Eddie Alvarez: Jeśli zawalczę z McGregorem, będę zmuszony powiedzieć całemu światu, że Święty Mikołaj nie istnieje
Nowy mistrz wagi lekkiej organizacji UFC, Eddie Alvarez (28-4), w wywiadzie z Arielem Helwanim z MMAFighting.com powiedział, że jeśli zawalczy z Conorem McGregorem (20-3) to zapewne złamie serce wielu osobom. Poniżej zamieszczono kilka ciekawszych fragmentów rozmowy.
„Czuję, jakby ta walka była już podpisana i miała się wydarzyć. Czuję, że jestem bliski powiedzenia światu, że Święty Mikołaj nie istnieje. I wszyscy będą rozczarowani. Nie ma Świętego Mikołaja. On nie istnieje. I nie mogę się doczekać. To będzie wspaniały czas.”
Dotychczas nie ma oficjalnego potwierdzenia walki pomiędzy oba panami. Istnieją natomiast pogłoski, że mieliby się spotkać podczas UFC 205 w Madison Square Garden w Nowym Jorku. Z finansowego punktu widzenia, ta walka jak najbardziej ma sens. Alvarez mówił jednak, że problem polega na tym, czy Conor McGregor rzeczywiście tego chce. Dodał, że zasady gry się zmieniają i chodzi już głównie o biznes.
„Teraz biznes jest przed sportem, to jak cię postrzegają staje się ważniejsze niż powinno być w rzeczywistości. To dlatego mówię, że nie wiem czy chcą wziąć tę walkę. Jeśli postrzeganie jest najważniejsze, nie próbujesz pokonać najlepszego faceta na świecie. Nie idź po mnie. Idź po faceta, który wygląda jakby był najlepszy na świecie, ale w rzeczywistości nim nie jest.”
Chwilę po wygranej nad Rafelem Dos Anjosem (25-8), Alvarez wezwał do kolejnej walki Conora McGregora. Teraz nie zmienił zdania i dalej uważa go za „łatwego” przeciwnika.
„Na sali treningowej zawsze jest taki koleś, którego nazywamy „rundą odpoczynku.” To facet, do którego podchodzisz kiedy jesteś mocno zmęczony i mówisz „ hej człowieku, chodź, zróbmy rundę”. Nie tylko dla mnie, dla Edgara, Edsona, Marlona też. Conor McGregor taki właśnie jest.”
Alvarez ocenił również ostatnie starcie swojego potencjalnego przyszłego rywala. Nie twierdził, żeby ta walka była jakaś specjalna.
„Byłem pod wrażeniem może przez 7 minut. Pierwsze 7 minut, potem to wszystko wyglądało okropnie. Jak dla mnie, to nie było mistrzowskiego kalibru. Nie wyglądało to też, jakby gość wydał 300 tysięcy na obóz treningowy. Mógłbym takie gó*no zrobić za 5 dolarów. Mógł spędzić tam mniej czasu i wydać mniej pieniędzy.”
Odnosząc się dalej do walki, którą mieliby stoczyć powiedział:
„Po tych 7 minutach nie wyobrażam sobie niczego innego jak swojej dominacji. W pierwszych dwóch rundach łatwo jest wykazać się techniką. Ale potem to się przeradza w prawdziwą walkę. Zdominuję go na każdym kroku. Kiedy jest już trochę zmęczony, opada z sił, to koniec. Wtedy będzie koniec.”
W tym całym zamieszaniu pomiędzy potencjalnym pojedynkiem, Alvarez powiedział, że nie zależy mu specjalnie na walce z Irlandczykiem.
„Jestem mistrzem. Mam tytuł. Nikogo o nic nie zamierzam prosić. Jeśli ten gość chce tytułu, niech przyjdzie i go zdobędzie.”