Rockhold go zmiecie? Mistrz Bisping i sukces wytrwałości! [FELIETON]
Mówili, że nie da rady! Że nie ma nokautującego ciosu! Że zawsze czegoś brakowało do wygranej z najlepszymi! Sam tak mówiłem mimo dużej sympatii dla wojownika. Michael Bisping zadziwił świat nokautując Luke’a Rockholda na wczorajszym UFC 199 i zdobywając pas mistrza wagi średniej. To piękna historia wytrwałości i wiary w sukces.
Michael Bisping od lat był uważany za czołówkę wagi średniej UFC. Dawał naprawdę dobre walki. Pokazywał świetną stójkę. Statystyki jasno dowodziły jego niesamowitej celności, skuteczności i ogólnie wysokiego poziomu technik strikerskich. „Hrabia” pokonywał wielu pretendentów do czołowej dziesiątki UFC. Mimo to, nie udawało się z najlepszymi: Evans, Henderson, „Wand”, Sonnen, Belfort, Kennedy. Również Luke Rockhold dość łatwo poradził sobie z Bispingiem w ich pierwszej walce. Zawsze gdy było bardzo blisko starcia o pas, to przeciwnik okazywał się mocniejszy. Niejeden zwątpiłby w sukces. Ale Bisping ciągle pracował jak mrówka. Nadal opierał się na swojej stójce mimo oskarżeń o braki w innych płaszczyznach. Nie odmawiał pojedynków. Walczył, gdy tylko pozwalało na to zdrowie. Nie wybrzydzał jak „jaśnie oświecony hrabia”, ale konsekwentnie robił swoje jak solidny robotnik z Manchesteru. Aż nadarzyła się sprzyjająca okazja.
W ostatnich dwóch starciach Bisping nie był faworytem. Ludzie skazywali go na porażkę. Zgodzę się, że na wygraną z Andersonem Silvą duży wpływ miała postawa Brazylijczyka, który nie wykorzystywał dobrych okazji. Po czasie walk „w kratkę” Anglik wygrał trzy razy z rzędu aż przyszedł czas na starcie o pas. „Hrabia” wskoczył na miejsce kontuzjowanego Chrisa Weidmana. Jeszcze dziś pamiętam, jak bardzo krytykowane było to zestawienie, ale chyba wielu kibiców zgodzi się ze mną, że taka chęć walki powinna być nagrodzona. Ja powstrzymywałem się od wyrażania swojej opinii, ale byłem święcie przekonany o tym, że Rockhold obroni pas. Mimo to, chciałem być zaskoczony, bo lubię sportowe niespodzianki. No i… Boooom!!!Boooom!!! Bisping nokautuje Rockholda. Były mistrz zlekceważył pretendenta? Jest w tym trochę prawdy. Na pewno nie uważał tak, jak powinien. Wykorzystywanie okazji jest jednak cechą mistrzowską. Złe ustawienie przy stójkowej defensywie Rockholda wystarczyło.
Kolejnym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie wygrana Dana Hendersona. 45-letni „dziadek” znów nokautuje po pięknej i zaskakującej akcji. Tym razem faworyzowanego Hectora Lombarda. Kolejny niedoceniany weteran UFC odnosi zwycięstwo. To tekst o Michaelu Bispingu, ale nie mogłem nie wspomnieć o „Hendo”. Widzę podobieństwo – również on nie bez oporów musi „wyryć w głowie” przeciętnego kibica UFC, że mimo wieku i skoków formy może pokonać faworyta.
Co dalej z Anglikiem? Może i Bisping przegra z silnym „Jacare” Souzą, który szykuje się do walki o pas. Może znów będzie skazywany na porażki. A może wygra? Posypuję głowę popiołem za brak wiary w Anglika. Już nie będę taki pewny w typowaniu jego walk. Mistrzostwo pozostaje i należy się mu za bardzo sportową postawę. Nie poddał się, wierzył w siebie, pracował, walczył dalej, szukał okazji, wykorzystał sytuację. Czapki z głów!