MMA PLNajnowszeConor McGregorGSP wraca… wspierać finanse UFC?

GSP wraca… wspierać finanse UFC?

Konsekwentna dominacja i ostre obijanie przez 5 rund – to najczęściej czekało pretendentów do pasa wagi półśredniej UFC za czasów „panowania” Georgesa St-Pierre’a. Po bardzo kontrowersyjnej wygranej z Johnym Hendricksem (GSP w moich oczach tę walkę zwyczajnie przegrał) przeszedł na sportową emeryturę. Wraca po ponad 3 latach. To dobra wiadomość dla kibiców. Ale chyba najbardziej cieszy się UFC.

Foto: foto: sportsnet.ca

Śpieszmy się kochać supergwiazdy, tak szybko odchodzą… Chyba tak można podsumować ostatnie wydarzenia w UFC. Największa organizacja MMA na świecie posiadająca w swym gronie wielu świetnych wojowników, tak jak każda inna federacja musi napędzać wskaźniki oglądalności. Dobre sportowo rozpiski niejednokrotnie przynosiły niższe zyski niż średnia gala z głośnymi nazwiskami w walkach wieczoru. Tak już po prostu jest. W Stanach jest o tyle dobrze, że to głośne nazwiska to już raczej nie celebryci (przemilczmy sprawę CM Punka), a najczęściej profesjonalni zawodnicy. Byli lub obecni mistrzowie przyciągający tłumy. A jest to coraz trudniejsze.

GSP wraca do gry w dość trudnym czasie dla UFC. Skupmy się na supergwiazdach przyciągających przed monitory rzesze kibiców. McGregor robi co chce i chyba wypromował się bardziej niż UFC, a o rozgłos walczy teraz z innymi celebrytami (słownie atakując randomowe dla mnie panie o wielkich pupach). Rondzie Rousey trudno jest wrócić do dawnej formy, a masy już jej nie uwielbiają, coraz powszechniejszy jest zwykły hejt. Jon Jones to chyba temat na osobną książkę. Młode talenty – Sage Northcutt i Paige Vanzant są naprawdę nieźli, jednak w klatce zweryfikowali ich „solidni rzemieślnicy” MMA. Walczy Anderson Silva, choć nie porywa już tak, jak kiedyś. Ile można walczyć na najwyższych obrotach… Mistrzowie poszczególnych kategorii zmieniają się co chwila i to, co dla części kibiców jest marzeniem, jest twardym orzechem do zgryzienia dla UFC. Coraz trudniej jest stać się sportową legendą. Starych wyjadaczy, często skłóconych z UFC w kwestiach kontraktowych, ściąga Bellator.

GSP, mimo specyficznego stylu, który nie zawsze odpowiada wszystkim kibicom, jest legendą. To solidny kontrahent w zarabianiu pieniędzy dla organizacji. Nie „odwali maniany”, jak to niektórym się zdarza, będzie solidnie pracował. Ma 35 lat i za sobą długą wypoczynkową przerwę, więc może jeszcze być w stanie rywalizować na najwyższych obrotach przez parę lat (choć 3 lata to naprawdę sporo i bardziej obawiałbym się o jego „świeżość”). Już teraz jest przymierzany do walk o mistrzostwo, choć wcale nie musi być łatwo, lub do superstarcia z Michaelem Bispingiem. Jest idealnym pomostem dla superfightów – może zawalczyć z McGregorem i z Andersonem Silvą przynosząc organizacji kolejne miliony dolarów.

Jak zawsze przy ściąganiu legendy i byłego mistrza, jest pewne ryzyko. GSP to fenomen solidności, jednak wcale nie jest powiedziane, że z łatwością odzyska pas. Mimo zapewnień o ostrych treningach, jego forma lub dyspozycja dnia nadal pozostaną zagadką. Ma zawalczyć ze zwycięzcą starcia Woodley vs. Thompson? Może zdominować w parterze Tyrone’a lub nadziać się na jedną z jego niezwykłych stójkowych kombinacji. Może konsekwentnie obalać i obijać Thompsona lub dostać highkicka i skończyć z nokautem w pierwszej rundzie. Nie możemy popadać w nieuzasadniony zachwyt. To MMA, gdzie nic nie jest pewne. Już Johny Hendricks był wcześniej skazywany na porażkę, jednak znalazł sposób na „legendę nie do pokonania”. Co zrobili sędziowie, to już inna sprawa…

Kibicuję GSP, bo bardzo doceniam tego wojownika. Nadal pozostaje w pierwszej trójce mojego osobistego TOP 5 najlepszych zawodników MMA w historii. Kibicuje też UFC, by nadal przyciągało przed telewizory rzesze fanów bez robienia sztucznego show i napędzania oglądalności nadmiernie rozdmuchując pozasportowe emocje. Jest biznes, jest ryzyko, ale chciałbym, by GSP podołał swoim biznesowym zadaniom. Nawet gdy jest legendą sprzed kilku lat, gdy jakby trochę mniej zwracano uwagę na gadanie i ładny wygląd.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis