Bardzo „rzetelny” artykuł o KSW 12
Bardzo bardzo ciekawy…
Moja dziewczyna przeglądając tzw. „ploteczki” natrafiła na ten artykuł, naprawdę można się uśmiać czytając go. Bardzo mi sie podobają wyrwane z kontekstu wypowiedzi Don Frye-a i propozycja podpisania umowy z komisją antydopingową i badanie zawodników.
Jedyną rzeczą z jaką się zgadzam to nasze polskie „gwiazdy” na KSW 12 byłem tam i rzeczywiście jeden wielki „lans” im było wszystko jedno gdzie są byle się pokazać na salonach.
MMA ma szansę podbić polski rynek. Ogromne zainteresowanie walką najsilniejszego człowieka świata z Marcinem Najmanem jest tego najlepszym dowodem. Ale…
Aż XII oficjalnych gal potrzebowała Konfrontacja Sztuk Walki (największa organizacja MMA w naszym kraju), aby przebić się medialnie i osiągnąć sukces. Któż z nas nie oglądał walki Pudzianowski vs Najman? No właśnie…
Kontrakt z Pudzianem – strzał w „10”
Polacy pokochali MMA.
Ten sport podbije nasz kraj!
To dyscyplina XXI wieku.
To tylko niektóre z tytułów, które mogliśmy znaleźć w internecie, prasie, czy telewizji.
Fakt. Hala warszawskiego „Torwaru” była wypełniona do granic wytrzymałości, przed telewizorami zasiadły miliony Polaków. Często byli to ludzie, którzy zazwyczaj szerokim łukiem omijają sport w TV. Recepta na sukces? Mariusz Pudzianowski. Jego znają wszyscy Polacy – od 1. do 100. roku życia. Najsilniejszy człowiek świata miał zapewnić rozgłos i… to zrobił.
Za zatrudnienie „Dominatora” szefom KSW należą się brawa. To był strzał w „10”. Zresztą, widać to doskonale po ciągłym zainteresowaniu czytelników-internautów tematami związanymi z kolejną walką Pudziana.
KSW idzie dalej! W teamie ma znaleźć się wkrótce Krzysztof Oliwa – największy, polski zabijaka, który grał w hokejowej lidze NHL. Czy to już nie jest przesada?
Celebryci niszczą MMA! „Nikt nie szanuje tego sportu”
No właśnie… Idąc tym tropem KSW poważnie wkroczy na pole tandety. Już podczas KSW XII (kiedy Pudzian skopał – nazywając rzeczy po imieniu Najmana) na trybunach Torwaru pojawiła się czołówka polskich celebrytów. Ale niekoniecznie w dobry tego słowa znaczeniu.
Skąd my to znamy? Ano z walk bokserskich – szczególnie wagi ciężkiej. Na całym świecie ten sport przyciąga gwiazdy filmu, muzyki, ale również i… mafię (to jednak temat na inny artykuł).
Mroczkowie, Piróg, Foremniak, Maserak, Wałęsa…
Jaki kraj, takie gwiazdy – podpowiedzą złośliwi.
Widać, że KSW postawiło na mocną promocję wśród VIP-ów, których znamy ze szklanego ekranu. Stąd to już tylko krok do organizowania walk z udziałem celebrytów. Krzysztof Oliwa jest już po wstępnych rozmowach. Marcin Najman już się wygłupia w ringu. Kto będzie następny? Mroczkowie kontra Piróg z Egurrolą?
W tym momencie warto zacytować słowa Dona „Predatora” Frye’a, który mocno uderzył w znanych ludzi, którzy pchają się na ring MMA:
Każdy, kto walczy z tym gównem (…) powinien mieć obowiązek sprowadzenia go na dół i połamania tylu kości, ile się tylko da. Powinien sprawić, aby zostali kalekami na 6-8 tygodni.
I na koniec słowa Frye’a, które są kwintesencją tandety w MMA:
Z ich powodu już nikt nie szanuje tego sportu i traktuje go jako cyrk. Ci kretyni (mowa nadal o celebrytach – przyp. red.) przychodzą tu głównie w takim wieku, kiedy tak naprawdę powinni odpoczywać w domu spokojnej starości – dodał wojownik.
Święta prawda…
Apel:
I na koniec największy problem MMA – koks! Na początek kilka artykułów Sportfana, które powstały na kanwie oskarżeń o brak kontroli nad dopingiem w tym sporcie.
To prawda? W większości federacji MMA rzeczywiście nie ma kontroli dopingowych. W USA podobno próbują walczyć z koksem. Podobno? No tak, bo te badania to jedna, wielka bzdura.
Każdy sport ma swoje dopingowe tajemnice – niejednokrotnie podkreśla Pudzianowski.
Racja! Przecież nie jest tajemnicą, że w NBA, NHL, NFL, na trasach kolarskich – itd., itd. – również znajdziemy tabuny koksiarzy. Jednak MMA (tak, jak boks zawodowy, czy zawody siłaczy) to dyscyplina, w której stosowanie dopingu daje wymierne korzyści. Amerykanie związani z MMA tłumaczą się:
Nasza dyscyplina jest bardzo czysta. U nas nie ma ludzi, którzy braliby to świństwo.
A może tak KSW rozpoczęłoby poważną walkę z dopingiem w MMA? Bo jeżeli problemu nie ma, to dlaczego polska federacja tej dyscypliny sportu nie miałaby pokazać całemu światu, że da się odsiać koksiarzy? W czym problem?
Umowa ze znaną i poważaną komisją antydopingową, system kontroli (tej zapowiedzianej i tej losowej), stały monitoring treningów swoich zawodników. To nie pochłonie wielkich kosztów, a pokażecie kibicom, iż MMA jest czyste.
No, chyba, że to niemożliwe…
Koks, tandeta, celebryci – czy MMA jest w stanie zmienić swój wizerunek? A może – Waszym zdaniem – to zupełnie niepotrzebne? Piszcie – forum jest do Waszej dyspozycji.