Nowy Jones? Nowy koks! Jest ryzyko i jest strata [FELIETON]
UFC 200 miało być hitem. Mocne zestawienia w rozpisce dawały wyobrażenie tego, co będzie się działo na jubileuszowej gali. W głównej walce „Nowy Jones” chciał odzyskać mistrzostwo wagi półciężkiej, ale wpadł na dopingu. Niech każdy robi w swoim życiu, co chce, ale z biznesowego punktu widzenia Jones najzwyczajniej w świecie zepsuł interes. I to nie tylko swój.
„Każdy jest na sterydach…”, powiedział Nate Diaz wywołując u Dany White spojrzenie mordercy. Nie będę polemizował, może i w czołówce UFC „każdy jest na sterydach”, ale na pewno nie każdy ma pozytywny wynik na kontroli. Trzeba osiągnąć maksimum zdolności swojego organizmu różnymi metodami. Tutaj się zgodzę. Nie każdy jednak wypada z głównej walki wieczoru na trzy dni przed galą wywołując: smutek u kibiców czekających na galę, żal u ludzi kupujących bilet dla starcia Jonesa, niższe wpływy UFC, płacz (wyreżyserowany lub prawdziwy) Daniela Cormiera, który również mógł wypaść z rozpiski. O sponsorach, stacjach telewizyjnych, innych mediach już nawet nie będę wspominał.
Nie zamierzam wchodzić z butami w życie Jonesa, choć z drugiej strony jak najbardziej rozumiem zniesmaczenie tych, którzy najzwyczajniej w świecie stracili pieniądze przez jego wpadkę na dopingu. Decydując się na starcie z Danielem Cormierem sprawił, że wszyscy jechali na jednym wózku i czekali na ten piękny i bardzo potrzebny dla światowego MMA dzień, w którym po długim czasie zostanie wyjaśniona sytuacja w wadze półciężkiej. A przy okazji każdy dostanie to, czego chciał: kibice fajną walkę, UFC, Jones, Cormier pieniądze, sponsorzy reklamę, a media większą oglądalność. To w gestii zawodnika i jego sztabu leży dopilnowanie szczegółów, by walka się odbyła. Ma być zrobiona forma i odpowiednia waga. Cała reszta ma odpowiednio wypromować wydarzenie.
Rozumiem przypadki losowe – kontuzja, choroba, sprawy osobiste. Może się zdarzyć każdemu i nikt nie ma na to wpływu. Jones na pewno wiedział, że będzie testowany. Próbka była pobrana 16 czerwca, czyli był to najwyższy czas, by odpowiednio się pilnować, szczególnie gdy wcześniej wrzucało się „kulturystyczne” zdjęcia wzbudzające podejrzenia w środowisku. Nadal jestem przeciwny chwaleniem się swoją formą w okresie przygotowawczym. Pół biedy, gdyby wpadł po walce – pojedynek i tak doszedłby do skutku. Tutaj mamy jednak najgorszy z możliwych momentów. Cała promocja, wywiady, ekspertyzy, typowania, filmiki, zapowiedzi, highlighty poszły się… A przecież nikt nie chciał, by Jones wpadł. USADA po prostu wykonywała swoją pracę.
Cieszę się, że UFC jakoś sobie poradziło z tym fantem. Były już w historii organizacji gale, których nie udało się uratować. Szczęśliwie UFC 200 to nie tylko Jones vs. Cormier, ale masa innych ciekawych starć. DC zawalczy z Andersonem Silvą, który chyba staje się „człowiekiem od zadań specjalnych” w UFC. Jeszcze kilka lat wcześniej wiele bym dał za zobaczenie takiego starcia, ale i tak może być ciekawie. Cormier nadal będzie spotykał się z negowaniem jego mistrzostwa ze strony kibiców Jonesa, ale przynajmniej jego przygotowania nie pójdą na marne.
Co dalej z Jonesem? Zalecam ostrożność. Nie krytykowałem go za błędy w życiu osobistym. Nie zamierzam załamywać rąk, oskarżać go i wieszać na nim psy również teraz. Może nieodpowiedzialność, może zwykły pech. I tak się nie dowiemy wszystkiego. Jakby się nie tłumaczył, i tak będzie źle. To trudna sytuacja i można to zrozumieć. Biznes jest jednak brutalny. Jones to świetny wojownik, ale staje się „kontrahentem wysokiego ryzyka”.