Trening a punkt widzenia! MMA okiem adepta
Jak on to zrobił? – nadal zadaję sobie to samo pytanie oglądając piękne akcje MMA. Mija już kilkanaście lat od kiedy zainteresowałem się tym sportem. Podejście zmienia się wraz z wiedzą, szczególnie wraz z zaangażowaniem w trening. MMA potrzebuje laików, teoretyków i praktyków, bo wszyscy budujemy ten sport. Co zmienił u mnie trening? Naprawdę wiele.
Jeszcze kilka lat temu, gdy MMA oznaczało dla mnie oglądanie walk i śledzenie wyników, emocjonowałem się czymś innym niż dziś. Czekałem na piękne skończenia – poddania i nokauty. Skupiałem się na najbardziej efektownych akcjach, nie widząc jak wielki wpływ na walkę ma gameplan, walka z głową, robienie małych, często niewidocznych rzeczy, które pomagają utrzymać pozycję, skrócić lub utrzymać dystans, obalić lub obronić obalenie i w konsekwencji wygrać walkę. Praktyczna znajomość technik pozwala na inną, dokładniejszą obserwację starcia. Docenia się pojedynki zakończone decyzjami sędziowskimi. Nie raz zatrzymuję i przewijam odtwarzanie, by kilka razy zobaczyć dokładną pozycję, ustawienie bioder, rąk, nóg. I nie chodzi tylko o akcje kończące, ale o te pozornie niewiele znaczące techniki. Można na nie zwracać uwagę nie mając doświadczenia praktycznego, ale treningi, sparingi, stoczone walki urealniają również to, co widzimy na ekranie.
MMA, przez dokładną analizę staje się jakby mniej rozrywkowe, a bardziej intelektualne. Nie widzisz walki jak epicką bitwę dwóch mitycznych bohaterów, ale coraz częściej jak starcie dwóch wojowników walczących nie tylko rękoma i nogami, ale przede wszystkim głową. W końcu zauważasz, co przegrany zrobił źle, na co nie wystarczyło sił i gdzie był błąd prowadzący do porażki. Zauważasz coś więcej niż tylko wola walki jako przyczynę zwycięstwa. Po pewnym czasie trudno „uwolnić się” od analizowania pojedynków i oglądać je jako czystą rozrywkę. Odbiór walki jest odrobinę trudniejszy, bo sam siebie zmuszasz do myślenia i stawiasz siebie w sytuacji zawodnika i nieustannie zastanawiasz się, co byś zrobił w takiej czy innej sytuacji. Mniej interesujesz się pozorami, a bardziej zwracasz uwagę na rzeczy, które faktycznie mają wpływ.
Wylewając litry potu na treningach, nabiera się szacunku do zawodników (o ile wcześniej go nie było). Po kolejnym oklepie na sparingu czujesz właśnie to, co czują tysiące innych adeptów MMA na całym świecie. Możesz uważać, że jeden czy drugi zawodowiec nie zawsze zachowuje się odpowiednio, nie zawsze mają równo pod sufitem, ale wiesz, że jego praca wcale nie jest łatwa. Co więcej (jeżeli dopiero zaczynasz treningi) musisz zdawać sobie sprawę, że jako teoretyk nie miałbyś szans z praktykiem. Interesujesz się sportem, od lat oglądasz walki, ale to właśnie ten gość, który trenuje codziennie, robiłby z tobą to, co chce. To, co ty robisz 3 razy w tygodniu lub mniej, ktoś inny wykonuje 2-3 razy częściej z większym obciążeniem treningowym. Już raczej nie pomyślisz jak „Janusz MMA”, że „tego cieniasa z KSW rozwaliłbym w pół minuty”. „Cienias” zniknie z twojego słownika.
To nie nowość, że najchętniej oceny wydają osoby nie mające zbyt wiele pojęcia w danej kwestii. Tak jest w wielu dziedzinach. Gdy masz już pewne doświadczenie sportowe, zdajesz sobie sprawę, jak wiele rzeczy może mieć wpływ na walkę i gorsze przygotowanie wcale nie musi być oznaką lenistwa. Na jednym treningu ogarniasz wszystko i dobrze idą ci wszystkie sparingi, na kolejnym nie jesteś sobą. Doświadczasz tego, czego doświadczają inni wojownicy. Podczas gdy laik dzieli zawodników na mocnych i słabych, osoba z wiedzą powstrzymują się z oceną choćby z wcześniej opisanych względów. Wszystko jest względne. Zaczynasz brzydzić się tabloidowymi, bardzo mocno oceniającymi tytułami w prasie, bo wiesz, że opierają się na domysłach i taniej sensacji. Nie da się jednoznacznie powiedzieć, czy ktoś jest słaby, czy mocny. Widząc zwycięstwo swojego ulubionego zawodnika, uważasz, że był znacznie lepszy. Twój ulubieniec wygrał, ale nadal boli go głowa po jednym z przyjętych uderzeń . Cieszy się ze zwycięstwa, ale widzi swoje osiągnięcie zupełnie inaczej niż jego kibice.
Szanuję fanów MMA, którzy nie trenują, bo nie zawsze są takie możliwości. Wiedzę o MMA i określone podejście da się wypracować na różne sposoby. Mimo to, praktyka potrafi „otworzyć oczy” na wiele kwestii. Daje wiedzę i pozwala poczuć to, co czują wojownicy. Jeżeli tylko jest okazja, warto zagłębić się w MMA.