mojej żonie było bardzo przykro – wyjaśnił.
Na tym jednak nie koniec.
– Tam padały takie słowa i działa się taka szopka, że nikt o tym nie zapomni. Padło bardzo obraźliwe słowo, jak my się z Igorem bijemy. Myślę, że gdybym ja coś takiego zrobił, to słowo „przepraszam” w stronę federacji by nie wystarczyło – zakomunikował.
Jaka będzie przyszłość Bartosińskiego? „Mało mnie to interesuje”
Na koniec zdradził, jak będą wyglądać przyszłe negocjacje z KSW.
– Nie mam pojęcia i na ten moment mało mnie to interesuje. Ruszyło to moich bliskich, każdy jest zagotowany. Telefonów miałem już tyle, że Maciek powinien teraz dzwonić i przepraszać – nie tylko mnie i mój narożnik. (…) Myślę, że jestem na lepszej pozycji wyjściowej, bo to nie ja nawarzyłem piwa – podsumował mistrz.
Najprawdopodobniej Bartosiński pozostanie jednak w KSW, a w kolejnym starciu zmierzy się z Andrzejem Grzebykiem (21-6). Rzekomo może do tego dojść na listopadowej gali KSW 100.