Artem Lobov miażdży zawodników UFC: Dostaję większą kasę za walkę niż 95% z nich
Można zarabiać dużo więcej pieniędzy, niż zarabiało się będąc rozpoznawalnym zawodnikiem największej organizacji MMA na świecie – UFC. Jednym z przykładów lepszej przyszłości poza amerykańskim gigantem jest Artem Lobov (14-15-1), który rozstał się z UFC i zbija kokosy walcząc na gołe pięści.
Lobov jest obecnie związany z organizacją Bare Knuckle FC, gdzie prezentuje swoje umiejętności w krwawych walkach na gołe pięści. Kolejną szansę na obejrzenie światowego „GOAT-a” mamy już dzisiaj, gdzie na gali BKFC 9 dojdzie do jego rewanżu z Jasonem Knightem.
„Rosyjski Czołg” w rozmowie przed swoim dzisiejszym występem przyznał, że odkąd opuścił szeregi UFC, to nie narzeka na finanse:
„Nie zrozum mnie źle, bo jestem bardzo wdzięczny UFC, za to, że mogłem u nich walczyć. To dlatego teraz otrzymuję te wszystkie propozycje z innych organizacji. Właśnie dlatego, że kiedyś byłem zawodnikiem UFC i tam wyrobiłem sobie nazwisko i renomę.
Oczywiście, wszyscy chcą zostać mistrzem, oczywiście też, że dobrze być w UFC, ale wszyscy mamy rodziny, wszyscy mamy buzie do wykarmienia, wszyscy mamy kogoś, kto potrzebuje jeść i spać. Ja muszę im to wszystko zapewnić. I cieszę się, że jestem w stanie zarabiać więcej poza UFC, niż będąc w samym UFC.”
Chcecie konkretów? Artem Lobov przyznał, że teraz zarabia więcej niż 95% zawodników UFC:
„Oglądam te wszystkie informacje o wypłatach po galach UFC i zwykle jest jeden zawodnik, który zarabia więcej ode mnie. Jeśli natomiast jest jakaś duża, prestiżowa karta, to znajdzie się trzech, czterech zawodników z lepszą gażą niż moja. Obecnie natomiast dostaję więcej pieniędzy niż 90-95 procent zawodników UFC i cieszę się, że znajduję się w tej pozycji, w której się znalazłem.”