MMA PLNajnowszeKSWAż oczy bolały! Ten fakt podczas walki Pudziana kłuł najbardziej! Trzy powody, dlaczego

Aż oczy bolały! Ten fakt podczas walki Pudziana kłuł najbardziej! Trzy powody, dlaczego

Mariusz Pudzianowski w ekwilibrystyczny sposób znokautował Michała Materlę na gali KSW 70 w Łodzi. Wydarzenie naprawdę mogło się podobać, lecz istnieje w nim jeden duży negatyw. Dlaczego do niego doszło? Spróbujemy się przyjrzeć temu problemowi bliżej.

Aż oczy bolały! Ten fakt podczas walki Pudziana kłuł najbardziej! Trzy powody, dlaczego
Foto: KSW

Karta walk KSW 70 pełna była ciekawych zestawień. Zawodnicy w klatkach też nie zawiedli, pełno było niespodzianek, zwrotów akcji, jak i zaskoczeń. Można było tez poczuć niedosyt m.in. w walce Radosława Paczuskiego, który wygrał poprzez niezdolność do walki Jasona Wilnisa. Holender niefortunnie upadł po wysokim kopnięciu i złamał palec. Sędzia Tomasz Bronder wówczas przerwał pojedynek.

Zobacz: KSW 70: Sensacje i kontuzje! Zobacz wyniki, kto wygrał swoje pojedynki!

Rewanż Izu Ugonoha z Markiem Samociukiem, powrót Daniela Omielańczuka oraz starcie dwóch legend, czyli Mariusza Pudzianowskiego z Michałem Materlą były zdarzeniami napędzającymi całą galę. Mimo to według nieoficjalnych informacji Atlas Arena wypełniona była w… 50%. Na trybunach znalazło się ok. 7 tys. kibiców. Mało czy dużo? Ja uważam, że mało. I to nie pierwszy raz, ponieważ kiedy „Pudzian” podejmował „Bombardiera”, kibiców zgromadzonych w Łodzi było jeszcze mniej.

Dlaczego 7 tys. kibiców na walce „Pudziana” z Michałem Materlą to mało? Otóż, przyzwyczailiśmy się, że wydarzenia organizowane na dużych polskich halach są wyprzedawane albo przynajmniej sprzedane w 80%. Organizator decydujący się na duży obiekt na pewno nie ma na celu sprzedawać go w pewnej części. Od tego są mniejsze hale.

Co wygląda lepiej – 50% wypełnionej Atlas Areny (7 tys. ludzi). Czy cała hala wypełniona w Radomiu (KSW 68 – ok. 5 tys. ludzi). No proste, że opcja nr dwa. Większa hala jest po to, aby robić „grubsze” i bardziej promowane wydarzenia. Wiąże się to z większymi kosztami, ale i skutecznie wykonana praca wiąże się z większym zarobkiem. Do promocji KSW 70 nie można się przyczepić, ponieważ pełno było jej w social mediach, ale zasięg i odbiór był już różny.

Z czego wynika niska frekwencja na KSW 70?

Powód pierwszy – drogie bilety

Bilety na górze Atlas Areny wahały się w okolicach 170-250 zł. Trybuna dolna wiązała się z wydatkiem ok. 250-350 zł. Aby wejść na płytę trzeba było liczyć się z wydatkiem od 400 do nawet ponad tysiąca złotych. Przy tak dużej częstotliwości gal i swobodzie oglądania jej na Viaplay bardzo trudno jest przekonać fana, aby wydał aż tyle. Mało kto też chodzi w pojedynkę, często jak kibic ma iść samemu to rezygnuje.

Trudno jest zebrać grupę minimum 2-3 osób która wyda ok. 800 zł łącznie. Jakbym ja był na ich miejscu, to za wydanie takiej kwoty oczekiwałbym niezapomnianego eventu z niezapomnianą atmosferą, który trudno powtórzyć. Można to porównać z koncertami, na które czeka się kilka lat. Ceny są podobne. No tylko, że KSW mamy co miesiąc i praktycznie wszystkich zawodników w akcji już kiedyś widzieliśmy.

Co więcej, przedstawione przez KSW ceny wejściówek równają się z wartościami biletów na galach freakowych, na które nie oszukujmy się, ale jest póki co większy popyt niż na sportowe gale.

Powód drugi – MMA jako sport idzie w odstawkę

I nawiążę tu do powyższego akapitu. Niestety po wyświetleniach w mediach społecznościowych, w google i na naszej stronie widać, że zapał fanów do śledzenia sportowego MMA znacznie spadł, kiedy rynek przejął ogrom nowopowstałych gal freakowych. Popyt na oglądanie celebrytów też maleje, ale niestety popyt na sportowców nie wzrasta.

Zauważyć można, że kibice są już zmęczeni galami. Co miesiąc mamy teraz minumum 2-3 duże gale (freakowe i sportowe), a w czerwcu będziemy mieli aż trzy jednego dnia! Kibic to nie jest niewolnik, który musi na siłę oglądać wydarzenia i się nimi interesować. Kibic to osoba, która potrzebuje rozrywki. Teraz kiedy eventy uderzają w niego drzwiami i oknami on chce odpocząć najchętniej nic nie oglądając, ponieważ czuje przesyt. Z opisaną przed chwilą historią spotykam się coraz częściej wśród ludzi z branży a także znajomych.

Powód trzeci – Łódź

Powód nr trzy nieco się łączy z poprzednim powodem, ale tutaj problemem nie jest ogólna częstotliwość, tylko częstotliwość w danym mieście. Łódź w czasie pandemii była stolicą MMA w Polsce, ponieważ w klubie Wytwórnia odbywały się niemal wszystkie studyjne gale MMA. Co prawda, nie było na nich wielu kibiców, ale cały czas coś się tam działo. Od czasu zakończenia się ograniczeń KSW w Łodzi wystąpiło już dwukrotnie i dwa razy koniem napędowym był „Pudzian”. Dodatkowo w Łodzi odbyła się też pierwsza gala Prime, na której przeciąg wiał z każdej strony.

Podsumowując, trzy pozornie duże wydarzenia, a trybuny stały puste. Może warto dać łodzianom chwilę spokoju i wrócić do nich za kilka lat. Popatrzmy na Kraków, przez około pięć lat żadna gala MMA nie odbyła się w tym mieście. Teraz w krótkim czasie mieliśmy Fame MMA oraz High League. Obie gale pobiły rekordy sprzedaży biletów. Dlaczego? Bo krakowianie byli spragnieni MMA. Podejrzewam, że z KSW byłoby tak samo.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis