OBSZERNA ANALIZA TECHNICZNA GALI UFC FIGHT NIGHT 94: POIRIER VS JOHNSON
Dzisiejszej nocy organizacja UFC uraczy nas kolejną galą. Przed nami – UFC Fight Night 94: Poirier vs Johnson. Z tej okazji, wspólnie z naszym partnerem, bukmacherem, firmą UNIBET zapraszamy do analizy kursów trzech arcyciekawych strać na tej gali. Sprawdźcie na kogo warto postawić i ile możecie wygrać!
Chris Wade
Informacje ogólne:
Chris Wade to 28-letni Amerykanin trenujący w East Islip Kickboxing oraz Long Island MMA skąd pochodzi. Przygodę z „zawodowstwem” rozpoczął w 2011 roku. W sierpniu 2014 zasilił szeregi UFC i dosyć nieoczekiwanie wygrał cztery kolejne pojedynki. Dopiero w maju 2016 roku zatrzymał go Rustam Khabilov. Wade w przeszłości walczył w kategorii półśredniej, aktualnie jednak zszedł wagę niżej i jest fighterem bijącym się w wadze lekkiej. Chris ma 177 centymetrów wzrostu i jest głównie zapaśnikiem, który w swoich akcjach stójkowych ucieka się do kickboxingu.
Stójka:
Chris walczy z klasycznej pozycji, choć czasem przez moment zmieni ja na odwrotną. Jak przystało na zapaśnika, Amerykanin używa swojej stójki głównie do tego, by w odpowiednim momencie „wbić się” i obalić rywala. Za sprawą treningów w East Islip Kickboxing, Wade poza pojedynczymi ciosami, czasem połasi się też na jakąś drobną, niezbyt skomplikowaną kombinację. Bardzo często swoje akcje zaczyna od prawych prostych, które mają odpowiednio ustawić przeciwnika, by po chwili zaatakować mocnym, częściej niskim kopnięciem, a rzadziej – middle kickiem. Trzeba przyznać, że ciosy Wade’a trochę ważą, co może dziwić, biorąc pod uwagę, że nigdy przez nokaut nie wygrał. Groźną akcją, jest lewy sierpowy bity w wyniku błyskawicznego skrócenia dystansu. Nawyki kickboxerskie sprawiają, że reprezentant USA bardzo często do takich ciosów dokłada kopnięcia. Okazjonalnie, Amerykanin pokusi się o high kicka, a czasami nawet o niebezpiecznego oblique kicka na wykroczna nogę przeciwnika. Jego poruszanie nie jest jednak najlepsze. Czasami jakby zupełnie o nim zapomina i niepotrzebnie cofa się pod siatkę. Pod presja rywala gubi się i przyjmuje ciosy przechodzące przez dziurawą gardę. Mimo to, jego stójka, choć, dosyć klasyczna i bez fajerwerków, często stanowi dobrą bazę pod dalszą walkę czy to w klinczu czy w parterze.
Zapasy:
Dużym atutem w zapasach Amerykanina, jest jego siła fizyczna. To były zawodnik kategorii półśredniej, ma silne ręce, dzięki czemu łatwiej mu np. odwrócić pozycję, gdy bywa dociśnięty do siatki. Kolejnym ważnym punktem są momenty naprawdę pięknych i nieprzewidywalnych obaleń. Wade, co pokazał w walce z Christosem Giagosem, potrafi w tempo zejść z linii ciosu i natychmiast zanurkować w przeciwnika, przewracając go. Z kolei w walce z Baghdadem, Chris Wade do obalenia wykorzystał akcje kickboxerską. Wystrzelił kopnięciem, rywal skupił się na obronie uderzeń, a zapomniał o obronie obaleń, przez co wylądował na plecach. Gdy dociska oponenta do siatki, wówczas wykorzystuje kolana, którymi obija korpus i odbiera tlen. Defensywne zapasy Chrisa również wydawały się być bardzo dobre. Amerykanin dobrze bronił prób obaleń, pod siatką nieźle balansował, przekładał rękę i odwracał pozycję. Napisałem jednakże „wydawały”, gdyż w ostatniej walce Rustam Khabilov obnażył je. Należy oczywiście docenić fakt rosyjskiej, a w zasadzie dagestańskiej szkoły zapaśniczej, pokazało to jednak pewną rzecz. Wade ma braki nawet w swojej koronnej płaszczyźnie. I choć jest silnym zawodnikiem, w starciu z jeszcze silniejszym, którym był Rustam, Wade sobie nie radził.
Parter:
Wade nie jest wirtuozem BJJ, albowiem jest „zaledwie” niebieskim pasem. Mimo to, w parterze, zwłaszcza z góry stwarza bardzo duże niebezpieczeństwo. Dobrze kontroluje pozycję oraz lubi ją nieco podnosić, by z góry zaatakować mocnymi łokciami. W zasadzie wyspecjalizował się w dwóch technikach: gilotynie oraz duszeniu zza pleców. Tymi technikami kończył swoje pojedynki przed czasem. Wade umie naprawdę nieźle przejść ze zwykłej gardy za plecy rywala. Mehdi Baghdad odczuł to na własnej skórze. Gdy sam jest na plecach, szuka raczej ucieczki, przy pomocy siatki wraca na nogi, bądź też szuka okazji, by odwrócić przeciwnika. W walce z Islamem Makhachevem, parter będzie raczej premiował tego drugiego.
Kondycja/wola walki:
Jeśli chodzi o kondycję, trzy rundy dla Wade’a nie są niczym nowym. Jest w stanie przewalczyć je w solidnym tempie, nie widać zbytnich objawów wyczerpania. Wola walki również będzie wysoka, porażka po czterech wygranych pod rząd, to na pewno zabolało Chrisa. Chęć jak najszybszego powrotu na ścieżkę zwycięstw powinna być zatem ogromna.
Czynnik X:
Styl Makhacheva jest łudząco podobny do ostatniego rywala Amerykanina czyli Rustam Khabilova. Zatem Wade powinien wyciągnąć wnioski z tamtej przegranej, a jego game plan powinien być lepszy niż ostatnio. W stójce dzięki akcjom kickboxerskim powinien starać się punktować, walczącego z kontry Makhacheva.
Plusy:
– siła fizyczna
– ofensywne zapasy
– kontrola z góry
– poprawiająca się stójka
Minusy:
– luki defensywne
– gubienie się pod presją
– defensywne zapasy
Islam Makhachev
Informacje ogólne:
Islam Makhachev to 24-latek z Machaczkały. Dagestańczyk trenujący na co dzień w Fightspirit Team, a także w American Kickboxing Academy, karierę w zawodowym MMA rozpoczął w 2010 roku, w wieku 18 lat. W swojej karierze bił się także dla rosyjskiej organizacji M-1 Challenge, z której w maju 2015 roku trafił do amerykańskiego giganta. Islam ma na koncie dwa pojedynki w UFC, wygrana w debiucie oraz porażkę przez TKO, jedyną porażkę w karierze.
Stójka:
Makhachev walczy z odwrotnej pozycji. Jest sambistą, a co za tym idzie w stójce bardzo często rzuca obszernymi cepami. Dodajmy do tego kopnięcia, zarówno na korpus jak i próby wysokich uderzeń na głowę. Do tej pory Islam w UFC pokazał dwie twarze. Tą rozważną, kiedy to był w stójce cierpliwy, nie podpalał się, dzięki temu trafnie kontrował i przenosił walkę do parteru – mowa o debiucie w amerykańskiej organizacji i walce z Leo Kuntzem. A także twarz nieokrzesaną, kiedy to od początku agresywnie ruszył w stójce na rywala i szukał wysłania jego głowy w kosmos poprzez rzucanie na prawo i lewo sierpów, w wyniku czego nadział się na potężną kontrę i przegrał walkę przez nokaut. Mowa o ostatnim boju z Adriano Martinsem. Reasumując, jeśli Islam zawalczy rozsądnie, będzie spokojny i cierpliwy, a w obronie czujny, jest w stanie skutecznie kontrować rywal, sklejać się z nimi, a następnie ich obalać. Jeśli jednak znów wystrzeli jak huragan, zapomni i defensywie, po raz kolejny może zostać ciężko znokautowany.
Zapasy:
W tej kwestii nie ma się co rozpisywać. Makhachev trenuje z absolutnym wirtuozem w tej dziedzinie – Khabibem Nurmagomedovem. Dzięki technikom z Sambo oraz Judo, Dagestańczyk potrafi zarówno przenosić walkę do parteru spokojnie, poprzez podhaczenie, ale także efektownie poprzez rzuty przez ramię itp. Islam to mistrz świata w Combat Sambo, to mówi samo za siebie. A każdy interesujący się sportami walki fan, wie, że Dagestańczycy to poza techniką, piekielnie silny fighterzy. Ofensywnie w zapasach potrafi naprawdę cholernie dużo, sposób obaleń jest bardzo szeroki. Jeśli chodzi o defensywę, to tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć, gdyż w zasadzie zawsze to on był stroną aktywną. Pozwala mi to sądzić, że jego umiejętności są naprawdę wyśmienite i wdawanie się z nim w klincz, kończy się zazwyczaj tragicznie.
Parter:
Islam ma na koncie wygrane przed poddania z czarnymi pasami BJJ. To pokazuje jak uzdolnionym jest zawodnikiem. Trójkąty, balachy, RNC – to wszystko jest dobrze znane Dagestańczykowi. Oczywiste więc, że przeprawa w parterze z Makhachevem jest niezwykle niebezpieczna. Zarówno z góry jak i z dołu, co może mieć kluczowe znaczenie. Albowiem Islam oprócz tego, że potrafi rozpuścić ręce z góry i wygrywać przez TKO, jest również niebezpieczny z pleców co pokazały niektóre walki w M-1. Można powiedzieć, że Islam czuje się w parterze jak ryba w wodzie. Czasami w wyniku nadmiernego szukania szansy na poddanie, Makhachev traci pozycję, a rywalom udaje się wstać. To jedyny niuans, który bym wyróżnił jako negatywny w parterze.
Kondycja/wola walki:
Trzy rundy to żaden problem dla Dagestańczyka. Islam przewalczy je na naprawdę wysokim tempie. Jeśli chodzi o wolę walki to ta powinna być ogromna. Makhachev wraca po roku przerwy. Głód walki, a w zasadzie zwycięstwa, gdyż ostatni bój przegrał, powinien być ogromny. Na to liczę, bo wówczas dostaniemy w tej potyczce prawdziwe fajerwerki.
Czynnik X:
Kluczowym aspektem w tym starciu wydaje się być głowa Islama. Jeśli pójdzie na „huuura” jak ostatnio, prawdopodobnie znów źle to się dla niego skończy. Jeśli jednak, zawalczy jak wcześniej czyli rozważnie i nastawi się na kontry w stójce, jest w stanie naruszyć i poddać rywala.
Plusy:
– zapasy
– nieprzewidywalność przy obaleniach
– wachlarz technik kończących z góry oraz z dołu
– wiek
Minusy:
– „gorąca głowa”
– luki defensywne w stójce
– rok przerwy od ostatniej walki
Let’s get it on!
Arcyciekawa walka nas czeka! W stójce obaj mają swoje plusy i minusy. Islam za swoje przypłacił ostatnim ciężkim nokautem. Z kolei Wade został zdominowany w swojej koronnej płaszczyźnie. Zapaśniczo obaj są naprawdę mocni, choć wydaje mi się, że Sambo Islama jest bardziej różnorodne i nieprzewidywalne. W parterze, w przeciwieństwie do Amerykanina, Dagestańczyk jest groźny również z dołu. Obaj są po porażkach, lecz w przypadku Islama, dłuższa przerwa może wpłynąć na niego negatywnie. Koniec końców, sądzę, że zapasy Makhacheva są na wyższym poziomie i reprezentant Rosji wykorzysta ten element w podobny sposób w jaki uczynił to Rustam Khabilov, czyli zdominuje Wade’a Na Islama Makhacheva decydujemy się postawić w naszym kuponie.
Roan Carneiro
Informacje ogólne:
Roan Carneiro ma 38 lat, na gali UFC Fight Night 94 stoczy swoją 31 walkę w zawodowej karierze. Jak większość młodych Brazylijczyków przygodę ze sportami walki zaczynał od treningów brazylijskiego jiu-jitsu . W 2000 roku, 22 letni wówczas Brazylijczyk zadebiutował w zawodowym MMA, Carneiro zawalczył na gali w swoim rodzinnym Rio De Janeiro niestety szczęście mu nie dopisało i decyzją sędziów przegrał ten pojedynek. W kolejnej walce, którą stoczył prawie 2 lata później, w 2002 roku przyszło mu się zmierzyć z wtedy jeszcze nie tak utytułowanym i sławnym Andersonem Silvą, Pająk bez większych problemów ciosami zmusił swojego rodaka do odklepania. Carneiro się jednak nie poddał i dalej trenował oraz toczył zawodowej pojedynki, szło mu coraz lepiej, w 2007 roku trafił do Octagonu największej organizacji MMA na świecie, w pierwszej walce pokonał Richa Clementi, następnie stoczył jeszcze 4 walki, z których wygrał tylko 1. Ostatecznie po porażce z Ryo Chonanem w 2008 roku musiał pożegnać się z UFC, nie odwiesił jednak rękawic na kołek i wciąż startował z tą różnicą, że na galach mniejszych organizacji. Szereg sukcesów oraz wygrana w turnieju wagi półśredniej Battle Grounds MMA po raz kolejny otworzyła mu drogę do UFC. W 2015 roku na gali z numerem 184 po 6 letniej przerwie stanął w Octagonie. Szybko poddał wskazywanego jako faworyta Marka Munoza. Następnie w lutym tego roku zmierzył się z Derekiem Brunsonem, który pokonał go przez TKO w pierwszej rundzie starcia. Naturalnie Brazylijczyk jest zawodnikiem wagi półśredniej, wraz z powrotem do UFC zdecydował się stratować w limicie 185 funtów, teraz wraca do 77 kilogramów. Carneiro na stałe trenuje w American Top Team, wciąż czynnie trenuje BJJ, ma na swoim koncie również epizod aktorski, w 2011 roku zawodnik zagrał u boku Toma Hardy’ego w filmie 'Wojownik’.
Stójka:
Roan Carneiro wywodzi się z BJJ stąd siłą rzeczy stójka nie jest jego ulubiona płaszczyzną. Trzeba mu oddać, że na przestrzeni ostatnich lat poprawił swoje szlify kickbokserskie, mimo to wciąż ciężko uznać go za specjalistę w tej dziedzinie. Brazylijczyk stawia w stójce na prostotę i opanowanie, jest ostrożny i niezwykle spokojny. Charakterystyczna jest jego obniżona pozycja i szeroko rozstawione stopy, po klatce porusza się spokojnie i z rozwagą, potrafi myląco dla rywala zmieniać tempo walki, początkowo spokojny, podczas ataków wściekle szarżuje w kierunku rywala. Brazylijczyk w stójce ma jeden cel skrócić dystans i walczyć o możliwość przeniesienia walki do płaszczyzny, w której będzie mógł dominować. Prawej ręki używa jak swego rodzaju celownika, którym raz po raz kąsa rywala, ustawiając go tym samym pod kombinację oraz co nawet ważniejsze wyczuwa dzięki temu dystans. Jeśli prawy prosty wejdzie Brazylijczyk nie boi się kolejnych uderzeń, zwykle są to akcje złożone z 2-3 ciosów prostych i sierpowych, które najczęściej atakują głowę rywala. Carneiro nie podejmuje zbędnego ryzyka. Niespecjalnie pali się bici z kontry, zwykle kiedy rywala atakuje Carneiro odpuszcza i wycofuje się, tutaj popełnia jednak bardzo często istotny błąd i cofa się w linii prostej przez co szybko zamykany jest pod siatką, Brazylijczyk nie próbuje nawet schodzić na boki. Jucao chętnie kopie, w jego wykonaniu nie zobaczymy jednak wysokich kopnięcie, będą to raczej kopnięcia frontalne, lowkicki wewnętrzne i zewnętrzne oraz middle kicki. Tak jak podkreślałam stójka Roana Carneiro jest zachowawcza i bardzo ostrożna, Brazylijczyk nie dysponuje nokautującą siłą ciosów, tylko 2 walki udało mu się zakończyć przez TKO. Na korzyść Jucao przemawia odporna na ciosy szczęka, mimo że w jego rekordzie zobaczyć możemy aż 3 porażki przez TKO/KO to jedynie Derekowi Brunsonowi w ich ostatniej walce udało się go znokautować. Walkę z Ryo Chonanem przerwał lekarz, a przyczyną było głęboki rozcięcie, natomiast w pojedynku z Leonardo Nascimento Lucio Carnerio został poddany przez swój narożnik.
Parter:
Parter to płaszczyzna, w której Roan Carneiro prezentuje się najlepiej, ale również czuję się świetnie. O ile kiedy obserwujemy go toczącego pojedynki w stójce jest skupiony i zachowawczy o tyle w parterze pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i fantazji. Gołym okiem zaobserwować można, że nie ma obaw przed walką na chwyty. W parterze Brazylijczyk jest niezwykle aktywny zarówno będąc zawodnikiem dominującym jak i walcząc z pleców. Jest ruchliwy i bardzo trudno jest go ustabilizować, chętnie szuka okazji do zapięcia technik kończących, ale w razie nie powadzeń nie zraża się i sprawnie pracuje nad możliwością rozbicia przeciwnika. Wspomina już łatwość nawiązywaniu walki parterowej kilkukrotnie już źle się dla niego skończyła, aż 4 z 10 przegranych przez niego walk zakończyło się poddaniem, większość jednak w odległych czasach, kiedy Carneiro nie dokońca rozumiał chyba idę MMA i nie potrafił swoich atutów zaadaptować do potrzeb mieszanych sportów walki.
Zapasy:
Brazylijczyk z całą pewność nie jest wirtuozem zapasów, szczególnie w ostatnich walkach nie mieliśmy okazji tego oglądać, ale chętnie skraca dystans i pracuje nad przeniesieniem walki do płaszczyzny, w której czuje się najpewniej. Ponieważ w parterze jest w stanie zagrozić swoim rywalom nie często mamy okazję podziwiać w jego wykonaniu zapasy defensywne. Oczywiście udaje mu się również sprowadzać rywali na ziemię, ale należy przyznać, że w ostatnich czasach nie miał okazji mierzyć się z wybitnym zapaśnikiem, stąd można uznać, że jego umiejętności nie zostały zweryfikowane. Brazylijczyk chętnie atakuje przeciwników pod siatką, w klinczu obija rywala pojedynczymi ciosami i szuka okazji do przeniesienia walki do parteru, jeśli mu się to uda natychmiast walczy o ustabilizowanie pozycji i szuka okazji od kończenia pojedynku.
Kondycja/wola walki:
Ostatnie walki Carneiro w większości kończyły się szybko, mimo to mając na uwadze między innymi starcie z Brock’em Larsonem wiemy, że Brazylijczyk jest w stanie bez większych problemów przewalczyć pojedynek na pełnym dystansie. Warto jednak podkreślić, że reprezentant American Top Team nie należy do młodzików, ma już 38 lat. Dodatkowo od czasu powrotu do UFC bił się w limicie dywizji średniej, teraz decydował wrócić się do 77 kilogramów. Ciężko stwierdzić jak będzie się prezentował kondycyjnie w tej dywizji po dłuższej przerwie.
Czynnik X:
W lutym 2105 roku Brazylijczyk dostał drugą szansę od UFC, zadebiutował pokazując się z bardzo dobrej strony, poddając w pierwszej rundzie popularnego Marka Munoza, w kolejnej walce nie sprostał wyzwaniu jakie postawił przed nim Derek Brunson. Nauczony doświadczeniem Carneiro z pewnością zrobi wszystko, aby wygrać kolejną walkę i nie dawać włodarzom UFC pretekstu do zwolnienia go z kontraktu. W związku z tym występ na gali w Teksasie może być dla niego obciążony dodatkową presją.
Plusy:
– doświadczenie
– umiejętności parterowe
Minusy:
– warunki fizyczne
– zachowawcza stójka
– zaawansowany wiek
Kenny Robertson
Informacje ogólne:
Kenny Robertson, 32 latek z Illinois na sobotniej gali stoczy 20 walkę w zawodowej karierze. W tej chwili może się pochwalić rekordem 15 wygranych i 4 przegranych pojedynków. Przygodę ze sportami walki Kenny zaczynał od treningów zapasów, z sukcesami startował w szkolnych i uniwersyteckich zawodach. W 2008 roku Robertson zdecydował się spróbować swoich sił w MMA, budował swój rekord bijąc się na lokalnych galach, błyskawicznie kończył rywali. W 2010 roku jako niepokonany, mający 10 wygranych starć na koncie , stanął po raz pierwszy w klatce największej organizacji MMA na świecie. Datę jego debiutu opóźniła kontuzja, pierwotnie miał zawalczyć na UFC 122 w listopadzie 2010 roku, ale nigdy się tak nie stało. W debiucie Amerykanin przegrał przez TKO w 2 rundzie z Mike’em Pierce’m i wyleciał z organizacji. Wrócił rok później po tym jak po za Octagonem szybko i efektownie odprawił Lucie Linkersa. Po powrocie do UFC po raz kolejny zabrakło mu szczęścia i jednogłośną decyzją przegrał z Aaronem Simpsonem. Tym razem włodarze dali mu kolejną szansę. Od czasu porażki z Simpsonem stoczył jeszcze 6 pojedynków, z których 4 walki wygrał i 2 przegrał. Szczęścia nie miał również ostatnim razem. W lipcu 2015 roku niejednogłośnie odprawił go Ben Sanders.
Stójka:
Stójka Kenny’ego Robertsona z pewnością nie jest tym co ogląda się z największą przyjemnością. Nie sposób nie odnieść wrażenia , że te kickbokserskie wymiany Amerykanin traktuje jak przykrą konieczność. Jak przystało na rasowego zapaśnika Robertson szuka okazji do sprowadzenia walki do parteru. W wymianach stójkowych Amerykanin jest mocno chaotyczny, bije zwykle kilka pojedynczych ciosów, które ciężko nazywać kombinacjami, często zdarza mu się uzupełniać akcje pięściarskie kopnięciami. Ciosy wyprowadza nieprecyzyjnie, są one zamaszyste i raz po razie przecinają powietrze, w każde z uderzeń wkłada całą swoją siłę mając nadzieje, że którymś z nich uda mu się skończyć pojedynek przed czasem. Nie sposób odmówić mu zaangażowania, stara się bić techniki nieszablonowe, uruchamia łokcie , bije techniki obrotowe. Jego praca na nogach prezentuje się bardzo mizernie. Porusza się, jest mobilny, ale wygląda to wszystko topornie i ciężko, drobi kroki przez co obniża dynamikę wyprowadzanych ciosów, często w atakach zostawia nogi za sobą, co znacząco wpływ na celność uderzeń. Niezorganizowane ataki często odbijają się Amerykaninowi czkawką. Bijąc Robertson całkowicie zapomina o gardzie, balans ciałem który pozwolił by uniknąć ciosów praktycznie w jego przypadku nie funkcjonuje. Za każdym razem cofając się Amerykanin przyjmuje bardzo dużo ciosów, ale wygląd na to że ma pełne zaufanie do twardości swojej szczęki. Tylko raz zdarzyło mu się przegrać przez TKO. Styl walki który prezentuje jest o tyle kłopotliwy dla rywali, że jest mocno nieprzewidywalny i potrafi zaskoczyć. Robertson stara się skracać dystans i klinczować rywala, chociaż tutaj nie zawsze osiąga sukces, skupia się na szukaniu prób obalenia, co rywale wykorzystują zadając kilka celnych ciosów i rozrywając klincz. Robertson jest w stójce rzemieślnikiem, ciężką pracą i charakterem nadrabia wszystkie braki, nie sposób nazwać go wirtuozem, ale należy docenić to w jaki sposób radzi sobie w płaszczyźnie, która nie jest dla niego wygodna. Uderzenia Robertsona mają potencjał, udało mu się położyć na deskach Sandersa, co może nie jest wielkim sukcesem, biorąc pod uwagę, że Sanders przegrał przez TKO 4 z 7 walk, ale fakt pozostaje faktem. W przeszłości Amerykanin wygrywał przez uderzenia 7 razy, w UFC udało mu się znokautować jedynie Alieva.
Parter:
W parterze Robertson może być bardzo niebezpieczny, z tego powodu jego rywalem nie mogą pozwolić sobie nawet na chwilową utratę czujności. 6 z 15 wygranych walk kończył właśnie poddając przeciwników. Robertson jest bardzo kreatywnym grapplerem. Niezorientowanych odsyłam do walki z Jardine. Amerykanin nie tylko potrafi zakładać techniki kończące, ale jest również bardzo inteligentnie walczącym zawodnikiem. Będąc z góry korzysta z zapaśniczej kontroli, a w tak zwanym miedzy czasie używa rąk do rozbijania rywala, odbierając mu tym samym siły i chęci do dalszej walki oraz zdobywając kolejne punkty na kartach sędziowskich. Tak w zapasach jak i w innych płaszczyznach problemem Amerykanina bywają kiepskie jak na kategorię półśrednią warunki fizyczne. Robertson jest dość niski jak na swoją dywizję i nie dysponuje dużym zasięgiem. Braki nadrabia systematycznością i zacięciem. Warto podkreślić , że nikomu jeszcze nie udało się go poddać. Sprawna kontrola pozwala mu świetnie hamować zapędy rywali. Chodź ma to również minusy i bywa, że Amerykanin przez to obniża tempo pojedynków
Zapasy:
Zapasy to płaszczyzna, która pasuje Robertsonowi, który swoją przygodę ze sportami walki zaczynał trenując w szkolnej drużynie zapaśniczej, co więcej dzięki zapasom może sprowadzać walki do parteru gdzie również jest fenomenalny. Prezentuje się w tej płaszczyźnie dobrze zarówno jeśli chodzi o defensywę jak i ofensywę. Co prawda niespecjalnie zależy mu na unikaniu parteru ponieważ bywa w nim niebezpieczny. W swoich walkach prezentuje najróżniejsze prób sprowadzeń od wejścia w nogi przez wyniesienia i haczenia pod siatką. Zapasy Robertsona należy docenić, ale warto zauważyć że nie do końca dostosował je pod wymagania MMA, w klinczu często próby sprowadzenia kończą się fiaskiem, bo zasypywany ciosami Amerykanin traci pomysł na kontynuacje akcji. Podobnie w środku klatki, nie raz mocno dostawał zbyt pewnie idąc po nogi rywali.
Kondycja:
Zarówno jeśli chodzi o kondycje jak i chęć do walki Robertson nie powinien mieć większych problemów. Mieliśmy okazje oglądać go kilkukrotnie na pełnym dystansie i wychodził z tego bez większych trudności. Warto zauważyć , że zdecydowaną większość przegranych walk toczył w pełnym wymiarze czasu. Nigdy nie odklepał, tylko raz został znokautowany. Amerykanin nie traci chęci do walki i w każdej chwili szuka możliwości nokautu lub sprowadzenia.
Czynnik X:
Występ na gali w Teksasie będzie dla Robertsona pierwszym starciem od prawie 14 miesięcy. Po porażce w ciężkiej walce z Sandersem nie mieliśmy okazji oglądać go w klatce. Ciężko przewidzieć jak Amerykanin zaprezentuje się tym razem , tym bardziej że już w przeszłości nękały go kontuzje i miał kilka poważnych problemów ze zdrowiem. Dodatkowo przegrał swoją ostatnią walkę i ewentualna porażka może pozbawić go kontraktu z UFC.
Plusy:
– wiek
– umiejętności zapaśnicze
– twarda szczęka
Minusy:
– braki w defensywie stójkowej
– warunki fizyczne
Let’s get it on!
Ciężko wskazać zwycięzcę w starciu Roana Carneiro z Kenny Robertsonem. Obaj zawodnicy doskonale czująsię w parterze i są niezwykle niebezpiecznymi grapplerami, obaj też nie są wybitnymi kickbokserami. Z tą różnicą, że to Ameryknian jest bardziej agresywnym i pewnym siebie uderzaczem. Wygląda na to, że dla spokojnego i opanowanego Brazylijczyka starcie z chaotycznym, ale mocno bijącym Robertsonem może okazać się bardzo trudnym testem. Co prawda garda Amerykanina do szczelnych nie należy jednak Carneiro nie dysponuje siłą uderzenia, która mogłaby powalić jego rywala. Zapaśniczo powinien przeważać Amerykanin, a jeśli chodzi o parter ciężko wskazać faworyta, choć ja przechylałabym szalę w kierunku Brazylijczyka. Mimo to należy pamiętać, że każda walka zaczyna się w stójce, a do parteru trzeba ja sprowadzić dlatego też bez większego przekonania stawiam na wygraną Kenny’ego Robertsona.
Uriah Hall
Informacje ogólne:
Uriah Hall to 32-letni Jamajczyk, mieszkający i trenujący na co dzień w Nowym Jorku. Podopieczny Tigera Schulmanna zawodową karierę rozpoczął na dobre w 2009 roku. Już w swoim 5. występie zmierzył się z przyszłym mistrzem kategorii średniej UFC, Chrisem Weidmanem i przegrał przez techniczny nokaut w 1.rundzie. W 2012 roku „Primetime” pokazał się światu ze swojej najlepszej strony w programie „The Ultimate Fighter 17”. Po widowiskowych występach i pokonaniu trzech rywali przed czasem dostał się do finału amerykańskiego show, przegrywając jednak
najważniejszy pojedynek z Kelvinem Gastelumem przez niejednogłośną decyzję sędziów. W największej organizacji świata Hall radzi sobie „w kratkę”, ma na koncie 5 zwycięstw i 3 porażki. 32-latek zajmuje obecnie 9. miejsce w rankingu UFC.
Stójka:
Uriah Hall znany jest przede wszystkim ze swojej nieprzewidywalności, czasem pozytywnej, jednak przeważnie negatywnej. Atletycznie stoi on na najwyższym poziomie, jest bardzo szybki i silny, wachlarz jego umiejętności stójkowych robi wrażenie, a mimo to podczas walk ciągle mu czegoś brakuje. Największe problemy stwarzają mu zawodnicy agresywni, napierający na swoich przeciwników. Często widać jak na dłoni przewagę umiejętności 32-latka, jak np. w walce z Rafaelem Natalem, jednak nie jest na tyle aktywny, by zdobywać kolejne rundy. Wszystkie 4 walki, które przegrał w UFC, przegrał przez decyzję, tylko raz udało mu się wygrać na kartach sędziowskich. Hall jest niezwykle precyzyjny w swoich poczynaniach, ma świetny „timing” przy wyprowadzanych kontrach, dokładność zadawanych ciosów na poziomie 53% robi wrażenie. Szczególną uwagę warto zwrócić na kopnięcia, „Primetime” potrafi zadawać je w zupełnie niespodziewanych momentach, z różnych kątów i na wszelaki sposób, od standardowych low kicków po obrotowe back kicki i latające kolana. W boksie warto zwrócić uwagę na lewe proste, które gdy stosuje, prawie zawsze trafiają w punkt. Jeśli chodzi o kontry, lubuje się w zadawaniu prawych prostych i sierpów. Defensywnie prezentuje nieźle, dobrze trzyma dystans, unika ciosów odejściem lub balansem tułowia. Z pojedynczymi atakami nie ma problemów, jednak gdy rywal podchodzi do niego z całą serią ciosów, dobra praca na nogach jest często niewystarczająca, a ręce znajdują się na poziomie bioder.
Zapasy:
W tym aspekcie walki Jamajczyk prezentuje się przyzwoicie. Rzadko tworzy ofensywne akcje, jednak potrafił obalać takich zawodnikw jak Natal czy Kelvin Gastelum. Na Gastelumie udało mu się wykonać przy jednym obaleniu widowiskowy suples, a przy jednym haczenie . Defensywnie Jamajczyk nie daje sobie zrobić krzywdy, w siedmiu ostatnich pojedynkach żaden zawodnik nie potrafił sprowadzić go do parteru więcej niż raz. Klincz w wykonaniu Uriah Halla występuje sporadycznie, jednak gdy już do niego dochodziło, najczęściej stał przy siatce odwrócony do przeciwnika tyłem, przez co nie ma możliwości zadawania ciosów. Szybko jednak potrafił z tej sytuacji wyjść i wrócić do wymieniania uderzeń.
Parter:
Tutaj, tak jak w każdym innym elemencie, miewa przebłyski. Na ogół będąc zwróconym plecami do ziemi stara się robić pasywność, średnio mu to jednak wychodzi, daje przechodzić sobie pozycje, ma problemy ze wstawaniem. Niekiedy potrafi pomimo tego błyskawicznie zrzucić z siebie rywala i obrócić sytuację lub powrócić do gardy. Nie prezentuje na ogół aktywności jeśli chodzi o próby poddań, choć udało mu się postraszyć balachą samego Gegarda Mousasiego. Z góry pracuje nieefektywnie, nie przechodzi pozycji, zadaje też niewielką ilość ciosów.
Kondycja/wola walki:
Hall nie prowadzi walk w szaleńczym tempie, toteż kondycyjnie prezentował się we wszystkich dobrze. Co do woli walki… wiele osób twierdzi, że powodem niewielkiej aktywności 32-lata w pojedynkach jest słaba psychika. Nie radzi sobie z agresją rywali, przez co nie pokazuje pełni swoich umiejętności i szuka nieszabonowych zagrań do rozmontowania obrony rywala. Fakty są takie, że Hall walczy nierówno, przechodząc zupełnie obok niektórych starć. Warto jednak wspomnieć o takich przypadkach, jak z Thiago Santosem, gdzie Jamajczyk zdołał wygrać pomimo złamanego palca u nogi.
Czynnik X:
Przegrana w tym pojedynku zepchnie Halla na niższy poziom, z którego ciężko będzie potem wrócić do walki o najwyższe cele. Hall z pewnością zdaje sobie z tego sprawę, być może dzięki temu ujrzymy w sobotnią noc zupełnie innego, odmienionego zawodnika?
Plusy:
– nieprzewidywalność
– atletyzm
– świetne kontry
– dobre defensywne zapasy
Minusy:
– psychika
– niska aktywność w walkach
Derek Brunson
Informacje ogólne:
Derek Brunson to 32-letni Amerykanin, trenujący mieszane sztuki walki w klubie Jackson’s MMA. Przed rozpoczęciem treningów sportu, który uprawia do dziś, Brunson w czasach studenckich z powodzeniem startował w uniwersyteckich zawodach zapaśniczych. Pierwszą zawodową walkę stoczył w 2010 roku, po serii 6 kolejnych zwycięstw przed czasem, nastała era jego występów w Strikeforce. W ostatnim występie dla tej organizacji przegrał w zaledwie 41 sekund z Ronaldo „Jacare” Souzą przez nokaut. Po tym pojedynku przyszedł czas na UFC, w którym radzi sobie do tej pory bardzo dobrze. Z rekordem 6-1 zajmuje na ten moment 10. miejsce w oficjalnym rankingu kategorii średniej.
Stójka:
Choć sherdogowe słupki i ostatnie walki tego nie pokazują, Brunson nie jest w tej płaszczyźnie wyróżniającym się zawodnikiem, jest po prostu niezły. Zdecydowanie nie można odmówić mu czucia i silnego ciosu, dzięki tym cechom odprawiał 3 ostatnich przeciwników, którzy byli jednak co najwyżej przeciętni. Słabiej wygląda jeśli chodzi o szybkość, jednak biorąc pod uwagę jego gabaryty nie jest to dziwne. Tak czy inaczej, postęp jaki uczynił Brunson w tym aspekcie walki jest bardzo widoczny, z typowego zapasiora przerodził się w znacznie bardziej wszechstronnego zawodnika. Amerykanin lubuje się w kombinacjach ze skróceniem dystansu, potrafi gonić przeciwnika z ciosami, póki ten nie wyląduje przy siatce oktagonu. Bardzo zgrabnie wykonuje również akcje prawy prosty-lewy prosty (walczy z odwrotnej pozycji). Choć nie zadaje dużej ilości ciosów, to on stara się być w klatce stroną dominującą i kontrolującą jej środek. Bardzo dobrze Brunson operuje też kopnięciami, szczególnie te kierowane na głowę są niebezpieczne, mają w sobie dużą moc. Defensywnie Brunson prezentuje się dobrze, może nie pracuje rewelacyjnie na nogach, ale nie zapomina o trzymaniu wysoko gardy, przez co większość uderzeń ląduje na jego rękawicach.
Zapasy:
Po samej posturze Amerykanina widać, z jakiego sportu się wywodzi. Jest wielki i z pewnością ta cecha pomaga mu w tej płaszczyźnie walki. Brunson często klinczuje, gdy przyciśnie oponent plecami do siatki, ten ma niewielkie szanse na odwrócenie tej pozycji. 32-latek stara się być w tej pozycji aktywniejszym zawodnikiem, punktuje krótkimi ciosami, czasem pokarze łokciem. Gdy rywalowi uda się uciec spod siatki, Brunson doskonale nie pozwala mu natychmiastowo uciec na środek oktagonu, tylko atakuje go swoją kombinacją z doskoku. W ten sposób naruszył chociażby Sama Alveya w przedostatniej walce. O sile zapasów Amerykanina niech świadczy fakt, że ani razu jeszcze nie został obalony w UFC, a w pojedynku z Yoelem Romero zdołał sprowadzić utytułowanego na poziomie olimpijskim przeciwnika trzykrotnie (!).
Parter:
W tym elemencie cechuje go solidność. Bardzo dobrze kontroluje zawodników pod sobą, rywale mają bardzo trudne zadanie jeśli chcą wstać do stójki, nawet po siatce. Brunson sprawnie też obija swoich przeciwników na ziemi, z Roanem Carneiro pokazał popisowe ground£, bardzo szybko wyłączając swojemu przeciwnikowi świadomość. Nie podpala się, nie szuka na siłę przejścia pozycji ani próby poddania, sam też nie daje sobie zrobić żadnej krzywdy z dołu.
Kondycja/wola walki:
Kondycyjnie Derek Brunson nie wygląda najlepiej. Tempo jego poruszania w ostatnich rundach jest wyraźnie niższe niż w początkowych starciach. Przez nie najlepszą wydolność stracił kontrolę w pojedynku z Yoelem Romero, dwie pierwsze rundy należały do niego jednak w trzeciej wyraźnie osłabł. Ten pojedynek pokazał też, że Brunson potrafi walczyć o przetrwanie mimo nawału mocnych ciosów które na niego spadały.
Czynnik X:
Mimo 32 lat na karku, tak jak wspominałem wcześniej, Brunson czyni zauważalne postępy. Późno zaczął swoją zawodową karierę, więc nie jest jeszcze rozbity i najlepsze występy mogą być dopiero przed nim. Wygrana z Hallem byłaby 5 kolejnym zwycięstwem i zapewniłaby Amerykaninowi czołowego zawodnika w następnym pojedynku.
Plusy:
– Świetne zapasy
– Siła fizyczna
– Mocny cios
Minusy:
– Kondycja
– Szybkość
Let’s get on it!
Chyba już nikt nie wierzy w to, że Hall stanie się czołowym zawodnikiem kategorii średniej UFC. Ciągle prezentuje się tak samo i o ile na takich przeciwników, jak Oluwale Bamgbose czy Ron Stallings prezentowany styl w zupełności wystarcza, o tyle zawodnicy z wyższej półki jak Natal czy Whittaker są dla Amerykanina za dużym wyzwaniem. Oczywiście, „Primetime” miewa przebłyski geniuszu, jak w pojedynku z Gegardem Mousasim, jednak czy jest w stanie wykonywać taką magię regularnie? Wątpię, bo do tej pory prezentował ją tylko okazyjnie. Brunson jest mocnym i inteligentnym zawodnikiem, który spokojnie może wypunktować nawet w stójce Halla, który myślami znajduje się z dala od klatki. Jeśli Derek będzie w stanie skracać dystans i klinczować, lub wchodzić w nogi rywala ze środka klatki, dobre defensywne zapasy Uriah Halla okazać się mogą niewystarczające. Derek Brunson ma w tej walce znacznie więcej argumentów po swojej stronie i to on znajdzie się tym razem na naszym kuponie.
Cały kupon prezentuje się następująco: